Okładka zdecydowanie przykuwa uwagę. Obrazek ten bardziej
kojarzy się z jakimś plakatem filmu wojennego niż klasyczną heavy metalową
płytą. Jak dla mnie strzał w 10, bo na pewno dzięki temu trochę osób zwróciło
na nich uwagę. „Heavy Metal Black Force” to trzeci album włoskiego Tarchon Fist
i zarazem trzeci wydany w barwach My Graveyard Prod. Szata graficzna narobiła mi sporego apetytu
na agresywny, potężny i wkurwiony heavy metal, a dostałem praktycznie to samo
co na wcześniejszych krążkach. Zespół dalej gra przyzwoity melodyjny
heavy/power z nutą NWoBHM i hard rocka, którego słucha się bardzo miło, ale
oczekiwałem czegoś mocniejszego. Militarny image i wojenno – metalowe teksty
sugerowały, że „HMBF” to może być totalne tornado siejące prawdziwe
spustoszenie, a tak niestety nie jest i
może stąd moje lekkie rozgoryczenie. Może miałem zbyt wygórowane oczekiwania?
Pewnie tak. Poza tym płyta jest całkiem przyzwoita i na kilka przesłuchań na
pewno się nada. Żaden utwór nie wyróżnia się jakoś specjalnie i pomimo dobrego
poziomu czegoś im brakuje. Brzmienie jest odpowiednio ostre i dynamiczne,
muzycy grają technicznie bez zarzutów, mamy klasyczne sola, chórki itd. W tych
kawałkach dzieje się sporo i ciężko się przy nich nudzić. A jednak mnie w
pewnym momencie dopadało znużenie i chęć zmiany na coś innego. Tak naprawdę
jedyny numer, który mi utkwił w pamięci to balladka „All Your Tears” o
poległych żołnierzach i osieroconych przez nich dzieciach. Mnie złapała za
serducho. Może jeszcze „Play it Loud” z fajnym chóralnym refrenem. Tak jak już
wspomniałem „Heavy Metal Black Force” jest krążkiem dobrym, ale nie na tyle,
żeby na dłużej mnie przy sobie zatrzymać. Tym bardziej, że wokół tyle
doskonałej muzyki. Plus za image i otoczkę.
3,8/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz