Austria nigdy nie słynęła z mocnej
sceny heavy metalowej, a w porównaniu choćby z niemiecką to wręcz
nie miała jej wcale. Jednak ostatnio się okazało, że w tym kraju
zaczęło się coś zmieniać na lepsze i oprócz kobiety z brodą
zwanej kiełbasą, Austriacy mogą się też pochwalić kilkoma
zespołami prezentującymi tradycyjny metal tj. Liquid Steel,
ValSans, czy Diamond Falcon.
No i właśnie ten ostatni band wydał
w ubiegłym roku własnym sumptem debiut zatytułowany „Heavy Metal
Combat”. Muzyka na nim zawarta to klasyczne heavy z ogromnymi
wpływami Iron Maiden. Inspirację Żelazną Dziewicą słychać
zarówno w melodyce, sposobie grania sekcji rytmicznej z wysuniętym
maksymalnie do przodu melodyjnym basem oraz w ogromnej ilości
patatajów. Pierwszy i zarazem jeden z lepszych na krążku „Away
from the Sun” zaczyna się od gitary przywodzącej na myśl debiut
HammerFall, ale po chwili to wrażenie znika i nie ma już żadnych
naleciałości Szwedów. Moim ulubionym kawałkiem jest „Through
Death” oparty na świetnych melodiach, a przede wszystkim posiada
naprawdę fajny refren. Lubię sobie go od czasu do czasu zapuścić
i myślę, że akurat do tego numery będę jeszcze nie raz wracał.
Natomiast „Break Free” przywołuje skojarzenia raz z „Virtual
XI”, a za chwilę z „Somewhere in Time”. Temat ajronów powraca
w numerze „Fantasia”, w którym pojawia się nawiązanie do ekipy
Harrisa i cytat z „Only the Good Die Young” będący jak mniemam
swego rodzaju hołdem. Niestety reszta utworów pomimo dużej dawki
melodii jest jednak trochę za mało wyrazista i zlewa się ze sobą.
Brzmienie jest dość mocno zbasowane, ale na szczęście obsługująca
cztery struny Roxy Riotrat robi to znakomicie i jest bardzo jasnym
punktem tego materiału. Oprócz tego sporo niezłych solówek i
gardłowy Vin Weazzel, który świetnie wyciąga swój wokal i
doskonale daje radę w mocnych fragmentach. Niestety trochę słabiej
jest , gdy przychodzi mu zaśpiewać spokojniej i bez pełnej pary,
wtedy daje się wyczuć, że nie do końca panuje nad głosem.
Zdarzają się też małe niedociągnięcia w niektórych
przejściach, czy zmianach rytmu, ale nie przeszkadzają w odbiorze.
Słucha się tego albumu bardzo dobrze,
ale jakichś mega zachwytów nie ma. Ogólnie dobry krążek i warto
sprawdzić „Heavy Metal Combat” , bo na pewno jest czego
posłuchać. Jak na debiut jest naprawdę nieźle. Wyczuwam w Diamon
Falcon pewien potencjał i mam nadzieję, że na dwójce to
potwierdzą.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz