poniedziałek, 25 marca 2013

Attacker - Giants of canaan (2013)






To już prawie 7 lat minęło od ukazania się ostatniego albumu Atackera "The Unknown". Nie będę się teraz rozpisywał nad powodami tak długiej przerwy, zainteresowanych odsyłam do wywiadu z zespołem. W ubiegłym roku w grupie pojawiło się dwóch nowych muzyków, basista Jon Hanemann i wokalista Bobby "Leather lungs" Lucas i to właśnie z nimi w składzie Attacker zabrał się do prac nad nowym krążkiem. Tak długi okres oczekiwania spowodował, że oczekiwałem naprawdę konkretnego uderzenia, ale to co usłyszałem sponiewierało mnie całkowicie. "Giants of Canaan" morduje! Od pierwszego do ostatniego dźwięku jesteśmy atakowani agresywnymi, ale melodyjnymi i co najważniejsze ZNAKOMITYMI riffami wygrywanymi przez duet Benetatos/Marinelli. To co wyprawiają Ci goście to absolutne mistrzostwo świata. Jest to obecnie jeden z najlepszych duetów gitarowych na scenie Heavy/Power. Nowi muzycy wpasowali się idealnie, ale jednak kilka osobnych słów należy się wokaliście. Nie jest łatwo zastąpić taki głos jaki miała Bobby Mitchel, jednak Lucasowi udało się to fantastycznie. Jego wokalizy są przepotężne, momentami miałem ciary na całym ciele jak np. podczas spokojnego fragmentu w utworze tytułowym. Attacker na "Giants of Canaan" sprawia wrażenie monolitu i zdaje się silniejszy niż kiedykolwiek. Nie będę wymieniał najlepszych numerów, bo musiałbym wypisać wszystkie tytuły. Nie ma na tej płycie ani jednego słabszego mjomentu. US Power Metal w najlepszej postaci. Całości dopełnia genialna okładka autorstwa Jowity Kamińskiej idealnie oddająca tytuł płyty. Czyżby krążek idealny? Na pewno ciężko wyobrazić sobie coś jeszcze lepszego stworzonego w tym gatunku. Jest niesamowita moc, energia, agresja, są fantastyczne melodie i refreny. Attacker powrócił i nagrał najlepszy album od czasów legendarnego debiutu "Battle at Helms Deep". Jeśli nie podoba ci się "Giants of Canaan" toś kutas nie metalowiec.

6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz