Włoski heavy metal znów w natarciu.
Młoda kapela z Turynu atakuje debiutancką epką „Too Hot to Roll”
i czyni to całkiem skutecznie. Słychać sporo bardzo wczesnego Iron
Maiden z DiAnno, słychać Running Wild i sporo innych klasycznych
nazw, a wszystko do podlane speedowym sosem. Same kompozycje nie są
może wybitnie skomplikowane, a większość riffów słyszeliśmy
już wcześniej, ale co z tego? Ważne, że słuchanie ich sprawia
przyjemność i nie nuży ani nie wkurwia. Przeważają szybkie tempa
i słychać, że makarony dobrze sobie radzą w takiej rozpędzonej
wersji. Należy pochwalić też solówki, które są bardzo mocnym
punktem tej płytki oraz fajne głębokie i naturalne brzmienie.
Trochę irytuje mnie głos wokalisty, który za często piszczy lub
pieje. Mimo wszystko da się wytrzymać choć preferuję jednak
mocniejsze zaśpiewy. Ostatnio jednak nastąpiła zmiana na tej
pozycji, więc zobaczymy jak zabrzmią z nowym gardłowym. Na program
„Too Hot to Roll” składa się intro plus 4 długie utwory
trwające pomiędzy 6 a ponad 9 minut. Jestem ciekaw czy utrzymają
tę tendencję w przyszłości, bo boję się, że przy ponad
godzinnej dawce mogłoby się wkraść pewne zmęczenie. Czy tak
będzie to przekonamy się pewnie niedługo. Opisywany materiał
ukazał się już w 2013 roku, więc najwyższa pora na jakiś nowy
materiał Death Magic. Jak na debiut jest bardzo ok, ale liczę, że
nowe utwory będą jeszcze lepsze.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz