czwartek, 8 stycznia 2015

Satan's Host - Great American Scapegoat 666 (2008)

Podtrzymując swoją regularność Satan's Host przygotowali kolejny materiał na początek 2008 roku. I z góry muszę uprzedzić, że recenzja „Great American Scapegoat 666” nie będzie zbyt długa z tej prostej przyczyny, że nie uświadczymy tutaj praktycznie żadnych zmian. Dalej jest to ten sam black/death metal z odrobiną melodii zagrany w stylu jaki zespół wypracował wcześniej. Jednak po dwóch doskonałych, a co najmniej bardzo dobrych płytach teraz mamy pewną zniżkę formy. Oczywiście wiele innych bandów marzyłoby o takiej zniżce i nagraniu takiego albumu, jednak mając bezpośrednie odniesienie i słuchając „Great American Scapegoat 666” tuż po Burning the Born Again...” i „Satanic Grimoire...” czuć różnicę w jakości.
Przede wszystkim muzyka stała się bardziej jednowymiarowa i w samych utworach dzieje się trochę mniej. Jest mniejsza ilość urozmaiceń, przez co biorąc pod uwagę to, że całość trwa ponad godzinę to w pewnym momencie zacząłem odczuwać coś na kształt znużenia. A to w przypadku załogi Patricka Elkinsa zdarzyło mi się jedynie podczas konsumpcji Archidoxes of Evil”. Riffy już nie poniewierają i nie zaskakują tak jak wcześniej no i jest mniej zapamiętywalnych momentów. Dosłownie kilka fragmentów wbiło mi się w głowę co w porównaniu z poprzednikami jest słabym wynikiem. Niestety jest też mniejsza ilość klasycznych motywów czy odniesień do twórczości z lat '80, a podejrzewam, że większość czytelników Heavy Metal Pages właśnie tego oczekuje od tego zespołu najbardziej. Oczywiście te wszystkie zarzuty wzięły się stąd, że Satan' s Host swoimi poprzednimi krążkami zawiesili poprzeczkę bardzo wysoko, a jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Żeby nie było, „American Scapegoat” to nie jest słaba płyta. W dalszym ciągu jest brutalnie, jest zajebista motoryka, a brzmienie jak zwykle klasa. Niektóre fragmenty wręcz wbijają w ziemię. Szczególnie początek „Cursing, Vampyric Evil Eye”, gdzie bębny wyrywają trzewia. Jest jeszcze jeden moment na płycie wywołujący u mnie przyspieszony ból i obłąkańcze napieprzanie łbem. Chodzi o ostatni numer „Throne of Baphomet”, a szczególnie to co dzieje się od 5:15. Co za pierdolony huragan!
„Great American Scapegoat 666” był pierwszym materiałem wypuszczonym prze Moribund, z którą to wytwórnią związani są po dzień dzisiejszy. Label ten wydał też reedycję dwóch poprzednich albumów. Zastanawia mnie, czy gdybym posłuchał tego krążka wcześniej niż np. „Satanic Grimoire...” to ocena i moja opinia na jego temat byłaby trochę lepsza? Jest taka szansa, ale i tak w dalszym ciągu byłby to jeden z ich najsłabszych najmniej urodziwych bękartów. Niestety Satan's Host nie udało się tym razem wskoczyć na wyższy poziom i nagrali „tylko” dobrą płytę, a od takich zespołów wymaga się czegoś więcej.
4,2/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz