Wretched Soul pochodzi z Anglii,
istnieje od 2008 roku i według Metal Archives gra Thrash/Death. No
nie bardzo mogę się z tym zgodzić. Thrashu owszem jest sporo,
szczególnie tempa, niektóre riffy i czasem agresywne wokale.
Natomiast elementów deathowych nie ma tu praktycznie wcale. Może z
jeden góra dwa takie momenty na całym krążku. Przede wszystkim
ciężkie zwolnienia i niski growl. Jednak na tej płycie, która
notabene jest debiutem Wretched Soul znajdziemy całe mnóstwo
patentów heavy metalowych. Spora dawka melodii, niektóre riffy
kojarzące się z NWoBHM, wokale. Niestety jest też trochę bardziej
nowoczesnego grania. Oczywiście nie jest to żaden Nu czy chuj wie
co, ale taki np. numer tytułowy czyli „Veronica” kojarzy mi się
niebezpiecznie z Trivium. Pomimo tego, krążka słucha się naprawdę
miło i sam przyłapałem się na tym, że pomimo braku jakichś mega
zachwytów z mojej strony to zdarzało mi się go słuchać parę
razy z rzędu. Na szczęście zdecydowaną przewagę mają wpływy
klasycznego metalu. Chłopaki jako swoje inspiracje wymieniają
Priest, Megadeth, Mercyful Fate, Dissection i na pewno po trochu z
każdej z nich możemy tu usłyszeć, jednak proszę się nie
sugerować tymi nazwami. To tylko pewne drogowskazy. Ogólnie jest
dobrze, a takie kawałki jak „Where Shadows Ride” czy „Undying
War” mogą się podobać, a i reszta od nich nie odstaje. Nawet ta
nieszczęsna „Veronica” jak ktoś lubi takie granie. Jest
energia, agresja, bardzo duża dawka melodii i całkiem dobre
kompozycje, a do tego brzmienie, za które odpowiada sam Chris
Tsangarides (m.in. Judas Priest, Exodus, king Diamond). No i nawet
fajna okładka. Jak na debiut to jest zdecydowanie ok.
4,7/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz