sobota, 9 marca 2013

Open Fire


Heavy Metal is the best, Heavy Metal fuck the rest!

Czy jest drugi taki zespół, który po nagraniu albumu musiał czekać aż 25 lat na jego wydanie? Właśnie po takim czasie ukazał się na rynku nakładem zmartwychwstałego klubu płytowego „Razem” cd „Lwy Ognia” polskiej heavy metalowej legendy Open Fire. Teraz każdy maniak może zakrzyknąć: wreszcie! O odczuciach związanych wydaniem płyty, ciężkim życiu muzyków w latach ’80, korelacjach z innymi zespołami i niesympatycznych portierach hotelowych opowie wam wokalista Mariusz Sobiela.


HMP: Witam serdecznie. Wreszcie po 25 latach ukazał się wasz album "Lwy Ognia". Poproszę kilka słów na temat tego wydawnictwa?
Mariusz Sobiela: Powinienem zajrzeć do Księgiu Guinessa , nie wiem czy ktoś czekał aż tyle na wydanie płyty... No cóż, dzisiaj ta płyta ma jedynie wartość sentymentalną i kolekcjonerską. Choć miło usłyszeć czasami, że to się jeszcze komuś podoba… Ktoś kto pamięta te czasy od kuchni wie, że nagranie wówczas płyty to było jak wyprawa na Mount Everest. Dzisiaj to bułka z masłem, jak to się mawia…

Materiał został poddany remasteringowi, czy jest to dokładnie ta sama wersja nagrana 25 lat temu?
Właśnie - mimo pokus i podpowiedzi zdecydowaliśmy się zostawić taka wersję jak 25 lat temu – bez retuszu, bez upiększeń, bez wzmacniania poszczególnych dźwięków. Powiedzmy sobie szczerze – to powrót do przeszłości, dość sentymentalny i muzyka i okładka odzwierciedla nas takimi jak 25 lat temu. Nigdy nie byliśmy pozerami, więc i teraz nie będziemy dokonywać sztuczek. Brzmi to trochę staroświecko ale naturalnie.

Pamiętasz jeszcze tamtą sesję nagraniową? Jakieś ciekawe historie?
Tak , historii było kilka dość ciekawych. Jedna to taka, że musieliśmy zostać dłużej, a nocleg w Polonii się skończył. Wówczas chodziliśmy od hotelu do hotelu pytać o wolne pokoje. Każdy portier wówczas spoglądał na nas - widok mało przyjemny w eleganckim hotelu - a potem zawieszał wzrok na jednym z kolesi – nie powiem którym – i zdecydowanie wypowiadał "Brak miejsc". Byliśmy po kilku wizytach w różnych hotelach i sytuacja się powtarzała. Postanowiliśmy więc dociec co jest powodem odmowy i zobaczyliśmy, że ów koleś z naszej ferajny ma zaschniętego wielkiego gila pod brodą, którego z zimna wypuścił z nosa, a który błyskawicznie poddał się prawom fizyki i po prostu zamarzł… Innym razem ja i Ziutek musieliśmy zostać żeby coś dograć. Nie było miejsc w żadnym z hoteli, więc kupiliśmy bilet do Łodzi i przejechaliśmy się nocą PKP w tę i z powrotem tylko po to aby w umiarkowanym cieple się wyspać… Tak, tak , takie czasy kochana młodzieży…

Czemu nie udało się wydać tego materiału w latach 80-tych? Ja mam tylko wersję kasetową, którą chyba rozprowadzaliście własnym sumptem?
A to już pytanie nie do mnie. Nie wiem, po prostu nie wiem. Chyba dlatego, że Klub Płytowy Razem się rozsypał. I to chyba tyle.

Okładka jest dość oszczędna, bo przedstawia tylko zdjęcie zespołu. Zdecydowanie bardziej mi się podobała okładka zdobiąca wersję kasetową. Czemu płyty nie zdobi jakiś ciekawy typowo metalowy obrazek?
Tamta wersja została przez jakiegoś naszego fana zrobiona i poszła w Polskę. Sam byłem zdziwiony jak zobaczyłem takie wydanie. Jednak każdy wie, że to zerżnięcie z płyty Alabama Thunderpussy. Widziałem też kilka innych wersji okładkowych i szacun ogromny dla pomysłów. Jednak cokolwiek byśmy dali na okładkę po takim czasie byłoby trochę nienaturalne. Jak powiedziałem już wcześniej – to powrót do tamtych lat, a nie tworzenie nowego projektu…

Masz kontakt z pozostałymi muzykami nagrywającymi "Lwy Ognia"? Co u nich słychać? Jak odbierają to wydawnictwo?
Niestety, poza Ziutkiem nie mam kontaktu z nikim. Nikt nie wie co się dzieje z Jasiem (gitara), Ula (bas) też gdzieś zniknął z pola rażenia, Maciek Różycki mieszka we Wrocławiu i mam go zamiar nawiedzić ale wciąż coś staje na przeszkodzie…

Jak po 25 latach odbierasz dzisiaj ten materiał? Słuchasz go czasem? Jakie są Twoje ulubione utwory?
Kilka kawałków jak na owe czasy było naprawdę ekstra. O tym świadczy choćby fakt, że Metal Inquisitor nie tylko nagrał "Twardego" ale chłopaki zza Odry zaśpiewali go po naszemu... Znasz taki drugi przypadek? Czy go słucham? Głównie jak trochę więcej wleci mi w gardło przy jakiejś okazji to wtedy sentymenty się odzywają. Ulubione kawałki: 1- "Twardy", 2 - "Lwy", 3 - "Open Fire" i reszta…

Macie w swoim dorobku jeszcze trochę numerów z dem, czytałem również o jakichś utworach w języku angielskim nagranych pod koniec '89 roku. Nie myślałeś o dodaniu ich jako bonus do "Lwów Ognia"? Może masz w planach wykorzystanie niepublikowanych kawałków?
Nie, to nie byłyby "Lwy Ognia". Ta płyta to właśnie te utwory. Dodawanie innych wersji lub kawałków to już zmieniłoby całkiem obraz tej płyty. Może jeszcze coś wydamy, jak "Lwy" spotkają się z ciepłym przyjęciem to będzie to dla mnie bynajmniej jakiś sygnał…

Podejrzewam, że tytuł utworu "Metal top 20" dotyczył słynnej listy prezentowanej przez Krzysztofa "Krisa" Brankowskiego w "Muzyce młodych" w programie II polskiego radia. Kto jest autorem kultowego już dzisiaj tekstu "Heavy Metal is the best, Heavy Metal fuck the rest" (śmiech)?
Jak to kto? "Jam to, nie chwaląc się uczynił", parafrazując Zagłobę.  Dodam że to żaden znany gitarzysta metalowy...

Porozmawiajmy trochę o początkach zespołu. Zanim do niego dołączyłeś grał on pod nazwą Biały Kruk. Jaką muzykę wtedy tworzył?
Takie Deep Purple w lokalnym wydaniu. Ja dołożyłem Black Sabbath i coś zaczęło trochę brzmieć inaczej…

Po Twoim dojściu do zespołu w 1985 roku zmieniliście nazwę na zdecydowanie bardziej metalową i po prostu lepszą czyli oczywiście Open Fire. Czy to Ty stałeś za tą zmianą?
Nie, głównym wtedy motorniczym naszego tramwaju był Maciek Różycki. Ponoć spodobały mu się komendy wydawane na jakimś pirackim statku w filmie, który oglądał już na niemałym kacu… Kac minął a nazwa została.

Wspomniany wyżej pan Brankowski w pewnym momencie został waszym managerem. Jak wspominasz współpracę z nim?
A czy będzie to czytał? A tak, no jeśli tak to wspaniale wspominam. Nawet załatwił nam koncert z Ozzym ale nie chcieliśmy z nim grać, mój żołądek nie trawi nietoperzy... Tak serio, robił chłopina co mógł na owe czasy. Ta płyta to też jego zasługa. Dzięki, Kris…

Zagraliście sporo naprawdę dużych koncertów tj. Metalmania '87, '89 czy Metal Battle '88, podczas których dzieliliście scenę z takimi załogami jak Helloween, Running Wild, Overkill, Nasty Savage, Living Death, Exumer, Atomkraft, Coroner, Protector. Jak dzisiaj wspominasz te kultowe już dzisiaj wydarzenia i jak wyglądały wasze relacje z zachodnimi "gwiazdami"?
Dobrze że słowo "gwiazdy" ubrałeś w cudzysłów. Nikt z nich nie dał do odczucia, że jest gwiazdą. Sami byli zaskoczeni, że mogą sobie z nami pograć, pogadać, pośpiewać. Szczególnie ciepło wspominam chłopaków z Running Wild. To swoje typy… Zdjęcia to upamiętniły…

Podejrzewam, że w latach 80-tych nie było łatwo jeśli chodzi o sprzęt, sale prób czy organizacje koncertów. Jak to w waszym przypadku wyglądało?
Stary, jak bym powiedział naprawdę, jak było, to młodzież pomyślałaby, że Sobiela zbzikował… To nie do opowiedzenia. Podam jeden przykład: przyjeżdżamy tramwajem na próbę do lokalnego domu tzw. Kultury a bębnów nie ma. Co k…wa u licha? A gary się okazuje są, jako zabezpieczenie na pobliskiej melinie. Chłopaki z domu tzw. Kultury wynieśli gary i zastawili je za dwie flaszki. Musieliśmy wykupić je i jeszcze postawić następne szkła za wniesienie nazad… Sprzęt? jaki sprzęt … dwa elektrony, jakiś wzmachol z DDR-u, poklejone taśmą bębny, a struny sprowadzaliśmy przez kolesia, którego wujo pracował w Rajchu na zmywaku… W kanciapie maks. 10 stopni w zimie, litry wypijanej herbaty żeby się ogrzać… Potem, jak się połączyliśmy z chłopakami z Układu N to przenieśliśmy swoje próby do Jaworzyny i tam przy domu kultury przy fabryce porcelany mieliśmy już znacznie lepiej. Ale ja żeby tam dojechać potrzebowałem w jedna stronę prawie 4 godzin…

Jak duże mieliście wsparcie ze strony rodzimych fanów? Czuliście się zespołem dość popularnym?
Nie widziałem różnicy w przyjęciu nas przez fanów pomiędzy Wrocławiem a w innej części kraju. Wszędzie czuliśmy się jak w domu. Za to też chciałem podziękować.

Jak wyglądały wasze relacje z innymi grupami tj. Kat, Wilczy Pająk, Dragon, Stos itd. Wspieraliście się nawzajem czy było w tym więcej rywalizacji?
Tak szczerze to wyczuwało się rywalizację. Każdy chciał być naj… Jedni pokazywali to w taki, inni w inny sposób. To trochę wina pewnych ludzi, ale nie pociągnę tematu dalej bo niektórych już nie ma na tym gruncie… Jednak było coś co nas wszystkich łączyło i pomagało zapominać o rywalizacji – samogon, jakkolwiek inaczej by to nazywać…

Słychać w waszych utworach szczególnie z wcześniejszego okresu inspirację takimi zespołami jak Helloween czy momentami Running Wild? To były wtedy wasze muzyczne wzorce?
Helloween i Running Wild to takie wspólne mianowniki dla nas wówczas. Dla jednych z nas te kapele to już szczyt mocnego grania , dla innych to dopiero początek. Ja należałem do tej drugiej grupy. Stąd późniejsze poszukiwania i zmiany, które jednak nie wyszły nam na dobre…

Później wasza muzyka zaczęła ewoluować bardziej w kierunku Thrashu co było wówczas typowe dla polskiej sceny. Jak myślisz czy jeśli chodzi o polskie grupy w tamtym okresie to była to prawdziwa fascynacja nowym gatunkiem czy bardziej podążanie za modą i próbą wpasowania się w gusta publiki?
Dla niektórych kapel to było naturalne znalezienie swojego miejsca, dla innych pożądanie za modą i wciskanie się na siłę w gusta publiki. Być może zaskoczę innych ale my niestety byliśmy wśród tej drugiej części. Zaczęliśmy szukać inspiracji w kapelach jak Metallica, Megadeth, Flotsam & Jetsam, Testament etc. ale ani dobrze nie czuliśmy takiej muzyki ani nie potrafiliśmy jej poprawnie zagrać, a w szczególności zaśpiewać. Gdybyśmy pozostali w naszej bajce były by zapewne zmiany w dynamice i aranżacjach, ale dalej byłby to ten stary dobry Open Fire, a tak zrobił się potworek, gdzie każdy chciał grać coś innego i 80% czasu spędzaliśmy na kłótniach…

W '89 roku byliście gospodarzami imprezy "Metal Madness" na wyspie słodowej w waszym rodzinnym Wrocławiu. Oprócz uznanych grup jak Wy oraz Wilczy Pająk czy Turbo wystąpił debiutujący wtedy Acid Drinkers. Zastanawiałeś się kiedyś czemu Open Fire nie udało się zrobić takiej "kariery" jak w/w grupy? Jak myślisz, czego wam zabrakło?
Patrz odpowiedź wyżej... A w tym miejscu chcę pozdrowić Licę i Tytusa, a także Grześka i Wojtka z Turbo. Dzięki chłopaki za kawał świetnej zabawy i dobrej muzyki – wtedy z nami i już potem bez nas…

Czemu zespół się rozpadł? Ciężko było odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Nie da się ukryć, że nadchodziły nienajlepsze lata dla klasycznych odmian metalu, zwłaszcza w Polsce?
Trzeba było za coś żyć – życie to taka kurewska czynność, która ma ciągłe potrzeby, jak w sam raz związane z kasą… A jak nie wyjechałeś na szparagi za miedzę albo na winobranie do Italii to nawet nie było cię stać na byle jaki sprzęt. A bez niego żadne granie nie wchodziło w grę - o jak ładnie się mi powiedziało - dlatego rozjechaliśmy się po świecie i już ciężko się było nam spotkać…

Czym zajmowałeś się później? Miało to coś wspólnego z muzyką czy całkiem sobie odpuściłeś?
Zarabianiem pieniędzy. Nie odpuściłem sobie całkiem. Nie gram na zewnątrz ale mam coś niecoś w domu i pogrywam sobie. A teraz gonię swojego najmłodszego chłopaka do garów bo ma cholerny talent i łoi że aż miło słuchać. Na pohybel sąsiadom!!!

W jakim kierunku wg Ciebie poszłaby muzyka Open Fire gdybyście się nie rozpadli?
To najtrudniejsze pytanie jakie mi zadano ostatnio. Nie wiem, to zależałoby przede wszystkim od ludzi, z którymi bym grał. Bo żeby coś docenili słuchacze to najpierw musi być w samych nas. Ktoś kiedyś powiedział po Metalmanii 87, że kocha nas nie za muzykę, ale za całkowity spontan, bezkompromisowość i naturalność. Póki tacy byliśmy było OK…

Zdajesz sobie sprawę z kultowego statusu Open Fire w Heavy Metalowym podziemiu? Znam ludzi z różnych części świata, którzy dali by się pociąć za waszą płytę. Teraz już na szczęście nie będą musieli tego robić (śmiech).
Tak sobie myślę, że cięcie się to chyba nie najprzyjemniejsza czynność, no nie ? A tak serio... Wiesz dlaczego tak jest ? To taki syndrom Trabanta . Nie był to najbardziej zaawansowany technologicznie samochód , jednak znam wielu kolesi i w Polsce i po za nią którzy w garażu trzymają takie plastikowe cacko i nie sprzedadzą je za żadne skarby, choć przed domem stoi nowy merc , którego sprzedać bez urojenia łezki mogą choćby od zaraz… To sentyment, smaki i zapachy młodości. Ktoś napisał , że jak zapuszcza sobie Twardego przenosi się w tamte boskie czasy i czuje ten klimat. To o to chodzi. Dlatego płyta jest dokładnie taka sama jak 25 lat temu…

Są jakieś plany wydania "Lwów ognia" na zachodzie? Miałeś stamtąd jakiś odzew?
No co ty, jaja sobie robisz? Chyba, że masz na myśli "zachód Polski"…

Wspominałeś, że słyszałeś niemiecki zespół Metal Inquisitor i ich wersję waszego klasyka "Twardy jak skała". Jakie masz wrażenia?
Tak, to że chłopaki nagrali ten kawałek to jedno, ale to że zaśpiewali po polsku to coś zajebistego poczwórnie. Żeby Niemiec śpiewał po polsku? To naprawdę niezłe jaja… Wiesz, z chęcią zaśpiewał bym razem z nimi, to byłby odlot.

W 2006 roku pojawiła się wiadomość o reaktywacji Open Fire, ale jak dotąd niewiele słychać z waszego obozu. Jaki jest więc status zespołu? Jest szansa na jakieś koncerty, albo nowe utwory?
Zawsze wyznawałem zasadę, że sens reaktywacji jest wtedy kiedy będzie grać co najmniej trzech ze starego składu. Co to za Open Fire tylko z moją gębą. Ale ostatnio Kris mnie trochę naprostował i muszę powrócić do tej myśli. Jest jeszcze Ziutek… A może i Maciek? Odpowiem, więc jak jakaś głupia gęba z telewizornii – "Nie zaprzeczam, nie potwierdzam"...

Jesteś na bieżąco z dzisiejszą sceną metalową? Jakieś nowe zespoły zrobiły na tobie dobre wrażenie?
Nie, jestem konserwatywny. Słucham cały czas takich kapel ze starej stajni jak Megadeth, Manowar, Testament,ostatnio śledzę poczynania Jasona Newsteda, ale nie ukrywam że cały czas gości u mnie Helloween… Z nowych kapel nic mnie nie rzuciło na kolana, choć nie ukrywam, że paść na kolana to chciałbym przed tymi, którzy nie pozwolili aby to co zrobiliśmy ponad ćwierć wieku temu (kto z nas myślał, że tyle pożyje) wylądowało na śmietniku historii polskiego HM. Dziękuję wszystkim i mam nadzieję że jeszcze się spotkamy…

To już wszystko z mojej strony. Wielkie dzięki za wywiad i wszystkiego najlepszego.
Pozdrawiam, wszystkich czytelników i tych co czytać nie umieją ,też pozdrawiam…

2 komentarze:

  1. Świetny wywiad! A "Lwy" naprawdę warto kupić, lepsza jakość, niż syfiaste bootlegi z internetu, a i wydanie bardzo dobre. O samej muzyce nie muszę nawet mówić!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Heavy Metal is the best, Heavy Metal fuck the rest" autorem tego tekstu jest producent muzyczny Jos Kloek :)

    OdpowiedzUsuń