piątek, 3 kwietnia 2015

Running Death - The Call of Extinction ep (2012)

Dawno nie słuchałem żadnej młodej kapelki thrashowej, chyba miałem już przesyt. Za dużo ich i zbyt podobnych do siebie. Po terapii polegającej na odświeżeniu sobie nieśmiertelnych klasyków ze złotej ery tego gatunku, czyli lat '80, znów mogę zająć się nowościami. Niemiecki Running Death powstał w 2004 roku, a „The Call of Extinction” to ich druga epka. No i muszę przyznać, że te 5 utworów na niej zawartych to naprawdę duża klasa. Nie ma tutaj napierdalania od pierwszej do ostatniej minuty, nie ma wojny, krwi i diabła, ale i tak jest zajebiście. Znakomite i bardzo dobrze skomponowane kawałki w większości utrzymane w średnich tempach powalają świetnymi melodiami. Umiejętność pisania chwytliwych i rozpoznawalnych numerów jest olbrzymią zaletą Running Death. Całość ma fajny groove i bardzo profesjonalne brzmienie, a gdy dodamy jeszcze do tego całkiem wysokie umiejętności techniczne muzyków i zawodowego wokalistę to mamy pełen obraz. Wybuchowa mieszanka Testament, Exodus i bardziej melodyjnego oblicza Megadeth (Okres Countdown/Youthanasia) sprawia mi bardzo dużą radochę. Prawie 29 minut thrashu granego przez Running Death zlatuje błyskawicznie i nie pozostaje nic innego jak włączyć płytkę jeszcze raz. W tym roku wyszedł ich pełno czasowy debiut, ale to już jest temat na inną recenzję. Ogólnie rzecz biorąc wiążę duże nadzieje z tym bandem.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz