czwartek, 9 stycznia 2014

Switchblade - Heavy Weapons (2013)

Moja znajomość izraelskiej sceny metalowej ograniczała się do tej pory do takich nazw jak Salem, Orphaned Land czy Melechesh, a niedawno jeszcze pojawiły się Sonne Adam oraz Hammercult i to by było na tyle. Jednak wszystkie prezentują bardzo dobry poziom i są wartościowymi reprezentantami swoich gatunków. Płyta „Heavy Weapons” pochodzącego z Hajfy Switchblade to mój pierwszy kontakt z klasycznym heavy metalem wywodzącym się z tej strony świata i muszę przyznać, że jest to kontakt całkiem udany. Grupa istnieje od 2005 roku i ma na swoim koncie 3 dema i aż 5 singli oraz omawiany tutaj debiutancki album wydany pod koniec ubiegłego roku nakładem niemieckiej Killer Metal rec. Płyta zaczyna się od mocnego uderzenia, bo tytułowy numer pełniący rolę otwieracza jest chyba najlepszy na płycie. Rozpędzony, energiczny z prostym i chwytliwym refrenem powoduje szeroki uśmiech na pysku, a noga sama zaczyna wystukiwać rytm. Reszta płyty jest wyrównana i trzyma dość wysoki poziom jednak zawieszonej poprzeczki nie udaje się przeskoczyć. Styl Switchblade można określić jako połączenie NWoBHM ze szczególnym wskazaniem na Iron'ów oraz bardziej teutońskiego stylu w rodzaju Grave Digger czy Accept. Wokalista, występujący pod ksywą Steinmetal, posiada ciekawą barwę głosu kojarzącą się z młodym Dickinsonem i jego również można zaliczyć do plusów. Ogólnie wszyscy muzycy wywiązują się ze swoich zadań bez zarzutów. Sporo fajnych, zagranych z energią i zapałem riffów, bardzo udane sola oraz motoryczna sekcja rytmiczna z Harrisowskim basem. Brzmienie również nie pozostawia nic do życzenia i jest odpowiednie dla tego rodzaju grania. Natomiast trochę mi tutaj brakuje hiciorów. Jest poprawnie, ale brakuje jakiegoś błysku, czegoś co by nie pozwalało oderwać się od tych numerów. Poza znakomitym „Heavy Weapons” ciężko by było wyłowić jeszcze jakąś perełkę. Może jeszcze ewentualnie „Curse of the Fathers, Sins of the Sons”. Słychać, że zespół posiada spory potencjał i jest szansa, by na kolejnych albumach wzniósł się na wyższy poziom. Jak na debiut jest dobrze z nadzieją, że na dwójce będzie bardzo dobrze.

3,9/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz