Rok po debiucie włoscy piewcy nowej
fali brytyjskiego heavy metalu atakują po raz drugi. Już pierwszy
rzut oka na znakomitą okładkę przedstawiającą postać do
złudzenia przypominającą słynnego Eddiego utwierdza nas w
przekonaniu, że żadnych zmian nie powinniśmy się spodziewać. No
i faktycznie „Rise to Power” jest w prostej linii kontynuacją
„Evil Nightmares”. Jednak tym razem makaroniarze nie poprzestali
na „ajronowaniu”, ale zeczęli czerpać również z trochę
innych źródeł, co przynosi nieco urozmaicenia. I tak chociażby
numer „The Temple of Doom” kojarzy się dość mocno z wczesnym
Manowar, a „Mirror of Lies” jest przykładem bardziej hard
rockowego klimatu. Oczywiście grania pod Maiden też tutaj nie
brakuje. Wystarczy wspomnieć choćby numer tytułowy czy też aż 14
– minutowy, ostatni na płycie kolos „...in Conspiracy”.
Wyróżniłbym jeszcze utwór „Back to the Glory Days”. Szybki,
bardzo energiczny z ciekawymi melodiami, którego tekst jest
nostalgiczną podróżą w przeszłość do dni chwały NWoBHM. Ten
numer definiuje całą ideologię zespołu i jest doskonałym
reprezentantem ich stylu. Album zawiera 8 kompozycji z czego aż 2 są
instrumentalne. Jednak są na tyle ciekawe, że słucha się ich
bardzo miło. Co ważne to po przesłuchaniu „Rise to Power” nie
ma się uczucia przesytu i z przyjemnością nastawia się płytę po
raz kolejny. Czy chłopakom z Ruler udało się nagrać lepszy
materiał niż na debiucie? Szczerze mówiąc przez dłuższy czas
nie byłem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Jednak po kilku
kolejnych przesłuchaniach „dwójki” stwierdzam, że jednak jest
trochę lepiej. Przede wszystkim jest większa różnorodność. Nie
jest to jeszcze dzieło, które przewróci scenę do góry nogami,
ale na pewno jest to kawał konkretnego oldschoolowego heavy.
4,6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz