poniedziałek, 25 marca 2013
Attacker - …w tym czasie na Ziemi istnieli giganci
Legendarny Attacker powrócił. Ich nowy, wydany po blisko 7 latach przerwy album „Giants of Canaan” zbiera zewsząd entuzjastyczne recenzje. Po dopływie świeżej krwi w postaci basisty i wokalisty zespół wydaje się silniejszy niż kiedykolwiek i pełen zapału do dalszej pracy. Przed wami Attacker!
Witam was serdecznie. Na początek pytanie, które muszę zadać. Czemu na wasz premierowy materiał trzeba było czekać aż 7 lat?
Mike Sabatini: Cóż, to był ciężki okres, w którym musieliśmy znaleźć pasującego do nas wokalistę. Było też kilka kwestii osobistych, którymi niektórzy członkowie musieli się zająć zanim mogliśmy ponownie stworzyć zdrowy line - up. Oficjalnie zespół był nieaktywny od 2008 roku do wiosny 2012, chociaż nasz ostatni album wyszedł w 2006 roku. Teraz wróciliśmy i według wielu ludzi , którzy nas ostatnio widzieli to nasz najlepszy line - up jaki kiedykolwiek mieliśmy.
Jakie były powody ponownego odejścia z grupy Bobby Mitchella?
Mike Sabatini: Chciałbym wyjaśnić tą kwestię. Bob Mitchell nie opuścił zespołu sam z siebie, jak twierdzi, ale to zespół go sobie odpuścił. Był z nami do festiwalu Keep It True X w 2008 roku, nie wypełniał swoich zobowiązań względem zespołu i nie był częścią drużyny. Jesteśmy zespołem, który musi pracować razem, żeby osiągnąć sukces. Kiedy przestaniesz być członkiem grupy musisz z niej odejść. Notabene, dzień przed tym jak ogłosił swoje odejście z zespołu, nasza ówczesna wytwórnia, Sentinel Steel, wydała oświadczenie o rozejściu się dróg Attackera i Boba Mitchella. To ciekawe, że podał zupełnie inny powód niż prawdziwy.
Bobby "leather lungs" Lucas wykonał niesamowitą robotę, jego wokale są fantastyczne. Chyba idealnie wpasował się w wasz styl? Jak to się stało, że zasilił wasze szeregi?
Mike Sabatini: Moim zdaniem wykonania Bobbyego są po prostu niesamowite. Potrafi fantastycznie poradzić sobie ze starszym materiałem, ale nadal pozostaje sobą. Nie mogliśmy lepiej trafić. Bobby skontaktował się ze mną za namową Marka Edwrdsa z Overlorde. Bobby nadal jest członkiem tej grupy, chociaż od kilku lat są nieaktywni. Gadaliśmy i w przeciągu tygodnia czy dwóch zjawił się na przesłuchaniu i żeby poznać resztę chłopaków. Wiedziałem już na co było go stać, ale inni musieli sami się o tym przekonać.
Dlaczego rok temu zespół opuścił Lou Ciarlo? Poproszę o kilka słów na temat jego nastepcy Jona Hanemanna.
Mike Sabatini: Zaraz po tym jak dołączył do nas Bobby, Lou poinformował mnie, że nie ma już serca do dalszego grania. Lou i ja jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi więc zrozumiałem to. Jon i ja jammowaliśmy z naszym gitarzystą kilka miesięcy przed podjęciem decyzji o reaktywacji, ale nie wychodziło nam. Jon był naprawdę dobrym basistą, a jego sprzęt stał już w naszym studiu prób, dobrym pomysłem wydawało się więc zaproponować mu dołączenie do zespołu, tak też zrobiliśmy. Jest solidnym uzupełnieniem grupy i również wspaniałym człowiekiem.
"Giants of Canaan" wydaliście w Metal on Metal rec. Jak do tego doszło? Jesteście zadowoleni ze współpracy?
Mike Sabatini: Znałem Jowitę od ponad 10 lat, jest jednym z właścicieli razem ze swoim mężem, Simonem. Zaproponowała nam współpracę, a mi podobało się jak prowadzi wytwórnię więc zgodziliśmy się. Jak dotąd, kolaboracja układa się świetnie, z naszej strony nie ma żadnych skarg. Praca z nimi to przyjemność.
Po raz trzeci z rzędu waszą płytę zdobi obraz Jowity Kamińskiej i po raz kolejny jest to fantastyczna praca. Dajecie jej całkowicie wolną rękę czy też dajecie jakieś wskazówki na temat koncepcji?
Mike Sabatini: To chyba najlepsza okładka, jaką kiedykolwiek mieliśmy. Właściwie to Bobby wymyśłił koncepcję i dał Jowicie rysunek, który był bardzo podobny do wersji finalnej. Dodała kilka detali, żeby wyglądał jeszcze lepiej. Świetnie się spisała!
Kiedy zaczeliście pisać materiał na "Giants of Canaan" i ile czasu zajęło wam jego skomponowanie?
Mike Benetatos: Mike Sabatini zadzwonił do mnie w marcu 2012 i zapytał, czy chciałbym zacząć pracę nad nowym albumem. Oczywiście byłem bardzo podekscytowany i zainteresowany, tym bardziej, że “Steel Vengeance (Condemned)” i większość “Black Winds Calling” mieliśmy już napisane. Na szczęście nie dopadła nas blokada twórcza i pomysły przychodziły naturalnie, więc większość albumu napisaliśmy i nagraliśmy w ciągu 6 miesięcy... Zaskakująco szybko!
Głównym kompozytorem na płycie jest Mike Benetatos, który jest podpisany jako autor większości utworów. W kilku numerach swój udział miał też wasz najnowszy nabytek Jon Hanemann. Chyba dobrze wpasował się w wasze szeregi?
Mike Benetatos: Pomimo tego, że to ja stworzyłem większość materiału na “Giants Of Canaan” i “The Unknown”, nie określam się jako główny kompozytor. Jeżeli pomysły płyną, a piosenki są dobre i podobają się wszystkim w zespole używamy ich… To proste. Jon Hanemann pasuje do nas niesamowicie idealnie, jego podejście i wkład w proces tworzenia utworów był wielki. Oczywiście zawsze dobrze jest mieć zróżnicowane wpływy przy pisaniu piosenek, Jon wnosi ten element.
Jon Hanemann: Doszedłem do grupy podczas końcowego etapu tworzenia, więc wszystko co zrobiłem, to pomogłem posklejać niektóre części razem. Jedyna piosenka jaką napisałem, była pewnego rodzaju fuksem, ponieważ od lat nie pisałem w takim stylu. Mike B. bardzo mi pomógł znaleźć do niej głos. “Glenn of the Ghost” pochodzi z melodii, którą Mike B. napisał kiedy miał około 17 lat. Zdażyło się, że zagrał ją pewnego dnia podczas sesji próbnej i pomyślałem: “Co to było?”. Dwa dni później mieliśmy już piosenkę. Więc podejrzewam, że całkiem dobrze się wpasowałem. Chyba robiłem po prostu to, co akurat miałem przed sobą. Dodatkowo, z tymi chłopakami bardzo łatwo się pracuje. Bardzo profesjonalnie i spójnie. Łatwo było dopasować się do tak dobrej sytuacji!
Duet gitarowy Benetatos/Marinelli jest moim skromnym zdaniem jednym z najlepszych obecnie na scenie metalowej. Jak wam się razem gra? Dochodzi czasem do rozbieżności zdań w kwestiach muzycznych?
Mike Benetatos: Bardzo dziękuję za tak wyjątkowo miłe słowa. Znałem chłopaków z Attackera od początku włącznie z każdym, kto kiedyś był częścią zespołu. Była to więc bardzo komfortowa sytuacja, szczególnie dla Pata Marinelli, który jest najbardziej wyluzowanym facetem jakiego znam. Wierzcie lub nie, ale nigdy nie doszło między nami do konfliktu interesów czy jakichkolwiek nieporozumień, szczególnie muzycznych… To wiele mówi. Współne granie jest dla nas bardzo wygodne… braterskie, jak kto woli!!!
Jon Hanemann: Naprawdę nie widziałem żadnych sporów dotyczących podstawowego kierunku muzycznego. Kłótnie są bardziej “techniczne”, ale rozwiązują je bez większych problemów. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy dostają sporą ilość twórczego wpływu. Praktycznie wszyscy lubimy taki sam rodzaj muzyki, więc jest jeszcze prościej.
Jakby porównać styl gry obu gitarzystów to jakie są różnice w grze? Jaki muzyk był dla was największą inspiracją?
Jon Hanemann: Prawdopodobnie powiedziałbyś, że Pat jest bardziej wyluzowanym, melodyjnym gitarzystą prowadzącym, podczas gdy Mike B. jest jak szatkownica, ale te chłopaki naprawdę potrafią zaskoczyć.
Mike Benetatos: Dla mnie inspiracją jest Rik Emmet z Triumphu, Michael Denner i Hank Sherman z Mercyful Fate, byli dla mnie wielcy.
Pat Marinelli: Priest, Maiden i Accept byli tymi, którzy naprawdę na mnie działali.
Za teksty w zdecydowanej większości odpowiada Bobby Lucas. Tytułowy numer jak wiadomo dotyczy upadłych aniołów biorących sobie za żony śmiertelne kobiety, stworzycieli nefilimów. "Washed in blood" z kolei opowiada historię kuszenia Chrystusa. Widać tutaj lekką fascynację tematami biblijnymi. Jest to inspiracja dla Bobby'ego? Możecie pokrótce napisać czego dotyczą pozostałe teksty?
Bobby Lucas: Przez 9 lat mojego życia chodziłem do szkoły katolickiej i właśnie tam nauczyłem się nie tylko śpiewać w kościele, ale nauczyłem się też o religii. Od wielu lat fascynował mnie temat całej tej “wojny w niebie” i upadłych aniołów. Kilka pierwszych filmów z serii 'The Prophecy' z Christopherem Walkenem są na to świetnymi przykładami. Ale te filmy nie mają nic wspólnego z nefilimami. Nefilimowie byli krzyżówką pomiędzy aniołów i ludzi. Czy pozaziemska rasa mogła się z nami rozmnażać? Właściwie znaleziono szkielety, które mogą wskazywać, że to prawda. Są to szkielety o średniej wysokości od 7,5 do 10 stóp z wielkimi, wydłużonymi czaszkami. Aż 18 znaleziono w Stanach Zjednoczonych, w Wisconsin. Szkielety po raz pierwszy pojawiły się w mediach w latach ’50. i w ponad 200 “wykopach” znaleziono te gigantyczne szczątki. Nawet struktura zębów jest inna, opierając się na większej niż normalnie ilości trzonowców. Biblia mówi nam: “W tym czasie na Ziemii istnieli giganci”. Myślę, że znaleźliśmy na to dowód w tych wykopach. Uwielbiam czytać książki Stephena Kinga, Deana Koontza, Clive’a Barkera, Shauna Hutsona i Jacka Ketchuma. Piszę również o postaciach i wydarzeniach historycznych. Na przykład “The Hammer” - niewielu ludzi wie kim był Karol “Młot” Martel. Martel był przywódcą Franków, który był militarnym geniuszem. Podporządkował sobie Bawarię i wygnał Saksończyków z Francji. Mój tekst oparty jest na historii jego największego zwycięstwa - Bitwie pod Tours, gdzie otrzymał swój przydomek “Młot”, przez sposób w jaki zmiażdżył swoich muzułmańskich wrogów. Gdyby Martel nie odniósł zwycięstwa pod Tours, cała Europa byłaby prawdopodobnie muzułmańska. Głównie w swoich tekstach czerpię z horrorów, fantasy, motywów historycznych i biblijnych.
Gdzie i jak długo nagrywaliście płytę?
Mike Sabatini: Nagraliśmy album w Katalomi Studios w Jersey City, w stanie New Jersey. Właściwie to nasze prywatne studio. Zaprojektowałem je wspólnie z naszym studyjnym partnerem, Patrickiem “Tapsem” Gudenem. Spędziliśmy około 2 i pół miesiąca na nagrywaniu i miksowaniu, od sierpnia 2012 do połowy listopada 2012.
Brzmienie jest potężne i klasycznie metalowe. Chyba jesteście z niego zadowoleni?
Mike Sabatini: Dzięki, jesteśmy szczęśliwi, że tak to wyszło. Wszyscy w zespole są całkowicie usatysfakcjonowani zarówno z brzmienia swoich instrumentów, jak i całości produkcji. Kiedy jesteś w trakcie pracy czasami trudno ją ocenić. Kiedy masz czas, żeby usiąść i posłuchać, wtedy wiesz jaką robotę wykonałeś.
"Giants of Canaan" uważam za wasz najlepszy od czasu debiutu i najlepszy jak dotąd tegoroczny metalowy album. Jak można stworzyć takie dzieło(śmiech)?
Mike Sabatini: Ostatnio bardzo często to słyszymy, dzięki temu czujemy się dumni z tego co udało nam się osiągnąć po tak długiej przerwie. Wszystko przyszło nam dosyć szybko i naturalnie. Myślę, że wszystko i wszyscy pracowali w synchronizacji i dlatego wyszło tak jak wyszło. Nie staraliśmy się bardziej niż kiedyś, po prostu zadziałała chemia w nowym line - upie!!!
Na tej płycie wszystkiego jest jakby więcej. Więcej mocy, szybkości, melodii, ale też więcej epickich, wolniejszych fragmentów. Zgadzacie się z taką opinią?
Mike Sabatini: Zdecydowanie się z tym zgadzam. Ma w sobie po trochę wszystkiego co sprawia, że jest interesujący.
Jon Hanemann: Myślę, że starsze albumy Attacker są o wiele bardziej zróżnicowane niż ludziom się wydaje. Jest w nich wiele niuansów! Jeśli chodzi o “epickie” smaczki na “Canaan”, to prawdopodobnie ja ponoszę za nie winę, ponieważ podobały mi się one bardziej niż pozostałym chłopakom. W zasadzie groziłem, że zabiję wszystkich jeżeli nie nagramy “Glenn of the Ghost”! Zaciągnąłem Mike’a B. do mojego domu i piosenka po prostu się pojawiła po kilku godzinach. To co słychać na albumie jest prawie niezmienioną wersją tego co zrobiliśmy tamtego dnia bazując na wcześniejszym materiale Mike’a B. Szliśmy tam, gdzie prowadził nas utwór. Myślę, że właśnie w taki sposób większość kompozycji rozwija się muzycznie i tematycznie. Robiliśmy to, co czuliśmy, że musimy zrobić.
Bobby Lucas: Według mnie najlepiej jest dać ludziom album, który odzwierciedla emocje. Nie możesz przedstawić różnych aspektów uczuć po prostu dostarczając piosenki, które są w jednym tempie - albo szybkie, albo wolne, z niczym pośrodku. Lubię piosenki z różnorodnymi zmianami i nastrojami. Wiele z moich ulubionych zespołów wszech czasów robiło to i nadal to robi: Black Sabbath, Judas Priest, Iron Maiden, Deep Purple, Rainbow i Fates Warning - wszystcy oni pokazują w swoich utworach dużo emocji. Podoba mi się tworzenie piosenek z mnóstwem atmosfery i energii. Na szczęście cała nasza piątka myśli podobnie i taka sytuacja zachodzi na wielu różnych poziomach.
Wydajecie się idealnie zgraną, perfekcyjną heavy metalową maszyną. Atmosfera w zespole chyba dopisuje?
Jon Hanemann: Jesteśmy po prostu zwykłymi chłopakami, mamy pracę i taki tam, nie ma więc ego, co jest świetne. Wszyscy ciężko nad tym pracujemy, zarówno jako grupa jak i na własną rękę. Mamy naprawdę mocną etykę pracy. Myślę, że to kluczowy składnik. Każdy jest skupiony na tym, żeby dobrze grać i pisać, mamy więc w głowach ten sam cel.
Mike Sabatini: W tej chwili z pewnością jesteśmy. Zespół otacza obecnie wspaniała aura pozytywności!
Jakie są reakcje na nowy album? Podejrzewam same zachwyty (śmiech).
Bobby Lucas: Jak na razie recenzje są bardzo zgodne - i bardzo dobre! Nigdy nie podchodziłem do mojej muzyki jak “dobra, spróbuję napisać teraz świetny utwór…” - podążam za moim instynktem i emocjami. Mógłbym zaśpiewać tylko to, co sam kupuję. W pierwszej kolejnośći jestem fanem metalu, dlatego jeżeli to co robię brzmi dobrze dla mnie, to miejmy nadzieję, że spodoba się też innym metalowcom! Osobiście jestem bardzo dumny z tego albumu. To nie jest ważny album tylko dla Attackera jako zespołu, ale również dla mnie osobiście, ponieważ nie stworzyłem nic nowego od 2004 roku, czyli “Return Of The Snow Giant” z Overlorde. “Giants of Canaan” traktuję więc też jako mój “comeback” album. Przechodziłem ostatnio chwile próby związane z problemami zdrowotnymi, omal nie straciłem stopy. Tęskniłem za tworzeniem muzyki, bycie częścią zespołu, który zawsze szanowałem i lubiłem jest dla mnie ogromną szansą.
W tym roku zagraliście już m.in. na Metal Assault w Niemczech. Jakie są wasze przyszłe plany koncertowe szczególnie dotyczące Europy?Bobby Lucas: Metal Assult był dla mnie szczególny, ponieważ urodziłem się w Wurzburgu. Mój ojciec tam stacjonował, a matka dołączyła do niego będąc w 6 miesiącu ciąży. Urodziła mnie w Wurzburgu, gdzie żyliśmy razem z cudowną niemiecką rodziną, u której wynajmowaliśmy przez 1,5 roku po moich urodzinach. Nadal mam zdjęcia, na których siedzę jako dziecko na kolanach u dżentelmena! Powrót do miejsca gdzie się urodziłem był wstrząsający - nigdy się nie spodziewałem zobaczyć Wurzburg jeszcze raz poza tym na starych fotografiach. Europa całościowo jest znacznie lepszym miejscem kiedy grasz w prawdziwym metalowym zespole. Niestety w Ameryce niewielu ludzi przychodzi na koncerty jakie dawaliśmy, powiedzmy, 25 lat temu. Szczególnie jeżeli chodzi o nasz rodzaj metalu. W USA funkcjonuje podziemie hardcorowych metalowców, ale większość współczesnych dzieciaków woli modniejsze style muzyczne. W Europie fani metalu wydają się bardziej pasjonować swoim metalem - i szanuję to! Nie mogę się już doczekać, aż wrócimy i zagramy w wielu miejscach, w których z Attackerem jeszcze nigdy nie byłem.
Mike Sabatini: Planujemy wrócić do Europy na dwa tygodnie w nadchodzącym sierpniu. Potwierdziliśmy już nasz występ na Rock Hard Italy Fest, Heavy Metal Night 6 również we Włoszech, w klubie The Little Devil w Tilburgu w Holandii i na belgijskim festiwalu The Ages Of Metal. Będzie jeszcze więcej dat do śledzenia.
W 2008 r. widziałem was na słynnym Keep it true, gdzie zagraliście w całości "Battle at Helm's Deep". Jak wspominacie to wydarzenie i całą atmosferę tego festiwalu?
Mike Sabatini: To był wspaniały okres, ale również trochę dołujący ze względu na ówczesne problemy z Mitchellem. Myślę, że można powiedzieć, że ten koncert był dla nas słodko - gorzki. Podobały mi się wszystkie pozostałe zespoły, ponieważ to było coś w rodzaju “Best Of” z poprzednich festiwali KIT.
Z okazji Kit wydaliście też singiel "Condemned". Czy planujecie kiedyś dołączyć ten numer jako bonus np. do jakiegoś wydawnictwa?Mike Sabatini: Ze względu na nasze napięte stosunki z Bobbym Mitchellem, prawdopodobnie nie. Pewnie oskarżyłby nas o próbę zarobienia na jego nazwisku ponieważ wymyślił tekst i tytuł “Condemned”. Właśnie dlatego teraz nazywa się “Steel Vengeance”.
Jak porównalibyście sceny europejską i amerykańską i waszą pozycję na nich?Mike Sabatini: Niestety to jak dzień do nocy. Dla europejskich fanów to bardziej jak styl życia, podczas gdy w Ameryce to bardziej jak hobby. Tak naprawdę Amerykanie nie nie wspierają muzyki tak jak tego potrzebujemy. Nie chcą podróżować daleko, żeby zobaczyć koncert. Musi się odbywać w ich najbliższym sąsiedzctwie, bo inaczej nigdzie nie pójdą. Jednak sprawy wyglądają coraz lepiej także tutaj. Zauważyłem, że ostatnio w niektórych koncertach uczestniczy coraz więcej osób. Jest nadzieja!!!
Tak legendarny zepół jak Attacker musiał chyba zainspirować całe grono wykonawców. Znacie jakieś obecnie "duże" zespoły przyznające się do bycia pod waszym wpływem?
Mike Sabatini: Trudne pytanie. Nigdy nie słyszałem, żeby jakiś większy zespół o nas wspomniał. Jestem pewny, że gdzieś są zespoły, na które mieliśmy wpływ, ale żaden z tych, które widziałem nie wspomniał o tym publicznie. Ale nie żebym też jakoś specjalnie szukał!
Jakie są wasze najbliższe plany? Może jakiś album live lub DVD?
Mike Sabatini: Planujemy zagrać tak dużo koncertów, na ile pozwoli nam nasz harmonogram. Gadaliśmy o zebraniu materiału z Metal Assault Festival i wydaniu go, ale to wszystko zależy od jakości i jak dobry będzie nasz występ.
Jest szansa, że na nową płytę poczekamy krócej niż 7 lat (śmiech)?
Mike Sabatini: Zdecydowanie tak! Chłopaki już piszą nowy materiał więc będziemy mieli nowe piosenki, nad którymi będziemy mogli popracować kiedy przyjdzie pora.
Jon Hanemann: Uderzy w was dużo wcześniej! Nawet jeszcze nie zaczęliśmy! Czuję, jakbyśmy mieli dwa kolejne albumy, które po prostu czekają gdzieś w głębi naszych umysłów - szczególnie teraz, kiedy nowi członkowie czują się bardziej komfortowo.
To już wszystko z mojej strony. Serdeczne dzięki za wywiad. Mam nadzieję, że z taką płytą jak "Giants of Canaan" uda wam się zrobić kolejny krok do przodu i zaistnieć bardziej na światowych scenach. Na koniec poproszę o kilka słów dla fanów w Polsce.
Mike Sabatini: Do wszystkich fanów Metalu i zespołu Attecker w Polsce, możliwe, że zobaczycie nas w przyszłym roku na żywo, na scenie blisko was!!! Dziękujemy za wasze wsparcie!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz