Do
niedawna jedni z młodych gniewnych liderów nowej fali thrashu.
Dzisiaj Fueled by Fire są już znaczącą marką w gatunku, a ich
trzeci krążek „Trapped in Perdition” wydany po dość długiej,
bo trzyletniej przerwie doskonale to potwierdza. Po pokonaniu pewnych
problemów chłopakom udało się nagrać najmocniejszy materiał w
swojej historii i pełni werwy przystępują do szturmu na światowe
sceny. Na początku przyszłego roku odwiedzą też naszą ojczyznę
w towarzystwie Suicidal Angels, więc nie wolno będzie tego
przegapić. O wszystkim opowie Wam perkusista grupy, Carlos
Gutierrez.
HMP:
Witam. Jak wrażenia po premierze „Trapped in Perdition”? Jakie
pierwsze opinie docierają do was na jej temat?
Carlos
Gutierrez:
Siemanko!
Nasze wrażenia są takie, jak oczekiwano. Wierzyliśmy, że ten
album będzie lepszy od swojego poprzednika, "Plunging Into
Darkness" i zostanie dobrze odebrany przez fanów. Niektórzy
sądzili, że nie uda nam się go pobić, a to było dla nas
motywacją i jak dotąd jest świetnie! Pierwsze recenzje albumu
jakie czytałem były świetne. Widziałem wiele pozytywnych opinii o
"Trapped In Peredition" i tylko kilka, które nie były tak
dobre. Jednak my wiemy ile czasu i wysiłku włożyliśmy w
stworzenie tego albumu i to się odpłaca. Jesteśmy
bardzo zadowoleni z rezultatu (śmiech).
Jak
długo pracowaliście nad tą płytą? Jak spędziliście te niemal
trzy lata, które dzieliły „Plunging...” od „Trapped...”?
Cóż,
"Plunging…" wydaliśmy sami w 2010 roku i chcieliśmy
wydać ją we właściwy sposób, bo nie doszedł tam gdzie
chcieliśmy. Nie chcieliśmy po prostu go wyrzucić i zapomnieć,
ponieważ wierzymy, że to świetny album. Zajęło więc nam to
trochę czasu. W 2011 roku nie zrobiliśmy zbyt dużo poza zagraniem
na True Thrash Festival w Japonii w Osace. NoiseArt skontaktowało
się z nami później tego roku i złożyli ofertę. Doszliśmy do
zgody i ostatecznie dostaliśmy odpowiednie wydanie europejskie na
jakie zasługiwał w 2012 roku. Przez cały ten czas tworzyliśmy
muzykę bardzo powoli, niezmotywowani, w 2011 roku mieliśmy jedynie
napisanych kilka nowych utworów, rówbnież kilka z nich
wyrzuciliśmy, ale kiedy "PID" ukazało się w Europie i
zagraliśmy na festiwalu Keep It True w Niemczech, później na
trasie Metal Fest po Europie latem, byliśmy bardziej zmotywowani niż
kiedykolwiek i mocno uderzyliśmy w salę prób, gdzie stworzyliśmy
"Trapped In Predition"!
Najpierw
chciałem Was troszkę zganić za te długie przerwy pomiędzy
płytami, ale później doszedłem do wniosku, że to w sumie nie
jest takie złe. Nie dość, że wzbudza ogromny apetyt u fanów to
jeszcze nie powoduje wrażenia przesytu. O to wam chodziło?
Nie,
to nie jest wcale to, czego chcieliśmy. Po prostu tak się ułożyły
sprawy. Wolelibyśmy raczej być zajęci trasą, tworzeniem muzyki
tak jak powinniśmy. Był to jednak dla nas trudny czas i po prostu
potrzebowaliśmy czegoś co przyciągnie nas z powrotem. Chcielibyśmy
podziękować wszystkim fanom i ludziom, którzy za nami podążali
za tak cierpliwe czekanie (śmiech)! Mam jednak nadzieję, że
wszystkim podobał się wynik tak jak nam!
Różnica
pomiędzy „Plunging into Darkness”, a „Spread the Fire” była
znaczna. Teraz aż takiej nie ma i kontynuujecie kierunek zaczęty na
poprzedniej płycie. To znaczy, że znaleźliście swoją ścieżkę
czy cały czas jesteście na etapie poszukiwań?
Można
powiedzieć, że znaleźliśmy swoją drogę, ale zawsze znajdzie się
miejsce, żeby spróbować czegoś nowego. Mamy otwarte umysły na
muzykę, ale zawsze zatrzymujemy tradycyjne elementy thrash metalu.
Szybkość
i agresję!
Mam
wrażenie, że na „Trapped in Perdition” co raz śmielej
zaczynacie zerkać w kierunku starego Death Metalu i brutalnego
thrashu. Obok takich wpływów jak Slayer, Dark Angel czy Sepultura
słychać również Pestilence, Death czy Morbid Angel. To wyszło
naturalnie czy było to zbrutalizowanie muzyki było celowym
posunięciem?
Wszystkie
zespoły, które tu wymieniłeś były główną inspiracją przy
pisaniu "Trapped". Dark Angel, Slayer, Sepultura i
Demolition Hammer byli głównymi thrashowymi motywatorami, które
pomogły nam stworzyć ten album. Te zespoły sa tak unikalne na swój
sposób, ale bardzo agresywne. Chcieliśmy, żeby album miał tą
samą agresję jak ich albumy, chcieliśmy, żeby ludzie czuli się
jakby słuchali "Beneath the Remains" albo "Epidemic
of Violence". Chcemy, żeby ludzie oszaleli! Wpływy wczesnego
death metalu jak Death, Morbid Angel i Pestilence przyniosły nam
ciężkość i technikę. Mamy odrobinę więcej techniki, ale nadal
utrzymywaliśmy ciężkość i zbyt często jej nie używaliśmy.
Dla
mnie jest to znakomite posunięcie, ponieważ jest mnóstwo grup
grających albo w stylu Bay Area, albo w stylu germańskim. Natomiast
wy znaleźliście swój styl i wychodzi on wam znakomicie. Jak Wasze
obecne wcielenie odbierają fani znający Was od czasów demówek?
Dzięki!
Chcieliśmy odejść od Bay Area i niemieckiego stylu, mieć swój
własny styl z Los Angeles. Szybki, ciężki i agresywny, jak inne
zespoły z Los Angeles, na które patrzyliśmy jak Slayer i Dark
Angel! To
jest właśnie thrash z Los Angeles!
Płytę
wydaliście w NoiseArt. Jesteście zadowoleni z tego
labelu? Jak doszło do współpracy właśnie
z nimi?
"Trapped
In Predition" jest drugim albumem, który wydaliśmy z NoiseArt
i nie możemy być bardziej szczęśliwi! NoiseArt byli świetni od
początku, mieliśmy z nim świetną relację. Pomogli nam dużo i
cały czas nas popychali, żebyśmy odnieśłi sukces w ich
szeregach! Skontaktowali się z nami latem 2011, a umowę zawarliśmy
pod koniec 2012. Jestem pewny, że widzieli, że nadal byliśmy
aktywnym zespołem przez cały czas odkąd opuściliśmy Metal Blade
organizując własnym sumptem europejskie trasy i wydając sami
album. Zawsze mieliśmy coś kolejnego i zawsze coś się działo.
Gdzie
i z kim nagrywaliście „Trapped...”? Brzmienie płyty jest
znakomite!
Świetne
pytanie! Jesteśmy wdzięczni za możliwość pracy z nikim innym jak
z Erikiem Rutanem w studio Mana Recording w St. Petersburgu na
Florydzie. Praca z Erikiem była wspaniałym doświadczeniem. On
naprawdę nas pchnął i wyciągnąl z nas to co najlepsze. Kazał
nam ciężko pracować i dużo się z nim nauczyliśmy. Myślę, że
praca z Erikiem była idealna. Chcieliśmy, żeby ten album brzmiał
ciężko i masywnie! A jeżeli spojrzysz na jego życiorys, pracował
z kilkoma z najcięższych zespołów! Wiedzieliśmy więc, że
będziemy mieli parę fajnych brzmień i tak było! Brian Elliott
wykonał świetną robotę przy miksowaniu i mastering! Jak juz
powiedziałem, to było świetne doświadczenie. Wynieśliśmy z niej
dodatkową wiedzę, Zajebisty album i świetnych przyjaciół.
Poza
tym, że wasza muzyka stała się cięższa i brutalniejsza to
ogólnie cały album ma taki ciemny, ponury nastrój. Domyślam się,
że strona liryczna też ma to duży wpływ. Jakie
tematy poruszacie tym razem w swoich tekstach?
Myślę,
że poruszyliśmy kilka ciężkich tematów jak religia, obecne
wydarzenia, wojny religijne, wojny narkotykowe i mówimy też trochę
o naprawdę złym cholerstwie, (śmiech)! Piosenki jak "Forsaken
Deity" pokrywają się z faktem, że religia to bzdura, jej
negatywne efekty na całym jeżeli chodzi o hipokryzję, którą
oferuje religia. Jest masa szalonego gówna, które dzieje się na
świecie, a my mówimy jedynie o ich małej części tego, która
prędzej czy później zniszczy ten świat. Stąd tytuł "Trapped
In Predition".
Ten
nastrój uzupełnia szata graficzna. Kto jest autorem obrazka
zdobiącego płytę?
Musimy
to przyznać Axelowi Hermanowi, to człowiek stojący za grafiką.
Właściwie chcieliśmy Chrisa Quilliamsa, artystę, który
przygotował poprzednią okładkę do „Plunging”, ale nie mógł
tego zrobić. Skontaktowaliśmy się więc z kimś komu zajęło to
wieczność, przekroczył wszystkie ostateczne terminy i przyprawił
nas o ból głowy, więc powiedzieliśmy: w cholerę z nim!
Skontaktowaliśmy się z Axelem, który pracował już dla zespołów
Iced Earth, Asphyx, Demolition Hammer i wielu innych. Wrócił do nas
po kilku godzinach i był szczęśliwy, że zajmie się projektem!
Powiedzieliśmy mu, że ma pełną artystyczną wolność i
przysłaliśmy mu teksty, wyjaśniliśmy trochę album i nazwę, a w
ciągu tygodnia przyszedł z tym co mamy teraz! Zajebistą okładką!
Czapki z głów dla Axela!
W
ubiegłym roku nakładem waszej nowej wytwórni wydaliście reedycję
poprzedniej płyty „Plunging into darkness”. Jaki
był powód takiego posunięcia?
Wyjaśniałem
to już w poprzednim pytaniu. Wydaliśmy „Trapped In Predition”
własnym sumptem w 2010 roku i czuliśmy, że zasługuje na lepsze
wydanie. Kiedy więc NoiseArt skontaktowali się z nami i chcieli
wypuścić ją ponownie we właściwy sposób w Europie, zgodziliśmy
się. Nie chcieliśmy, żeby ten album został zapomniany.
Jak
z perspektywy czasu oceniacie wasz debiut „Spread the Fire”?
Jesteście z niego dumni?
Byliśmy
wtedy dość młodzi. Mieliśmy około 18 lat. Chodziło
bardziej o to jaka była lokalna scena thrashowa wtedy. Jednak
oczywiście, że jestem z niej dumny. Włożyliśmy dużo czasu i
ciężkiej pracy w pisanie tego albumu, a on wyrobił nam markę.
Wiele z tych kawałków nigdy nie zostanie zapomnianych i stale
jesteśmy o nie dziś pytani. Jest tylko jeden utwór, którego już
nigdy nie zagramy i z którego nie jesteśmy zbyt dumni. Chodzi
o „Betrayal”. Wszyscy nienawidzimy tego pieprzonego kawałka,
(śmiech)! Przepraszam
tych, którzy go lubią, ale nie róbcie sobie nadziei! Patrzę
jednak na album i czuję jak osiągnęliśmy to czego wtedy
chcieliśmy, widzę jak bardzo dorośliśmy jako muzycy. Dla
przypomnienia, wydany własnym sumptem „Spread The Fire” brzmi o
niebo lepiej niż ponownie zmiksowana i zmasterowana wersja Metal
Records, (śmiech)!
Jak
byście porównali dzisiejszą scenę thrashową z tą w 2006 roku,
gdy nagrywaliście debiut? Spodziewaliście się, że to wszystko tak
się rozwinie? Jak to ma się do waszych wyobrażeń z tamtych lat?
W
2006 roku scena była bardziej hałaśliwa! Co chwilę dochodziło do
stage divingu, wielkiego circle pits, ludzie skakali z balkonów w
tłum! Teraz już tego nie widać. Parę dobrych pits tu i tam,
rzadki stage diver, a wszystkie miejsca mają zamknięte balkony,
(śmiech)! Co również w pewien sposób je uspokoiło, to że wiele
miejsc, w których odbywały się legendarne metalowe koncerty
zostały zamknięte. Nie ma już zbyt wielu miejsc, żeby móc
poszaleć, w tych które są panują surowe zasady i również na to
nie pozwalają. Scena metalowa tutaj jest jednak żywa i ma się
dobrze. Nigdy się nie spodziewałem, że będę dobrze odebrany w
LA, albo gdziekolwiek indziej w tym zakresie, kiedy zakładaliśmy
zespół.
Na
początku 2014 roku wyruszacie na dużą europejską trasę wspólnie
z Suicidal Angels oraz Lost Society, podczas której zawitacie na
jeden koncert do Polski (Wrocław). Będzie to już wasza kolejna
wizyta w naszym kraju. Jak wspominacie poprzednie? Co
sądzicie o polskich fanach?
Tak!!!
Conquering Europe Tour! Nie
możemy się jej już doczekać i kiedy przyjedziemy do Polski!
Polska zawsze była dla nas bardzo, bardzo dobra! Byliśmy tam już
kilka razy i zawsze kiedy tam jesteśmy jest coraz bardziej szalenie!
Polscy fani wiedzą jak się wkurwiać! Jest tam też dużo gorących,
seksownych kobiet! To zawsze jest zaleta! Polska zawsze kocha imprezy
i dobrą zabawę! Nie mogę się już doczekać, żeby znowu tam
pothrashować!
A
co sądzicie o zespołach, z którymi jedziecie? Myślę, że
szczególnie Suicidal Angels pasuje do Was doskonale.
Suicidal
Angels są jednym z naszych najbardziej ulubionych zespołów nowej
ery. Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi i byliśmy z nimi w
trasie przez krótki czas przed Europą. Myślę,
że Conquering Europe Package jest świetnym pakietem! Suicidal
Angels, Fueled By Fire, Lost Society i Exarsis! Każdy
zespół przyniesie swoją własną markę thrashu na scenę i
rozniesie wszystkich! Jestem pewny, że ludzie będą rozmawiać o
tym show jeszcze przez długi czas po jego zakończeniu! Każdy
zespół w tym pakiecie jest zajebisty!
Co
uważacie za największe wydarzenie w historii Fueled by Fire? Z
czego jesteście najbardziej dumni?
Hmmm…
Dla mnie jest remis między tym, kiedy po raz pierwszy zaproszono nas
do Europy, żebyśmy zagrali na festiwalu Keep It True w Niemczech w
2008 roku a trasą zeszłej zimy z Kreator, Morbid Angel i Nile! Oba
były wielkimi wydarzeniami w naszej karierze! Zawsze chcieliśmy móc
grać za morzami w Europie i w Niemczech po tym jak usłyszeliśmy
jaką wielką metalową scenę tam mają. Kiedy więc zostaliśmy
zaproszeni na KIT, to było jak spełnienie marzeń! Wspaniałym
uczuciem było znaleźć się na tej scenie i grać dla metalowców!
Później, w 2012 roku zaproponowano nam europejską trasę z
Kreator, Morbid Angel i Nile! To zespoły, które podglądaliśmy od
długiego czasu, a dzielić z nimi scenę co noc i oglądać ich
każdej nocy, stać się ich przyjaciółmi było niesamowitym
doświadczeniem. Jestem bardzo dumny z tych momentów w naszej
karierze. Będzie ich jeszcze więcej.
Macie
w planach nagranie teledysku? Jeśli tak to do jakiego numeru? Ja
bym obstawiał mój ulubiony „Suffering Entities”.
Mamy
plan nagrać wideo. Nie, niestety nie będzie to “Suffering
Entties”, Przepraszamy! (śmiech)! Jednak mamy nadzieję wkrótce
zrobimy do niego wideo. Poczekamy aż zrobimy jedno i wydamy je, żeby
zobaczyć jaki utwór to będzie, (śmiech)!
W
jaki sposób jeszcze zamierzacie promować „Trapped in
Perdition”?Poza
Conquering Europe Tour w przyszłym roku, będziemy też grać latem
na europejskich festiwalach. Jak na razie potwierdzone jest Hell Fest
i pracujemy nad kolejnymi festiwalami. Jest też trasa po Stanach i
miejmy nadzieję, że po kilku innych miejscach jak Meksyk, Japonia,
Azja i cokolwiek innego nam wpadnie do głowy też.
Jakie
są wasze marzenia i plany związane z zespołem? Co
jeszcze chcielibyście osiągnąć?
Naszym
marzeniem jest mieć ten zespół na zawsze i robić to dalej, tak
długo jak będziemy mogli. Robić dalej więcej muzyki, wydawać
albumy i być w drodze! Bardzo chcielibyśmy móc grać naszą muzykę
na całym świecie przez jeszcze wiele lat.
To
już wszystko z mojej strony. Wielkie dzięki za wywiad. Ostatnie
słowa dla polskich fanów?
Dziękuję
za wspaniały wywiad! Do wszystkich polskich fanów i przyjaciół!
Zobaczymy się wkrótce! Bądźcie gotowi na trasę Conquering
Europe, bo będzie hałaśliwa! I jeżeli nie macie jeszcze swojej
kopii „Trapped In Predition” idźcie teraz po to cholerstwo i
puśćcie go zajebiście głośno!! Do zobaczenia wkrótce,
popieprzeńcy!