czwartek, 9 stycznia 2014

Fueled by Fire - To jest właśnie thrash z Los Angeles!

Do niedawna jedni z młodych gniewnych liderów nowej fali thrashu. Dzisiaj Fueled by Fire są już znaczącą marką w gatunku, a ich trzeci krążek „Trapped in Perdition” wydany po dość długiej, bo trzyletniej przerwie doskonale to potwierdza. Po pokonaniu pewnych problemów chłopakom udało się nagrać najmocniejszy materiał w swojej historii i pełni werwy przystępują do szturmu na światowe sceny. Na początku przyszłego roku odwiedzą też naszą ojczyznę w towarzystwie Suicidal Angels, więc nie wolno będzie tego przegapić. O wszystkim opowie Wam perkusista grupy, Carlos Gutierrez.

HMP: Witam. Jak wrażenia po premierze „Trapped in Perdition”? Jakie pierwsze opinie docierają do was na jej temat?
Carlos Gutierrez: Siemanko! Nasze wrażenia są takie, jak oczekiwano. Wierzyliśmy, że ten album będzie lepszy od swojego poprzednika, "Plunging Into Darkness" i zostanie dobrze odebrany przez fanów. Niektórzy sądzili, że nie uda nam się go pobić, a to było dla nas motywacją i jak dotąd jest świetnie! Pierwsze recenzje albumu jakie czytałem były świetne. Widziałem wiele pozytywnych opinii o "Trapped In Peredition" i tylko kilka, które nie były tak dobre. Jednak my wiemy ile czasu i wysiłku włożyliśmy w stworzenie tego albumu i to się odpłaca. Jesteśmy bardzo zadowoleni z rezultatu (śmiech).

Jak długo pracowaliście nad tą płytą? Jak spędziliście te niemal trzy lata, które dzieliły „Plunging...” od „Trapped...”?
Cóż, "Plunging…" wydaliśmy sami w 2010 roku i chcieliśmy wydać ją we właściwy sposób, bo nie doszedł tam gdzie chcieliśmy. Nie chcieliśmy po prostu go wyrzucić i zapomnieć, ponieważ wierzymy, że to świetny album. Zajęło więc nam to trochę czasu. W 2011 roku nie zrobiliśmy zbyt dużo poza zagraniem na True Thrash Festival w Japonii w Osace. NoiseArt skontaktowało się z nami później tego roku i złożyli ofertę. Doszliśmy do zgody i ostatecznie dostaliśmy odpowiednie wydanie europejskie na jakie zasługiwał w 2012 roku. Przez cały ten czas tworzyliśmy muzykę bardzo powoli, niezmotywowani, w 2011 roku mieliśmy jedynie napisanych kilka nowych utworów, rówbnież kilka z nich wyrzuciliśmy, ale kiedy "PID" ukazało się w Europie i zagraliśmy na festiwalu Keep It True w Niemczech, później na trasie Metal Fest po Europie latem, byliśmy bardziej zmotywowani niż kiedykolwiek i mocno uderzyliśmy w salę prób, gdzie stworzyliśmy "Trapped In Predition"!

Najpierw chciałem Was troszkę zganić za te długie przerwy pomiędzy płytami, ale później doszedłem do wniosku, że to w sumie nie jest takie złe. Nie dość, że wzbudza ogromny apetyt u fanów to jeszcze nie powoduje wrażenia przesytu. O to wam chodziło?
Nie, to nie jest wcale to, czego chcieliśmy. Po prostu tak się ułożyły sprawy. Wolelibyśmy raczej być zajęci trasą, tworzeniem muzyki tak jak powinniśmy. Był to jednak dla nas trudny czas i po prostu potrzebowaliśmy czegoś co przyciągnie nas z powrotem. Chcielibyśmy podziękować wszystkim fanom i ludziom, którzy za nami podążali za tak cierpliwe czekanie (śmiech)! Mam jednak nadzieję, że wszystkim podobał się wynik tak jak nam!

Różnica pomiędzy „Plunging into Darkness”, a „Spread the Fire” była znaczna. Teraz aż takiej nie ma i kontynuujecie kierunek zaczęty na poprzedniej płycie. To znaczy, że znaleźliście swoją ścieżkę czy cały czas jesteście na etapie poszukiwań?
Można powiedzieć, że znaleźliśmy swoją drogę, ale zawsze znajdzie się miejsce, żeby spróbować czegoś nowego. Mamy otwarte umysły na muzykę, ale zawsze zatrzymujemy tradycyjne elementy thrash metalu. Szybkość i agresję!

Mam wrażenie, że na „Trapped in Perdition” co raz śmielej zaczynacie zerkać w kierunku starego Death Metalu i brutalnego thrashu. Obok takich wpływów jak Slayer, Dark Angel czy Sepultura słychać również Pestilence, Death czy Morbid Angel. To wyszło naturalnie czy było to zbrutalizowanie muzyki było celowym posunięciem?
Wszystkie zespoły, które tu wymieniłeś były główną inspiracją przy pisaniu "Trapped". Dark Angel, Slayer, Sepultura i Demolition Hammer byli głównymi thrashowymi motywatorami, które pomogły nam stworzyć ten album. Te zespoły sa tak unikalne na swój sposób, ale bardzo agresywne. Chcieliśmy, żeby album miał tą samą agresję jak ich albumy, chcieliśmy, żeby ludzie czuli się jakby słuchali "Beneath the Remains" albo "Epidemic of Violence". Chcemy, żeby ludzie oszaleli! Wpływy wczesnego death metalu jak Death, Morbid Angel i Pestilence przyniosły nam ciężkość i technikę. Mamy odrobinę więcej techniki, ale nadal utrzymywaliśmy ciężkość i zbyt często jej nie używaliśmy.

Dla mnie jest to znakomite posunięcie, ponieważ jest mnóstwo grup grających albo w stylu Bay Area, albo w stylu germańskim. Natomiast wy znaleźliście swój styl i wychodzi on wam znakomicie. Jak Wasze obecne wcielenie odbierają fani znający Was od czasów demówek?
Dzięki! Chcieliśmy odejść od Bay Area i niemieckiego stylu, mieć swój własny styl z Los Angeles. Szybki, ciężki i agresywny, jak inne zespoły z Los Angeles, na które patrzyliśmy jak Slayer i Dark Angel! To jest właśnie thrash z Los Angeles!

Płytę wydaliście w NoiseArt. Jesteście zadowoleni z tego labelu? Jak doszło do współpracy właśnie z nimi?
"Trapped In Predition" jest drugim albumem, który wydaliśmy z NoiseArt i nie możemy być bardziej szczęśliwi! NoiseArt byli świetni od początku, mieliśmy z nim świetną relację. Pomogli nam dużo i cały czas nas popychali, żebyśmy odnieśłi sukces w ich szeregach! Skontaktowali się z nami latem 2011, a umowę zawarliśmy pod koniec 2012. Jestem pewny, że widzieli, że nadal byliśmy aktywnym zespołem przez cały czas odkąd opuściliśmy Metal Blade organizując własnym sumptem europejskie trasy i wydając sami album. Zawsze mieliśmy coś kolejnego i zawsze coś się działo.

Gdzie i z kim nagrywaliście „Trapped...”? Brzmienie płyty jest znakomite!
Świetne pytanie! Jesteśmy wdzięczni za możliwość pracy z nikim innym jak z Erikiem Rutanem w studio Mana Recording w St. Petersburgu na Florydzie. Praca z Erikiem była wspaniałym doświadczeniem. On naprawdę nas pchnął i wyciągnąl z nas to co najlepsze. Kazał nam ciężko pracować i dużo się z nim nauczyliśmy. Myślę, że praca z Erikiem była idealna. Chcieliśmy, żeby ten album brzmiał ciężko i masywnie! A jeżeli spojrzysz na jego życiorys, pracował z kilkoma z najcięższych zespołów! Wiedzieliśmy więc, że będziemy mieli parę fajnych brzmień i tak było! Brian Elliott wykonał świetną robotę przy miksowaniu i mastering! Jak juz powiedziałem, to było świetne doświadczenie. Wynieśliśmy z niej dodatkową wiedzę, Zajebisty album i świetnych przyjaciół.

Poza tym, że wasza muzyka stała się cięższa i brutalniejsza to ogólnie cały album ma taki ciemny, ponury nastrój. Domyślam się, że strona liryczna też ma to duży wpływ. Jakie tematy poruszacie tym razem w swoich tekstach?
Myślę, że poruszyliśmy kilka ciężkich tematów jak religia, obecne wydarzenia, wojny religijne, wojny narkotykowe i mówimy też trochę o naprawdę złym cholerstwie, (śmiech)! Piosenki jak "Forsaken Deity" pokrywają się z faktem, że religia to bzdura, jej negatywne efekty na całym jeżeli chodzi o hipokryzję, którą oferuje religia. Jest masa szalonego gówna, które dzieje się na świecie, a my mówimy jedynie o ich małej części tego, która prędzej czy później zniszczy ten świat. Stąd tytuł "Trapped In Predition".

Ten nastrój uzupełnia szata graficzna. Kto jest autorem obrazka zdobiącego płytę?
Musimy to przyznać Axelowi Hermanowi, to człowiek stojący za grafiką. Właściwie chcieliśmy Chrisa Quilliamsa, artystę, który przygotował poprzednią okładkę do „Plunging”, ale nie mógł tego zrobić. Skontaktowaliśmy się więc z kimś komu zajęło to wieczność, przekroczył wszystkie ostateczne terminy i przyprawił nas o ból głowy, więc powiedzieliśmy: w cholerę z nim! Skontaktowaliśmy się z Axelem, który pracował już dla zespołów Iced Earth, Asphyx, Demolition Hammer i wielu innych. Wrócił do nas po kilku godzinach i był szczęśliwy, że zajmie się projektem! Powiedzieliśmy mu, że ma pełną artystyczną wolność i przysłaliśmy mu teksty, wyjaśniliśmy trochę album i nazwę, a w ciągu tygodnia przyszedł z tym co mamy teraz! Zajebistą okładką! Czapki z głów dla Axela!

W ubiegłym roku nakładem waszej nowej wytwórni wydaliście reedycję poprzedniej płyty „Plunging into darkness”.
Jaki był powód takiego posunięcia?
Wyjaśniałem to już w poprzednim pytaniu. Wydaliśmy „Trapped In Predition” własnym sumptem w 2010 roku i czuliśmy, że zasługuje na lepsze wydanie. Kiedy więc NoiseArt skontaktowali się z nami i chcieli wypuścić ją ponownie we właściwy sposób w Europie, zgodziliśmy się. Nie chcieliśmy, żeby ten album został zapomniany.

Jak z perspektywy czasu oceniacie wasz debiut „Spread the Fire”? Jesteście z niego dumni?
Byliśmy wtedy dość młodzi. Mieliśmy około 18 lat. Chodziło bardziej o to jaka była lokalna scena thrashowa wtedy. Jednak oczywiście, że jestem z niej dumny. Włożyliśmy dużo czasu i ciężkiej pracy w pisanie tego albumu, a on wyrobił nam markę. Wiele z tych kawałków nigdy nie zostanie zapomnianych i stale jesteśmy o nie dziś pytani. Jest tylko jeden utwór, którego już nigdy nie zagramy i z którego nie jesteśmy zbyt dumni. Chodzi o „Betrayal”. Wszyscy nienawidzimy tego pieprzonego kawałka, (śmiech)! Przepraszam tych, którzy go lubią, ale nie róbcie sobie nadziei! Patrzę jednak na album i czuję jak osiągnęliśmy to czego wtedy chcieliśmy, widzę jak bardzo dorośliśmy jako muzycy. Dla przypomnienia, wydany własnym sumptem „Spread The Fire” brzmi o niebo lepiej niż ponownie zmiksowana i zmasterowana wersja Metal Records, (śmiech)!

Jak byście porównali dzisiejszą scenę thrashową z tą w 2006 roku, gdy nagrywaliście debiut? Spodziewaliście się, że to wszystko tak się rozwinie? Jak to ma się do waszych wyobrażeń z tamtych lat?
W 2006 roku scena była bardziej hałaśliwa! Co chwilę dochodziło do stage divingu, wielkiego circle pits, ludzie skakali z balkonów w tłum! Teraz już tego nie widać. Parę dobrych pits tu i tam, rzadki stage diver, a wszystkie miejsca mają zamknięte balkony, (śmiech)! Co również w pewien sposób je uspokoiło, to że wiele miejsc, w których odbywały się legendarne metalowe koncerty zostały zamknięte. Nie ma już zbyt wielu miejsc, żeby móc poszaleć, w tych które są panują surowe zasady i również na to nie pozwalają. Scena metalowa tutaj jest jednak żywa i ma się dobrze. Nigdy się nie spodziewałem, że będę dobrze odebrany w LA, albo gdziekolwiek indziej w tym zakresie, kiedy zakładaliśmy zespół.

Na początku 2014 roku wyruszacie na dużą europejską trasę wspólnie z Suicidal Angels oraz Lost Society, podczas której zawitacie na jeden koncert do Polski (Wrocław). Będzie to już wasza kolejna wizyta w naszym kraju. Jak wspominacie poprzednie? Co sądzicie o polskich fanach?
Tak!!! Conquering Europe Tour! Nie możemy się jej już doczekać i kiedy przyjedziemy do Polski! Polska zawsze była dla nas bardzo, bardzo dobra! Byliśmy tam już kilka razy i zawsze kiedy tam jesteśmy jest coraz bardziej szalenie! Polscy fani wiedzą jak się wkurwiać! Jest tam też dużo gorących, seksownych kobiet! To zawsze jest zaleta! Polska zawsze kocha imprezy i dobrą zabawę! Nie mogę się już doczekać, żeby znowu tam pothrashować!

A co sądzicie o zespołach, z którymi jedziecie? Myślę, że szczególnie Suicidal Angels pasuje do Was doskonale.
Suicidal Angels są jednym z naszych najbardziej ulubionych zespołów nowej ery. Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi i byliśmy z nimi w trasie przez krótki czas przed Europą.
Myślę, że Conquering Europe Package jest świetnym pakietem! Suicidal Angels, Fueled By Fire, Lost Society i Exarsis! Każdy zespół przyniesie swoją własną markę thrashu na scenę i rozniesie wszystkich! Jestem pewny, że ludzie będą rozmawiać o tym show jeszcze przez długi czas po jego zakończeniu! Każdy zespół w tym pakiecie jest zajebisty!

Co uważacie za największe wydarzenie w historii Fueled by Fire? Z czego jesteście najbardziej dumni?
Hmmm… Dla mnie jest remis między tym, kiedy po raz pierwszy zaproszono nas do Europy, żebyśmy zagrali na festiwalu Keep It True w Niemczech w 2008 roku a trasą zeszłej zimy z Kreator, Morbid Angel i Nile! Oba były wielkimi wydarzeniami w naszej karierze! Zawsze chcieliśmy móc grać za morzami w Europie i w Niemczech po tym jak usłyszeliśmy jaką wielką metalową scenę tam mają. Kiedy więc zostaliśmy zaproszeni na KIT, to było jak spełnienie marzeń! Wspaniałym uczuciem było znaleźć się na tej scenie i grać dla metalowców! Później, w 2012 roku zaproponowano nam europejską trasę z Kreator, Morbid Angel i Nile! To zespoły, które podglądaliśmy od długiego czasu, a dzielić z nimi scenę co noc i oglądać ich każdej nocy, stać się ich przyjaciółmi było niesamowitym doświadczeniem. Jestem bardzo dumny z tych momentów w naszej karierze. Będzie ich jeszcze więcej.

Macie w planach nagranie teledysku? Jeśli tak to do jakiego numeru? Ja bym obstawiał mój ulubiony „Suffering Entities”.
Mamy plan nagrać wideo. Nie, niestety nie będzie to “Suffering Entties”, Przepraszamy! (śmiech)! Jednak mamy nadzieję wkrótce zrobimy do niego wideo. Poczekamy aż zrobimy jedno i wydamy je, żeby zobaczyć jaki utwór to będzie, (śmiech)!

W jaki sposób jeszcze zamierzacie promować „Trapped in Perdition”?
Poza Conquering Europe Tour w przyszłym roku, będziemy też grać latem na europejskich festiwalach. Jak na razie potwierdzone jest Hell Fest i pracujemy nad kolejnymi festiwalami. Jest też trasa po Stanach i miejmy nadzieję, że po kilku innych miejscach jak Meksyk, Japonia, Azja i cokolwiek innego nam wpadnie do głowy też.

Jakie są wasze marzenia i plany związane z zespołem? Co jeszcze chcielibyście osiągnąć?
Naszym marzeniem jest mieć ten zespół na zawsze i robić to dalej, tak długo jak będziemy mogli. Robić dalej więcej muzyki, wydawać albumy i być w drodze! Bardzo chcielibyśmy móc grać naszą muzykę na całym świecie przez jeszcze wiele lat.

To już wszystko z mojej strony. Wielkie dzięki za wywiad. Ostatnie słowa dla polskich fanów?
Dziękuję za wspaniały wywiad! Do wszystkich polskich fanów i przyjaciół! Zobaczymy się wkrótce! Bądźcie gotowi na trasę Conquering Europe, bo będzie hałaśliwa! I jeżeli nie macie jeszcze swojej kopii „Trapped In Predition” idźcie teraz po to cholerstwo i puśćcie go zajebiście głośno!! Do zobaczenia wkrótce, popieprzeńcy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz