Znacie, lubicie amerykański
black/speedowy Midnight? Jeśli tak to powinien was zainteresować
taki fakt, że dwaj członkowie tego bandu (Shaun Vanek i Steve
Dukuslow) stanowią 2/3 składu Vandallus. Trio uzupełnia główny
założyciel zespołu Jason Vanek. Muzycznie jest to odmienne od
Midnight granie, jednak wspólna cecha w postaci ogólnego
oldschoolowego klimatu też jest tutaj obecna. Vandallus gra
zdecydowanie lżej i melodyjniej. W biografii napisali, że jest to
wypadkowa wczesnego Dokken i Scorpions i muszę przyznać, że coś w
tym faktycznie jest. Wyczuwalny mocno jest tu klimat wczesnych lat
'80. Świetnie się tego słucha, a chyba właśnie o to chodzi w tej
muzyce. Jason, który stworzył większość tej muzyki jest
znakomitym kompozytorem Cały materiał prezentuje równy i wysoki
poziom, utwory są przebojowe i bardzo melodyjne dzięki czemu od
razu wchodzą do głowy. Słychać, że krążek został zrobiony bez
żadnej spiny i silenia się na cokolwiek. Panowie po prostu spotkali
się, pograli dla przyjemności to na co mieli w danym momencie
ochotę, a efektem jest „On the High Side”. Na tę chwilę do
moich faworytów zaliczył bym trochę AOR-owy „Who's Chaising Me”,
balladowy „Running Lost”, czy bardzo amerykański „On the Top
of the World” przywołujący kapele w stylu Warrant czy Skid Row.
Pomimo tego, że bardziej do mnie trafia chamski i diabelski speed
metal w wykonaniu Midnight to Vandallus również przypadł mi do
gustu i z pewnością nie zakończę przygody z nimi od razu po
napisaniu tej recenzji. Tym bardziej, że z każdym przesłuchaniem
podoba mi się bardziej, a ocena końcowa wciąż rośnie. Zwolennicy
lżejszych heavy rockowych klimatów będą zachwyceni tym krążkiem,
a i pozostałym nie zaszkodzi sprawdzić. Jest to po prostu bardzo
dobra muzyka.
4,8/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz