czwartek, 2 kwietnia 2015

Diamond Falcon - Heavy Metal Combat (2014)

Austria nigdy nie słynęła z mocnej sceny heavy metalowej, a w porównaniu choćby z niemiecką to wręcz nie miała jej wcale. Jednak ostatnio się okazało, że w tym kraju zaczęło się coś zmieniać na lepsze i oprócz kobiety z brodą zwanej kiełbasą, Austriacy mogą się też pochwalić kilkoma zespołami prezentującymi tradycyjny metal tj. Liquid Steel, ValSans, czy Diamond Falcon.

No i właśnie ten ostatni band wydał w ubiegłym roku własnym sumptem debiut zatytułowany „Heavy Metal Combat”. Muzyka na nim zawarta to klasyczne heavy z ogromnymi wpływami Iron Maiden. Inspirację Żelazną Dziewicą słychać zarówno w melodyce, sposobie grania sekcji rytmicznej z wysuniętym maksymalnie do przodu melodyjnym basem oraz w ogromnej ilości patatajów. Pierwszy i zarazem jeden z lepszych na krążku „Away from the Sun” zaczyna się od gitary przywodzącej na myśl debiut HammerFall, ale po chwili to wrażenie znika i nie ma już żadnych naleciałości Szwedów. Moim ulubionym kawałkiem jest „Through Death” oparty na świetnych melodiach, a przede wszystkim posiada naprawdę fajny refren. Lubię sobie go od czasu do czasu zapuścić i myślę, że akurat do tego numery będę jeszcze nie raz wracał. Natomiast „Break Free” przywołuje skojarzenia raz z „Virtual XI”, a za chwilę z „Somewhere in Time”. Temat ajronów powraca w numerze „Fantasia”, w którym pojawia się nawiązanie do ekipy Harrisa i cytat z „Only the Good Die Young” będący jak mniemam swego rodzaju hołdem. Niestety reszta utworów pomimo dużej dawki melodii jest jednak trochę za mało wyrazista i zlewa się ze sobą. Brzmienie jest dość mocno zbasowane, ale na szczęście obsługująca cztery struny Roxy Riotrat robi to znakomicie i jest bardzo jasnym punktem tego materiału. Oprócz tego sporo niezłych solówek i gardłowy Vin Weazzel, który świetnie wyciąga swój wokal i doskonale daje radę w mocnych fragmentach. Niestety trochę słabiej jest , gdy przychodzi mu zaśpiewać spokojniej i bez pełnej pary, wtedy daje się wyczuć, że nie do końca panuje nad głosem. Zdarzają się też małe niedociągnięcia w niektórych przejściach, czy zmianach rytmu, ale nie przeszkadzają w odbiorze.

Słucha się tego albumu bardzo dobrze, ale jakichś mega zachwytów nie ma. Ogólnie dobry krążek i warto sprawdzić „Heavy Metal Combat” , bo na pewno jest czego posłuchać. Jak na debiut jest naprawdę nieźle. Wyczuwam w Diamon Falcon pewien potencjał i mam nadzieję, że na dwójce to potwierdzą.

4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz