poniedziałek, 25 marca 2013

Saratan - Święta ścieżka ludożercy


Krakowski Saratan wraz z wydaniem trzeciej płyty otworzył nowy rozdział swojej egzystencji.  „Martya Xwar” zawiera muzykę niełatwą, ale niezmiernie ciekawą i zasługujące na zainteresowanie i uznanie, a kontrakt z Massacre rec. daje zespołowi możliwość zaistnienia również na europejskim rynku, czego im serdecznie życzę. Na pytania odpowiadali Jarek Niemiec (wokal/bas) oraz Robert Zembrzycki (gitara (live)). Zapraszam do lektury!

Witam! Na początek gratuluję świetnego albumu. Jakie są wasze odczucia na jego temat w kilka miesięcy po premierze? Jesteście w pełni z niego zadowoleni?
Jarosław Niemiec: Cześć! Dziękujemy za miłe słowa. Jesteśmy zadowoleni z naszej trzeciej płyty, co oczywiście nie oznacza, że dzisiaj czegoś byśmy nie zmienili, czy poprawili. Album został wydany pod koniec listopada 2012, tak więc jest to jeszcze stosunkowo świeża płyta, natomiast już teraz wiemy, że był to dla nas spory krok naprzód.

Jakie są reakcje fanów i dziennikarzy na "Martya Xwar"?
Robert Zembrzycki: Reakcje są różne, bo tyle opinii ilu dziennikarzy, ale w znacznej większości są one bardzo pozytywne. Reakcje fanów które do nas docierają czy to na facebooku czy na koncertach, także są bardzo pozytywne. Mamy fanów, którzy po jednym koncercie nabywają całą naszą dyskografię!
Jarosław Niemiec: Nasza wytwórnia porozsyłała nasz album gdzie się da, tak więc ilość recenzji jest naprawdę duża. Cieszy mnie to, że zdecydowana większość recenzji jest bardzo pozytywna, jednak do takich ocen nie przykładamy jakiejś większej wagi. Ważniejszy jest dla nas odbiór zespołu na koncertach.

Jak przebiegał proces twórczy? Ile czasu zajęło wam napisanie muzyki na płytę?
Jarosław Niemiec: Utwory powstawały około rok. Do tego podczas samej sesji nagraniowej wprowadziliśmy sporo zmian. Sam proces jest raczej nieciekawy – siedzę w domu, gram na różnych instrumentach, zapisuję w programach muzycznych i na końcu prezentuję reszcie zespołu.

Gdzie nagrywaliście "Martya Xwar" i kto jest odpowiedzialny za brzmienie?
Jarosław Niemiec: Nagrania trwały długo, ale było to działanie celowe. Mogliśmy dopracowywać materiał, zmieniać go, tak żeby wszystko było przemyślane. Ślady nagraliśmy w JR Studio w Skarżysku-Kamiennej. Tam pracowaliśmy z Jackiem Gruszką przez blisko cztery miesiące. Oczywiście nie była to ciągła sesja – zazwyczaj wyglądało to tak, że nagrywaliśmy jakiś instrument przez kilka dni, a potem robiliśmy parę dni przerwy. Żeńskie wokale nagraliśmy w krakowskim studiu Nieustraszeni Łowcy Dźwięków, a fortepian w Studio Centrum. Sample i klawisze nagrałem u siebie w domu. Następnie przekazaliśmy materiał V.Santurze z niemieckiego Woodshed Studio, by go zmiksował i zmasterował.

Nie da się ukryć, że nie jest to łatwa muzyka. Ja potrzebowałem kilku przesłuchań, żeby się w nią wgryźć, ale jak już się udało to byłem kupiony. Zgadzacie się z taką opinią?
Jarosław Niemiec: Tak jest. Muzyka jest bardziej złożona, aranżacje są bardziej skomplikowane, tak więc może ona nie „wejść” od pierwszego przesłuchania. Jednak jestem przekonany, że szybko się nie będzie nudzić, bo jest w sporym stopniu oryginalna i złożona.
Robert Zembrzycki: Zgadzam się. Ja sam, jak słuchałem tego materiału kiedy uczyłem się go grać, miałem numery które “wchodziły” od razu, ale też numery które wkręciły mi się dopiero po miesiącu. Natomiast im dłużej słucham tej płyty i gram te numery, tym więcej dostrzegam w niej naprawdę fantastycznych motywów. Są momenty kiedy przechodzą mnie ciarki, a to najważniejsze.

Jakich nietypowych instrumentów użyliście podczas nagrywania płyty i kto na nich grał? Idealnie pasują do klimatu albumu.
Jarosław Niemiec: Na fortepianie zagrała Marina Novikova, a na instrumentach etnicznych ja i nasz perkusista. Ja zagrałem na tarze, a Michał na etnicznych instrumentach perkusyjnych, między innymi na tych we wstępie do „Ba’al Zevuv”. Resztę instrumentów nagrałem sam w różnych programach muzycznych u siebie w domu.

Czemu, do cholery, ta płyta jest tak krótka (śmiech)? Człowiek dopiero co się mocno wkręci, a tu nagle koniec.
Jarosław Niemiec: Robiąc krótkie płyty unikam możliwości zrobienia czegoś słabszego. Skomponowałem osiem utworów i na więcej nie miałem pomysłów, albo mi się nie podobały. Na płycie znalazło się tylko to z czego byłem naprawdę zadowolony!

„Martya Xwar” to dość tajemniczy tytuł. W jakim jest języku i co oznacza?
Robert Zembrzycki: „Martya Xwar” to w średnioperskim ludożerca, od tej nazwy powstało słowo Mantikora.
Jarosław Niemiec: Tytuł jest tajemniczy i pasuje do muzyki. Podkreśla między innymi to, że warstwa muzyczna albumu jest dużo bardziej etniczna.

Powiedzcie parę słów na temat tekstów. Kto jest za nie odpowiedzialne i o czym traktują?
Jarosław Niemiec: Za teksty, podobnie jak za muzykę, odpowiedzialny jestem ja. Tym razem nie koncentrowałem się na tekstach antypolitycznych i antyreligijnych, lecz wprowadziłem więcej klimatu. Teksty do „Mastema”, czy „Sacred path of Martya Xwar” są mroczne i nawiązują do okultyzmu. „Verminous Disease” jest tekstem, który spokojnie mógłby znaleźć się na naszej poprzedniej płycie. Najbardziej wyjątkowy jest tekst do „Silent Sound of Mourning”, który traktuje o naszej potrzebie życia w żałobie i smutku. Tekst jest mocno związany z warstwą muzyczną, a inspiracją były ciągle ogłaszane żałoby narodowe w naszym kraju. Odnosiłem wtedy wrażenie, że warstwa rządząca traktuje żałobę narodową jako narzędzie autopromocyjne, nakierowane na PR, a nie na potrzeby ludzi.

Trzeci album, czyli tak jak "Martya Xwar" powszechnie jest traktowany jako przełomowy. Do tego nowa i renomowana wytwórnia czyli Massacre Records. Liczycie, że to naprawdę będzie dla was duży przełom?
Robert Zembrzycki: Bardzo byśmy sobie tego życzyli, cały czas na to pracujemy. Czas pokaże czy się uda, ale jesteśmy raczej dobrej myśli.
Jarosław Niemiec: Na tak zwany „przełom” składa się bardzo wiele czynników. Już teraz są pierwsze tego  symptomy, czyli zainteresowanie zespołem, wywiady i recenzje w najważniejszych europejskich magazynach, kontrakt z agencją koncertową i tak dalej. Jednak jesteśmy dopiero na początku promocji albumu i wydaje mi się, że dopiero za około rok będę w stanie powiedzieć coś więcej na ten temat. Teraz najważniejszą sprawą dla nas jest zrobienie drugiego klipu i zaprezentowanie się na wielu koncertach. Nie ukrywam, że bez koncertów zagranicznych, promocja płyty będzie niekompletna. 

Jak doszło do podpisania kontraktu z Massacre Records?
Jarosław Niemiec: Dość standardowo. Po nagraniu płyty i stworzeniu grafik, zrobiliśmy promopacki, które rozesłałem do najważniejszych wytwórni. Bardzo szybko dostałem odpowiedź od Massacre i wtedy zaczęła się rozmowa. Po około miesiącu zdecydowaliśmy się na podpisanie kontraktu. Było to gdzieś w kwietniu, natomiast z e względu na mnogość zespołów w wytwórni, wolny czas na wydanie płyty był dopiero w listopadzie 2012.

Jest to bardzo duża wytwórnia posiadająca w swoich szeregach wiele nazw światowego formatu. Nie boicie się, że będziecie traktowani trochę po macoszemu i bardziej jako dodatek do tych wielkich?
Jarosław Niemiec: Nie, w ogóle mi to nie przeszkadza. Massacre ma dobrą dystrybucje, w Polsce płyty sprzedaje Mystic, a dzięki temu że jest to duża firma płyta dociera w bardzo wiele miejsc. To są plusy większych wytwórni. Wiadomo, że jak byliśmy w My Kingom Music kontakt był bardziej koleżeński, ale możliwości Massacre wielokrotnie przewyższają te naszej poprzedniej wytwórni.

Jak do tej pory wygląda współpraca z nimi? Jak kwestia promocji?
Robert Zembrzycki: Dzięki Massacre Records mamy zapewnioną dystrybucję albumu w sklepach w Polsce i w Europie, kilka dużych wywiadów w znaczących zagranicznych pismach, takich jak np. niemieckie Legacy.
Jarosław Niemiec: Działają sprawnie – dostajemy dużo wywiadów i zestawienia z recenzjami. Widać, że promują swoje zespoły należycie!

Jak wyglądają wasze plany koncertowe? Jakieś koncerty poza granicami? Może jakaś trasa?
Jarosław Niemiec: Nie mogę podać konkretów, ale pracujemy nad tym żebyśmy promowali nową płytę w jak największej ilości miejsc, nie tylko w Polsce. Intensywnie będziemy koncertować na pewno na jesieni 2013 roku. Ponadto planujemy też zagraniczne wyjazdy.

Jak radzicie sobie z na żywo z dodatkowymi instrumentami? Gracie bez nic czy może są puszczane sample?
Robert Zembrzycki: Gramy z samplerem, więc wszystkie orientalne smaczki które są na albumie, są też na żywo. I naprawdę brzmią potężnie! Zapraszamy serdecznie wszystkich na nasze koncerty, przekonajcie się sami!
Jarosław Niemiec: Jest to jedyna możliwa opcja. Gra bez tych ścieżek byłaby słaba, a utwory brzmiałyby ubogo. Na grę z wszystkimi prawdziwymi instrumentami nas nie stać. Wiele zespołów używa samperów, my zagraliśmy z nim już 12 koncertów i uważam, że dla nas jest to optymalne rozwiązanie.

Oficjalnie Saratan to trio. Jacyś dodatkowi muzycy wspierają was podczas koncertów?
Robert Zembrzycki: Ja wspieram! (śmiech)
Jarosław Niemiec: Tak, Saratan to trio, bo ostatnia płytę nagrywaliśmy w takim składzie. Od jakiegoś czasu gra z nami Robert i traktujemy go w zasadzie jako formalnego członka zespołu. 

Nie myśleliście o tym, by wziąć na stałe do składu drugiego gitarzystę?
Jarosław Niemiec: Tak myślimy i w zasadzie już go mamy. Robert jest u nas na „okresie próbnym” ale wszystko idzie w dobrym kierunku i wkrótce dołączy do nas „na stałe”. To jest naturalny proces, zgrywamy się, wszystko się dobrze układa.

Z jakim zespołem z waszej stajni widzielibyście siebie na trasie?
Jarosław Niemiec: Wolę raczej odpowiedzieć na pytanie z kim z naszej agencji koncertowej zagrałbym trasę. A tam świetnych kapel jest wiele: Rage, Primordial, Hatesphere, Grave, Engel, Finntroll i Dark Funeral… Chętnie zagrałbym z każdym wymienionym wcześniej zespołem.  

Nagraliście ciekawy i profesjonalny klip do utworu "Ba'al Zevuv". Może kilka słów na jego temat?
Jarosław Niemiec: Praca nad zdjęciami trwała jeden dzień, natomiast praca nad renderowaniem grafik i obróbką – około dwa miesiące. Klip wyszedł dobrze, jesteśmy zadowoleni z efektów i już planujemy kolejny!
Robert Zembrzycki: Ja jedynie robiłem zdjęcia dokumentujące powstawanie klipu, gdyż wtedy nie byłem jeszcze członkiem zespołu, mogę więc tylko powiedzieć, że atmosfera na planie była niezwykle sympatyczna, a ekipa z Red Pig Productions jak zawsze wykazała się dużym profesjonalizmem.

Czemu akurat wybraliście ten numer? Jest bardzo dobry, ale jednak nie zabija od pierwszego przesłuchania tak jak  choćby "The Sacred Path of Martya Xwar" czy "God that Disappears".
Jarosław Niemiec: Następny teledysk będzie do właśnie takiego – szybkiego - kawałka, ale o tym w niedalekiej przyszłości. Wybraliśmy „Ba’al. Zevuv” bo w naszym odczuciu jest to kawałek najbardziej charakterystyczny. Co więcej na koncertach najlepsze przyjęcia ma właśnie on, co pokazuje że nasza decyzja była słuszna.

Przeszliście dosyć dużą rewolucję. Od thrash metalu do czegoś niewątpliwie na wskroś metalowego, ale trudnego do sklasyfikowania. Jak Wy byście scharakteryzowali swoją muzykę?
Robert Zembrzycki: Nie jestem fanem szufladkowania muzyki, ale gdybym miał ułatwić komuś wyobrażenie sobie tego co gramy, to powiedziałbym że jest to death/thrash z wpływami orientalnymi.
Jarosław Niemiec: Granie muzyki międzygatunkowej moim zdaniem jest dużym plusem. Jeśli  musiałbym określić nasz styl, odpowiedziałbym tak samo jak Robert. Nie zmienia to jednak faktu, że w gruncie rzeczy takie klasyfikacje niewiele mówią o samej muzyce. 

W jakim kierunku pójdzie w przyszłości Saratan. Będziecie bardziej brutalizować muzykę, może więcej eksperymentować?
Jarosław Niemiec: Jest zbyt wcześnie żeby definiować to co przyniesie nowy album. Na pewno nowej produkcji będzie bliżej do „Martya Xwar” niż do poprzednich dwóch płyt Saratan. Bardzo lubię te orientalne akcenty na naszej nowej płycie, więc wydaje mi się, że można się spodziewać rozwinięcia przede wszystkim na tej płaszczyźnie. 

Co was inspiruje do tworzenia takiej bądź co bądź oryginalnej muzyki?
Jarosław Niemiec: Rzadko inspiruje mnie muzyka. Jeżeli już coś bezpośrednio wpływa na proces tworzenia to wydaje mi się że bardziej filmy, książki i sztuka. Tak było na przykład z utworem „Asmodea” – inspiracją był jeden obraz Francisco Goya z serii „pinturas negras”. Jeśli miałbym wskazać zespoły, których najczęściej słucham i w jakimś stopniu się nimi inspiruje, byłyby to Celtic Frost, Triptikon, Anaal Nathrakh, cała masa muzyki filmowej i nie-metalowej. Oczywiście słucham dalej również thrashu, ale bardziej w wykonaniu "live", niż z płyt. Bardzo się cieszę, że w marcu kolejny raz zobaczę Testament.

To wszystkie pytania z mojej strony. Życzę powodzenia i jeszcze lepszych płyt niż "Martya Xwar".
Jarosław Niemiec: Dziękuję! Zachęcam wszystkich do zapoznania się z „Martya Xwar”, teledyskiem do „Ba’al. Zevuv”, oraz do przychodzenia na nasze koncerty!
Robert Zembrzycki: Dzięki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz