niedziela, 12 stycznia 2014

Metal - Walczcie o Metal. Zawsze!

Tych czterech Australijczyków postanowiło grać True Metal, więc dla swojego zespołu wybrali najbardziej oczywistą nazwę – Metal! Może to i jest bezczelne, ale co z tego? To nie ich wina, że nikt wcześniej nie wpadł na taki pomysł. Widocznie trzeba było więcej pić. Zespół w tym roku wydał bardzo obiecujący debiut “Proving our Mettle”, a na kilka moich pytań odpowiedział basista Razor “Sting” Ray.

HMP: Nie mogę nie zacząć wywiadu od innego pytania. Jak wpadliście na tak skomplikowaną nazwę (śmiech)?
Razor "Sting" Ray: Chciałbym, żeby kryła się za tym jakaś wspaniała historia, ale tak naprawdę po prostu byłem pijany i zdecydowałem, że zakładam prawdziwy heavymetalowy zespół. Pomyślałem, że Metal będzie jedyną pasującą nazwą dla takiego zespołu.

Jak to możliwe, że nikt wcześniej nie wpadł na taki pomysł?
Nie mam pojęcia. Nie wierzę w moje szczęście. Mogę jedynie przypuszczać, że większość ludzi pomyślała o tym i stwierdziła, że to naprawdę głupi pomysł. Widocznie nie byli wystarczająco prawdziwi.

Ponieważ po raz pierwszy gościcie na naszych łamach, nie może obyć się bez kilku sztampowych pytań. Opowiedzcie jak doszło do powstania zespołu?
Kiedy wpadłem na ten pomysł skontaktowałem się z dwoma gitarzystami, których znałem, Dannym i Chinchem. Obaj byli chętni, ale Chinch musiał na kilka lat wyjechać do Europy, więc na początku nie dołączył do zespołu. Przez jakiś czas walczyliśmy o stały skład, więc spędzaliśmy ten czas na pisaniu piosenek i tego typu rzeczach. Ostatecznie Chinch wrócił do Australii i chciał dołączyć do zespołu, a Cola znałem z innego zespołu, więc wszystko się złożyło.

Jesteście chyba jednym z niewielu australijskich zespołów grających true heavy metal. W tej chwili przychodzi mi do głowy tylko Pegazus, Elm Street oraz Taipan. Jak to wygląda w rzeczywistości?
Jest ich jeszcze kilka. Mój brat, Stu, gra w świetnym zespole z Perth o nazwie Silent Knight. Jest też Lord (lepiej znany jako Dungeon), Darker Half i prawdopodobnie kilka innych, które w tym momencie mi uciekły. Chociaż te trzy są odrobinę bardziej power metalowe. Jest jeszcze jeden zespół, który widziałem na żywo po raz pierwszy i to było w tym tygodniu, Barbarion, który liczy siedmiu gości, wszyscy trochę starsi, ubrani w futra i uprzęże niewolników, grający całkiem chwytliwy hard rock, heavy metal w stylu true. Świetnie się też na nich patrzy.

Australia słynie z bardziej ekstremalnych odmian metalu i takich grup jak choćby Destroyer 666. Jak wielu jest u was fanów bardziej klasycznych odmian metalu? Jak jesteście odbierani na własnym podwórku?
W Australii istnieje widoczna preferencja zespołów death i blackmetalowych. Jest dość spora liczba fanów bardziej klasycznego heavy metalu, szczególnie wśród oldschoolowych ludzi, a my staramy się mieć wśród nich dobrą opinię. Było kilka innych bardziej tradycyjnych heavymetalowych zespołów z Australii jak Mortal Sin i Dungeon, którzy zgromadzili całkiem dużą publiczność. Niestety żaden już nie działa, ale Dungeon w jakiś sposób nadal żyje w Lord, o których już wcześniej wspomniałem. Wkoło jest teraz również sporo dobrego old schoolowego thrashu, więc to nie są jedynie ekstremalne zespoły. Pomimo tego, że mamy u nas kilka dość niesamowitych ekstremalnych zespołów.

Jak często koncertujecie? Planujecie wyruszyć z gigami poza wasz kontynent? Można się was spodziewać w Europie?
Gramy w Sydney cztery - pięć razy w roku i od czasu do czasu podróżujemy na koncerty. Chociaż w Australii jest to bardzo kosztowne ze względu na fakt, że miasta dzielą dużo odległości. Graliśmy kilka koncertów w Japonii w lipcu i było świetnie, więc mamy nadzieję pojechać tam znowu. Nie mamy żadnych planów dotyczących Europy jak na razie, ale kto wie co się wydarzy? Będę tam na wakacjach na Wacken Open Air w lipcu/sierpniu, więc mogę spróbować wtedy coś zaaranżować, kiedy spotkam tamtejszych ludzi.

W tym roku ukazał się wasz debiut „Proving Our Mettle”. Ile czasu powstawał materiał na tę płytę? Jesteście z niej zadowoleni?
Utwory były pisane dość długo. Pierwszym z nich był „Fighting For Metal” napisany około siedmiu lat temu, a najnowszym jest „Heavy Metal” sprzed około 3 lat. Jestem zadowolony z albumu, nie wiem czy ktokolwiek był kiedyś w stu procentach usatysfakcjonowany albumem, ale jestem wystarczająco szczęśliwy. Całość nagraliśmy w ciągu czterech dni, a trwa prawie godzinę, myślę więc, że poszło nam dobrze rejestrując tyle materiału w tak krótkim czasie.

Brzmienie jest dość surowe co pasuje do muzyki. Kto jest za nie odpowiedzialny?
Surowość pochodzi prawdopodobnie z kilku rzeczy, odczuwaliśmy presję czasu zarówno przy nagrywaniu jak i miksowaniu. Sądzę też, ze mój wokal jest zazwyczaj dość ostry na początek.
Koniec końców, nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek był w stanie zrobić ostre, czyste nagrania w ramach czasowych i budżecie jakie mieliśmy!

Udało wam się nagrać dobry album i doskonale połączyć oczywiste inspiracje z czymś indywidualnym, właściwym tylko dla was. Jednak ciężko mi stwierdzić, w którym szczególe tkwi ten diabeł. Co jest według was, tym co was wyróżnia spomiędzy innych grup?
Dzięki! Myślę, że to interesujący album, a ludzie właściwie mają problem z określeniem jego brzmienia. Mieliśmy recenzje, w których wzięliśmy wszystko od Manilla Road, poprzez Venom i Running Wild, do Manowar. Chyba można by powiedzieć, że to mieszanka wszystkich rodzajów tradycyjnych heavymetalowych zespołów, ale bez chęci brzmienia szczególnie jak one, albo żeby album brzmiał jak z wczesnych lat ’80. Może tak po prostu się dzieje, kiedy basista pisze piosenki na gitarze, kto wie?

Metal to wasz pierwszy zespół czy graliście gdzieś wcześniej? Opowiedzcie o waszych wcześniejszych grupach?
Moim pierwszym zespołem była black metalowa kapela o nazwie Malice (nie to drugie Malice), do którego dołączyłem mając 17 lat. Pozostali byli dość sporo starsi, a sam zespół trochę w tych czasach plajtował. Zagrałem z nimi kilka koncertów i wiele się nauczyłem. Grałem też w war metalowym zespole z jednym gościem z Malice o nazwie Bane Of Isildur. Grałem z nimi jakieś siedem lat i nadal istnieją. Właśnie wydali 7” na początku roku pod tytułem „And The earth Becomes Aflame”.

Wasz image, muzyka i teksty tworzą jedną, zwartą całość. Widać i słychać, że jesteście oddanymi wojownikami heavy metalu. Czym jest dla was ta muzyka? Wyobrażacie sobie życie bez niego?
Kocham heavy metal i większość czasu spędzam słuchając go. Nigdy nie robię nic po łebkach. Heavy metal daje dużo inspiracji i energii, tak samo jak niesamowitej różnorodności, którą całkiem dobrze mogę dopasować w zależności od mojego nastroju, więc nie odczuwam potrzeby słuchania innego typu muzyki. Chyba nigdy nie nadejdzie ten moment, kiedy przestanę słuchać heavy metalu.

Wasze teksty obok wychwalania heavy metalu traktują również o historii. Kto za nie odpowiada? Jaki okres w historii i jakie wydarzenia zainspirowały was najbardziej?
Napisałem większość tekstów na albumie, poza “Victory” i “Battlefields Ablaze", które napisał Danny. Jedyne kompozycje z prawdziwym historycznym kontekstem są „Beneath The Banner Of The Iron Duke” i „Trafalgar”, obie są zainspirowane kluczowymi bitwami w Wojnach Napoleońskich, odpowiednio bitwą pod Waterloo i bitwą pod Trafalgarem. Czytałem dużo o tej epoce w historii w momencie, kiedy pisałem te piosenki, więc naturalne wydawało się napisać o tym. Myślę, że to fascynujący okres w historii, nie tylko ze względu na wojny, które się toczyły oraz narody, które powstawały, ale również ze względu na wielkie postępy naukowe poczynione w tamtym okresie i wiele innych rzeczy. Myślę, że w następnym albumie przejdziemy do kolejnej ery w historii, obecnie czytam dużo historii bazujących na greckich i rzymskich mitach i historiach, chociaż myślę, że powinien być też chyba utwór o francuskim zwycięstwie, żeby Francuzi nie myśleli, że ich nienawidzę, albo coś.

Mam wrażenie, że największy wpływ na was miała scena amerykańska i takie zespoły jak Manowar, Manilla Road czy Cirith Ungol. Jak to ma się do rzeczywistości? Jakie grupy i wykonawcy ukształtowały was jako muzyków i metalowców?
Powiedziałbym, że najważniejszymi zespołami, które mnie inspirują są Virgin Steele, Manowar, Iron Maiden i Thin Lizzy. Tak więc w większości masz rację. Mniej więcej od kiedy miałem 8 - 13 lat, słuchałem Matelliki i Guns ‘N’ Roses, później w wieku 13 - 16 lat słuchałem dość dużo Megadeath. Od tego momentu próbowałem trochę poszerzyć moje horyzonty (śmiech). Na mojej drodze pojawiły się Queenryche, Bal-Sagoth, Virgin Steele, Argument Soul, Shady Glimpse i WASP, więc duża różnorodność, a każdy z nich na swój sposób jest moją inspiracją.

Najbardziej chwytliwym kawałkiem jest w moim mniemaniu „Fighting For Metal”, który znalazł się też na waszym pierwszym demo zatytułowanym zresztą w ten sposób. W porównaniu z takimi utworami jak np. „The Buccaneer’s Revenge” słychać, że wasze utwory stają się bardziej rozbudowane. Czy w takim kierunku pójdziecie w przyszłości?
Cieszę się, że ci się podobało. "Fighting For Metal” i „The Buccaneer’s Revenge” były napisane mniej więcej w tym samym czasie. Kiedy piszę, staram się postawić kompozycji jakiś cel. W „Fighting For Metal” chciałem napisać deklarację misji i pokazać ludziom czym jesteśmy. To był pierwszy utwór jaki napisałem i bardzo chciałem wbić flagę w ziemię, jeżeli rozumiesz o co mi chodzi. Myślę, że w przyszłości będzie równowaga pomiędzy bardziej skomplikowanymi utworami jak „Trafalgar” i „The Buccaneer’s Revenge”, a bardziej bezpośrednimi kawałkami do wspólnego śpiewania jak „Fighting For Metal i „Heavy Metal”. Moje ulubione albumy starają się utrzymać balans i myślę, że ważne jest mieć kawałki bardziej złożone, nawet jeżeli tylko nieznacznie, aby dać słuchaczowi odrobinę więcej do odkrywania i skłonić ich do powrotu,

Proving Our Mettle” wydaliście własnym sumptem. Nie było żadnej wytwórni zainteresowanej wydaniem tego materiału? Jak jest z tym zainteresowaniem teraz?
Nie ma zbyt wielu wytwórni w Australii, a jeszcze mniej robi true heavy metal. Szczerze mówiąc, nie podchodziliśmy nawet do żadnej, po prostu mieliśmy swój budżet i poszliśmy na całość, wierząc w to, że wiemy czego chcemy. Możliwe, że kiedy album zyska większą uwagę i rozgłos w Europie, ktoś się tam nami zainteresuje. Mamy podpisanych kilka małych umów na dystrybucje na małą skale, ale jeżeli ktoś chciałby zrobić europejskie wydanie „Proving Our Mettle”, albo był zainteresowany drugim albumem, z pewnością docenimy pomoc finansową. Do tego czasu chyba będziemy dalej produkować albumy sami. To może oznaczać, że zajmie nam dłuższą chwilę zanim coś wydamy!

Macie może już jakieś pomysły co do nowych numerów? Jak będziecie brzmieli na kolejnej płycie?
Napisałem w całości lub częściowo muzykę do około czterech - pięć kawałków, a Chinch do reszty. Starałem powstrzymać się przed tworzeniem nowych utworów zanim nagramy album. Mam jednak w głowie wiele pomysłów, tak samo jak fragmentów, które trzymam od wielu lat i mogę wykorzystać przy komponowaniu kolejnego materiału. Myślę, że wszystko będzie nadal brzmiało jak Metal. Nie będzie żadnych zmian w kierunku hardcore’a ani nu-metalu, więc nie musicie się o to martwić.

Jakie plany na najbliższą przyszłość?
W tym roku mamy jeszcze jeden koncert, świętujący dziesiątą rocznicę działalności jednego z oddanych true metalowi promotorów w Australii, Metal Evilution, później zrobimy sobie przerwę, w której będę tworzył kolejne utwory i mam nadzieję zacząć patrzeć w kierunku pre-produkcji drugiego albumu. Później, kto wie?

Dzięki za rozmowę. Ostatnie słowa są wasze!
Dzięki za czas poświęcony na rozmowę ze mną. To prawdziwa przyjemność. Walczcie o Metal. Zawsze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz