King Leoric
powrócił w tym roku po 8-letniej przerwie z nowym, znakomitym albumem “Lingua
Regis”. Podejście tych czterech średnio wyglądających panów po czterdziestce
(jak sami o sobie mówią) do heavy metalu odznacza się ogromną szczerością i
pasją czego nie można nie docenić. Panie i panowie, King Leoric is rising!
HMP: Witam! Co nowego w szeregach King Leoric?
Axel "Akim" Kiehne: Po
pierwsze, witam wszystkich fanów metalu w Polsce i dziękuję Heavy Metal Pages
za ten wywiad. Nadal jesteśmy podekscytowani naszym ostatnim albumem,
"Lingua Regis" i jego odbiorem przez słuchaczy, jak i fanów na
koncertach. Z dumą informujemy, że sprzedaliśmy pierwsze 500 kopii w ciągu
pięciu miesięcy od premiery krążka i musimy zamówić jego następną partię.
Musimy również zamówić ponownie nasz poprzedni album, "Thunderforce".
Dlaczego na „Lingua
Regis” trzeba było czekać aż osiem lat? Jakie były powody tak długiej przerwy?
W rzeczywistości było to tylko pięć
i pół roku, ponieważ zaczęliśmy nagrywać w sierpniu 2007r. i skończyliśmy w
lutym 2013r. Niemniej jednak dość długo. Do 2007 roku ciągle pisaliśmy nowy
materiał i promowaliśmy album "Thunderforce", który ukazał się latem
2005 roku. Po rozpoczęciu nagrań do "Lingua Regis" mieliśmy dużo
problemów osobistych i technicznych. W związku z wspomnianymi kłopotami w
zespole, mieliśmy kilka wielomiesięcznych przerw i mogliśmy grać jedynie trochę
koncertów (które nadal były wystarczająco ciężkie). Później mieliśmy problemy techniczne
z oprogramowaniem nagrywającym gitary, które zmusiły nas ostatecznie do
ponownego nagrania gitar. Dodatkowo miały w tym czasie miejsce zmiany dotyczące
pracy, miejsca zamieszkania …
No właśnie, co
robiliście przez ten cały czas? Zespół normalnie działał?
Wszyscy mamy "normalną"
pracę, żeby utrzymać się przy życiu. Tak więc wszystkie sprawy muzyczne schodzą
na dalszy plan. Nasz perkusista, Nico i gitarzysta, Björn, mają również dzieci. Wszystko to jest głównym priorytetem
i czasami nie jest łatwo znaleźć czas na muzykę, nagrywanie, itp.
Jak długo powstawał
materiał na „Lingua Regis”? Tworzyliście te utwory przez ten cały okres ośmiu
lat czy też zabraliście się za niego całkiem niedawno?
Materiał został napisany głównie w
latach 2004 – 2007. Oczywiście od 2007 roku również napisaliśmy nowe utwór,
które gramy już na koncertach, a nie ma ich na albumie "Lingua
Regis".
Pracujecie zespołowo
czy też macie jednego kompozytora? Jak wygląda proces twórczy w King Leoric?
Nasz wokalista/basista, Jensi i ja
napisaliśmy wszystkie utwory, ale pracujemy osobno i zawsze produkujemy
kompletne demo zawierające perkusję, bas, gitary i wokale. Dajemy to reszcie do
przesłuchania i ćwiczenia. Jeżeli nie wychodzi, porzucamy utwór. Jest kilka
piosenek, które ja i Jensi zrobiliśmy razem, co oznacza, że on dokończył teksty
lub ja muzykę. Oczywiście Nico i Björn wnoszą swój
własny styl gry podczas wykonywania utworu, jednak podstawowy
materiał/struktura pozostają nietknięte. Działa to idealnie już jedenaście lat,
ale Jensi i ja nie jesteśmy muzycznymi dyktatorami. Jeżeli komuś z zespołu
materiał się nie podoba, nie obrażamy się. Oboje wiemy co każdy w zespole jest
w stanie zagrać czy zaśpiewać, więc staramy się pisać utwory tak, żeby w stu
procentach pasowały do indywidualnych możliwości.
Macie dużo
chwytliwych, chóralnych refrenów idealnych do śpiewania wspólnie z
publicznością, jak chociażby mój faworyt „Master of the Kings”. Czy bierzecie
tę kwestię pod uwagę podczas komponowania czy też wychodzi to naturalnie? Co powstaje najpierw, riff czy może refren?
Cóż, dzięki za "chwytliwy"
komplement. Tymczasem, to nasz znak rozpoznawczy, chociaż nie robimy tego
celowo, przychodzi nam to naturalnie. Zazwyczaj masz w głowie chwytliwą
melodię, która nie chce odejść i zmienia się w "prześladującą
melodię", dla której zaczynasz znajdować akordy. Kiedy masz już akordy,
masz też klimat (np. dramatyczny, epicki, smutny, agresywny), który daje ci
pomysł jaki tekst mogłaby mieć piosenka. Później wszystko po kawałku się łączy.
Czasami masz też pewny gitarowy riff, w którym znajdujesz melodię, itp. Jeden z
moich ostatnich utworów jest inny, ponieważ zaczął się od dwóch linijek tekstu:
" We roll the dice, what’s to sacrifice", które opisują kilka decyzji
politycznych na całym świecie, które nie są rozumiane przez ludzi, ale wydaję
się być przypadkowe, jak rzut kostką. Ten sposób komponowania nie jest zasadą,
ale korzystamy z niego.
Jaki jest odzew na
„Lingua Regis”? Fani chyba o was nie zapomnieli (śmiech)?
Nie, w ogóle, ale fani z tęsknotą
wyczekiwali na ten album (dowodem jest fakt, że pierwsza seria została już
wyprzedana). Oficjalne recenzje są inne. W rzeczywistości profesjonalny biznes
muzyczny i wielu samozwańczych ekspertów/recenzentów gnoi nas, ale fani kochają
"Lingua Regis", nawet jeżeli wykonujemy cały album na koncercie. To dla nas najważniejsze.
Jak w tym momencie
odbieracie „Lingua Regis”? Jesteście w pełni z niej zadowoleni? Jak
odnieślibyście ją do dwóch wcześniejszych albumów?
Oczywiście jesteśmy w stu procentach
zadowoleni z albumu. Biorąc pod uwagę pięć i pół roku pracy, nie ma na nim
rzeczy przypadkowych. Wszystko jest dokładnie takie, jak tego chcieliśmy,
również brzmienie/produkcja. Niemniej jednak, każdy album jest również pewnego
rodzaju migawką. Gdybyśmy nagrywali ten album wcześniej lub później w naszej
karierze, mogłoby być inaczej. Nasz pierwszy album, „Piece Of Past”, był
nagrany bez perkusyjnej ścieżki synchronizującej i bardzo, bardzo w stylu demo.
Zawiera również kilka piosenek byłych członków zespołu komponowanych w innym
stylu. Na drugim albumie, „Thunderforce”, wszystkie utwory zostały już
stworzone przeze mnie i Jensiego, przez co jest bardziej spójny. Użyliśmy tez
ścieżki synchronizującej perkusję, żeby granie overdubbingu stało się
łatwiejsze. Niestety na ścieżki perkusyjne mieliśmy w studiu tylko trzy dni,
więc w grze Nico nie było dużej różnorodności ze względu na to, że musieliśmy
mieć gotowy materiał, a czas nam się kończył. Pracowaliśmy wtedy również z
trzema połączonymi wolnostojącymi nagrywarkami z twardym dyskiem, nie było więc
żadnej szansy na „kopiuj - wklej”, jaką mamy dzisiaj przy nagrywaniu bazującym
na komputerze. To sprawiło, że album stał się bardzo trendy ze względu na
„popowe bębnienie”. Niemniej jednak, wygrał niemiecką Rock & Pop Award 2008
za najlepszy Hard’n’Heavy Album i najlepszego Hard’n’Heavy wokalistę. Nasz
najnowszy album, „Lingua Regis”, łączy w sobie najlepsze elementy dwóch
poprzednich krążków. Brzmi spontanicznie i różnorodnie dzięki perkusji i
aranżacjom/ komponowaniu, ale ma też ścieżkę synchronizacyjną dla perkusji,
która daje szansę reszcie zespołu na bardziej precyzyjną pracę nad gitarami,
basem i wokalami. Dla mnie osobiście, ten album to maksimum jakie możemy
osiągnąć jeżeli chodzi o komponowanie („chwytliwe”) i precyzję, ale kto wie…
Płytę wydaliście
ponownie własnym sumptem. Naprawdę nie ma żadnej wytwórni, która by chciała
wydać wasz album? Może wolicie mieć wszystko we własnych rękach?
Oczywiście mieliśmy już oferty
kontraktów nawet dla albumu “Thunderforce”. Co byś jednak odpowiedział, gdyby
oferta wyglądała tak, że ty ponosisz wszystkie koszty pracy i produkcji, a
wytwórnia zarabia pieniądze, daje ci mniej niż jedno euro od sprzedanej płyty
(kiedy nawet nie masz wglądu w faktyczną sprzedaż)? Albo powiedzieli nam: „Cóż,
najpierw musicie zmienić perkusistę, żeby mieć podwójny bęben basowy, a później
napiszecie nowe piosenki…”. Jedna z wytwórni wpadła nawet na pomysł, żeby
stworzyć fantastyczny/ w stylu „Władcy Pierścieni” koncept zespół. Zabawne,
nie? Tak więc oto oficjalna wiadomość do wszystkich wytwórni na świecie: King
Leoric to czworo najlepszych przyjaciół! Nikt poza nami, nikt nie będzie nam
mówił jak mamy wyglądać, jak pisać/nagrywać piosenki i nikt nie będzie nas
okradał!
Jakie jest wasze
zdanie na temat ściągania płyt z sieci? Uważacie, że jest to możliwość dotarcia
do większej ilości osób ze swoją muzyką dla takich zespołów jak King Leoric czy
jednak traktujecie to jak złodziejstwo?
Nasza pozycja w biznesie jest
generalnie inna niż zespołów, które żyją z muzyki i sprzedaży, ponieważ mamy
normalną pracę zapewniającą nam egzystencję. Oczywiście z jednej strony wydaje
się nam dziwne, że trzy dni po wydaniu „Lingua Regis” było dostępne za darmo na
BitTorrencie, Usenext, itp. Z drugiej strony dowiedzieliśmy się, że na siedem
nielegalnych ściągnięć przypada jeden regularny kupujący, który najpierw
ściągnął nielegalnie, ale później zamówił i kupił album, ponieważ dla
niego/niej był zbyt dobry, żeby mieć jedynie jego cyfrową kopię. W
rzeczywistości, sprzedaje się tylko jakość! Zakładając to, 700 - 1000
nielegalnych ściągnięć przyniosło nam dodatkowo 100 - 120 sprzedanych
rzeczywistych kopii. Poza tym, fani heavy metalu są konserwatywni jeżeli chodzi
o muzykę. Kochają produkt fizyczny, którego mogą dotknąć, położyć na półce i
patrzeć, uwielbiają czytać teksty i przeglądać książeczkę, gdzie zespół może
złożyć swoje autografy. Spotkaliśmy wielu fanów, którzy przychodzą do nas,
mówiąc zawstydzeni: „Przepraszam, nielegalnie ściągnąłem wasz album, ale jest
tak dobry, że teraz chcę prawdziwy”. Muszę mówić więcej? Ostatecznie,
dostępność naszego albumu na tych nielegalnych platformach nadal jest pewnego
rodzaju próbą i niebezpieczeństwem. Nie sądzę, że ktokolwiek poświęcałby swój
czas i ryzykował swoją uczciwość dla gównianego zespołu, bo ryzyko podejmujesz
dla czegoś, co jest tego warte. Biorąc pod uwagę, że zajęło nam osiem lat, żeby
sprzedać pierwszych 500 kopii „Thunderforce” i jedynie pięć miesięcy na
sprzedanie 500 kopii „Lingua Regis”, a nasz status się nie zmienił (bez kontraktu,
bez większych koncertów, bez reklamy), musimy przyznać, że współczesna kondycja
multimediów pomaga nam. Ale pamiętajcie, to nie jest prośba o nielegalne
pobieranie muzyki innych zespołów! Nasz materiał jest oczywiście chroniony
prawami autorskimi, co oznacza, że nikt inny poza mną i Jensim nie może nigdy
wziąć żadnej z naszych piosenek jako własną. Jednak drugi obieg - m.in.
kopiowanie - jest „otwarte”. Jeżeli ktoś chce dać kopię mp3 swojemu
przyjacielowi, albo nadać jakąś naszą piosenkę w programie lokalnego radia,
mówimy: „Śmiało i sprawcie, że będziemy znani na całym świecie!”. Jednak
sprzedawanie cyfrowej lub fizycznej kopii jakiejkolwiek formy sztuki, która nie
została wyprodukowana i nie jest własnością sprzedającego, bez płacenia
prawdziwemu producentowi oraz twórcy jest nielegalne, tak stanowi prawo na
całym świecie. King Leoric na szczęście nie jest zależne od tych sprzedaży, to
wszystko.
Każda wasza płyta
zawiera muzykę wysokich lotów, zdecydowanie lepszą od niektórych ostatnich
wydawnictw kapel o uznanych nazwach. Nie uważacie, że ogromnym grzechem
większości metalowców jest ignorancja i zamykanie się w kręgu tylko kilku
znanych zespołów i nie zwracanie uwagi na mniejsze często nawet lepsze grupy? Mnie straszni drażni ta sytuacja.
Zawsze są dwie strony historii.
Aktualne warunki multimedialne oferują wiele więcej zespołów niż dwaszieścia
lat temu. Wtedy miałeś tylko papierowe magazyny i reklamę przenoszoną pocztą
pantoflową. Dzisiaj masz o wiele więcej możliwości na odkrycie nowych zespołów,
ale pieniądze jakie musisz wydać na heavy metal nie są dużo większe niż
dwadzieścia lat temu lecz takie same, albo i mniejsze. Tak więc nawet kiedy
wiesz, że istnieją inne dobre zespoły, po prostu nie stać cię na nie, bo nawet
nie chcesz przegapić swoich odwiecznych ulubieńców jak Iron Maiden, Metallica,
itp. Te same warunki sprawiają, że zespoły mają dziś możliwość produkowania dem
w domu i rozprzestrzeniania ich przez Internet, niezależnie czy są dobre, czy
złe. Dwaszieścia lub trzydzieści lat temu musiałeś przejść kilka kroków
(„kontrola jakości”) i przemysłowe sito, zanim nagrałeś w studio pojedynczą
nutę. Dzięki temu była pewność, że miałeś minimum muzycznej jakości. Dzisiaj
ten korytarz jest znacznie szerszy, ponieważ ze względu na fakt, że każdy może
publikować wszystko, możesz odkryć wiele „ukrytych perełek”, ale też jest
jeszcze więcej gówna. Żaden metalowiec nie powinien znać wszystkich zespołów i
rozumiemy wszystkich, którzy trzymają się głównie tylko dobrze znanych
zespołów, ponieważ inaczej jego umysł
byłby przeładowany danymi. Gdybyś zajrzał do mojej kolekcji płyt, znalazłbyś
wiele klasycznych metalowych zespołów i tylko niektóre „nowe” czy
„undergroundowe” kapele. Szczerze mówiąc, gdyby Iron Maiden wydało „The Final
Frontier” czy Metallica „Death Magnetic”, wszyscy mieliby ich gdzieś. Czego się
z tego uczymy? Biznes chroni biznes…
Jak wygląda promocja?
Od wydania “Lingua Regis” daliśmy
już osiem koncertów, gdzie na czterech zagraliśmy cały album. Daliśmy nawet
trzy koncerty we Włoszech. Jeden z występów
był na Headbangers Open Air Festival w Brande. Nie
jesteśmy w stanie np. ruszyć w dwu tygodniową trasę grając dziesięć koncertów,
ze względu na fakt, że mamy normalną pracę i rodziny… Nigdy nie nagramy
wideoklipu. Czy wyobrażasz sobie czterech średnio wyglądających 40-letnich
gości, śpiewających o zabijaniu smoka („Master Of The King”)? Coś takiego
mogłoby mieć sens tylko w wypadku produkcji z dużym budżetem. Wszyscy mają w
głowie mega produkcje „Władcę Pierścieni” albo „Hobbita”, dlatego każdy klip,
który oferowałby niższą jakość niż te odnośniki, byłby po prostu gówniany.
Dużo gracie na żywo?
Jakie nowe numery publika przyjmuje najlepiej?
Gramy 10 - 12 koncertów na rok i
jesteśmy dumni, że nie musimy wydawać ani grosza na zespół, co oznacza, że sprzedaż
płyt, gadżetów, plus zapłata za koncerty pokrywają wszystkie nasze koszty. Z nowego albumu
publiczność najbardziej lubi: “Master Of The Kings”, “Lingua Regis”,
“Heavy Metal Sons”, “Father Mine”, i “Time Steals Your Days”.
Jaki był dotąd
największy koncert jaki zagraliście? Z jakimi zespołami graliście, a z jakimi
byście jeszcze chcieli zagrać? Jaki by był wasz wymarzony skład trasy
koncertowej?
Największą publiczność mieliśmy we
Włoszech na Mariano Comense Festival w 2009 roku jako główna gwiazda. Około
3500 fanów. Graliśmy już na takich festiwalach jak RockHarz w 2003 roku (Doro,
Annihilator) lub w tym roku na Headbangers Open Air (Overkill, Demon, Metal
Church). Cóż, szczerze mówiąc, wolimy głównie grać sami, kiedy możemy
występować przez dwie - trzy godziny, dając pełną ludziom rozrywkę. Zrobiliśmy
tak 4 maja tego roku w Berlinie i kilka tygodni temu w Gifhorn (obok
Brunswick/Hannower). Ludzie byli pod wrażeniem. Robimy to regularnie kilka razy
w roku. Jesteśmy w stanie spełnić status „gwiazdy wieczoru”, ale jeżeli mamy
wybór, to z chęcią zagralibyśmy trasę z naszymi włoskimi przyjaciółmi Unctorius
(80’s Black Metal), naszymi brytyjskimi przyjaciółmi Burn The
Enemy (new modern female fronted metal) i oczywiście z naszymi niemieckimi
przyjaciółmi z Human Fortress (epic heavy metal). Każdy z zespołów gra 45 - 60
minu, bilety kosztują maksymalnie 15euro, a piwo 2euro za 0,4l (śmiech).
Co jak dotąd uważacie
za swoje największe osiągnięcie? Z czego jesteście najbardziej dumni?
W grudniu tego roku, King Leoric
będzie istnieć piętnaście lat, jedenaście lat w tym samym składzie, jesteśmy
czwórką najlepszych przyjaciół i nie sprzedaliśmy swoich dusz ani braterstwa
dla krótkiej chwili chwały i nigdy tego nie zrobimy. Gramy tylko trzy dźwięki:
czyste, głośne i zajebiście głośne.
Oprócz tekstów w
typowym klimacie fantasy znalazło się też miejsce dla bardziej osobistych jak
np. „Forgive and Forget” oraz „Father Mine”. Kto odpowiada za liryki? Możecie
je trochę przybliżyć?
Jak juz wspomniałem, Jensi i ja
piszemy muzykę i teksty. Większość z nich jest o tematyce Fantazy i s-f, ale
masz rację, są też osobiste momenty. „Father Mine” został napisany przez
Jensiego po tym jak jego ojciec umarł we wrześniu 2004 roku. To było dziwne,
ponieważ dokładnie od momentu śmierci ojca, był w stanie śpiewać o jedną oktawę
wyżej niż przedtem (są w życiu takie sytuacje, których nauka nie jest w stanie
wyjaśnić…). „Forgive And Forget” zostało napisane przez mnie i mówi o moim
byłym związku. „Awaiting Armageddon” opowiada o strachu, co będzie, kiedy
będziesz stary i już niepotrzebny społeczeństwu i będziesz zmuszony umrzeć
tylko po to, żeby zaoszczędzili na tobie pieniądze. Jednak refren zwraca
wszystko w innym kierunku mówiąc: „I won’t accept it, I’m the keeper of my
fate”. „Time Steals Your Days” jest o starzeniu się i tym, że wszyscy musimy
się z tym pogodzić: zegar tyka…
Wasza nazwa została
zaczerpnięta z gry Diablo. Pewnie często wam zadawano to pytanie, ale muszę to
zrobić jeszcze raz. Jesteście dużymi fanami tej gry? Czemu akurat King Leoric?
Przyznam, że pasuje świetnie do kapeli grającej klasyczny heavy metal.
Pomyśleliśmy po prostu, że to była
fajna nazwa, a wtedy (1998r.), pierwsza część gry Diablo była bardzo popularna,
a cały zespół był w tamtym czasie fanem tej gry. Oczywiście gry RPG i heavy
metal są ciągle blisko siebie. Od założenia King Leoric nie śledzimy już
rozwoju tej gry. Sama postać King Leoric jest w tej grze tragicznym bohaterem.
Ta tragedia może być przeniesiona również do King Leoric. Ponieważ może nigdy
nie zdobędziemy reputacji, na którą możemy zasługiwać, sądząc po tym co myślą
inni i czego od nas oczekują.
Od samego początku
pozostajecie wierni klasycznemu heavy metalowi. Czym jest dla was ta muzyka?
Możecie sobie wyobrazić życie bez niej?
Nigdy! “Zaraziłem się” w 1988 roku
przez „7th Son of a 7th Son”, Iron
Maiden. Wszyscy pozostali członkowie zespołu mieli podobne doświadczenia w
latach ’80 i dla każdego z nas było oczywiste, że jeżeli kiedykolwiek będziemy
mogli grać w zespole, to podążalibyśmy za naszymi dziecięcymi i młodzieńczymi
wpływami. Bez kompromisów, bez "najmniejszego wspólnego
mianownika"... Przyjdzie dzień, kiedy nie będziemy mogli już grać takiej
muzyki, ale zawsze będzie ona w naszych sercach, częścią naszej duszy i
codziennego życia, aż umrzemy. Osobiście, za czterdzieści lat mam nadzieję
siedzieć w domu starości, razem z moją żoną. Tam w wspólnym pokoju, z resztę
zespołu, poprosimy pielęgniarkę o puszczenie nam DVD „Live After Death” z 1984
roku, później trochę AC/DC, Metallici, itp. (śmiech)…
Czy wasze inspiracje
są nieustannie takie same czyli legendy takie jak Maiden, Priest, Dio czy
Manowar? Czy może podobają wam się też jakieś nowsze grupy? Słuchacie tylko
klasycznego heavy?
Cóż, myślę, że naszą największą
wspólną inspiracją jako zespół jest Iron Maiden. Poza tym, każdy ma swoje
osobiste preferencje. Nie mogę mówić za cały zespół ze pełną pewnością, ale
myślę, że Björn jest tym, kto zawsze miał
najnowsze albumy i jest najbardziej na czasie, nawet w stylach, poza nasza
muzyką lubi new i modern metal, a nawet thrash. Nie wiem z czym by wyskoczył,
gdyby zaczął komponować, ale myślę, że nie byłoby to zbyt dalekie od tego co do
tej pory robiliśmy. Nico jest „rockerem”, więc Iron Maiden, AC/DC, Motorhead i
Dio są najcięższym czego słucha, ale wiem, że lubi także inne style jak Neil
Young, Dire Straits, AOR, independent, itd. Słucha tez dużo
radiowej/współczesnej muzyki, z racji tego, że dużo jeździ, ponieważ jest
montażystą - operatorem. Jensi jest bardzo staromodny i bardzo oddany Metallice
oraz thrash’owi i klasycznemu metalowi lat ’80, nie słucha wielu nowych
zespołów. Jak
już wspomniałem, również jestem dość staromodny (Iron Maiden, Helloween, Grave
Digger, GammaRay, Blind Guardian, Rhapsody, Stratovarius, Sonata Arctica,
Dragonforce, Riot, Sentenced, Edguy, Jag Panzer, Bruce Dickinson, Freedom Call,
Dragonland, Avantasia, Paradise Lost, Amorphis, Primal Fear, Shadow Gallery,
Masterplan, Human Fortress), ale mam w swoim archiwum również pewne nowe
zespoły. Dalej, jestem wielkim fanem Erica Claptona
i ma on na mnie największy wpływ jeżeli chodzi o „feeling” i „barwę” gitary.
Szczerze mówiąc to
ciężko znaleźć o was jakieś informacje dla kogoś nie mówiącego po niemiecku.
Nie myśleliście o tym, żeby wprowadzić też wersję angielską waszej strony internetowej?
Na pewno by to ułatwiło sprawę wielu waszym fanom.
Jak juz wspomniałem, zespół King
Leoric jest w całości prowadzony wyłącznie przez nas. Jensi jest webmasterem.
Jednak na wszystko potrzebny jest czas. Uaktualnienie niemieckiej strony
zajmuje już kilka godzin miesięcznie. Jak na razie, odpalenie angielskiej
wersji nie było potrzebne, ale teraz odkrywa nas coraz więcej fanów z
zagranicy, więc musimy coś zrobić. Niestety w tym momencie, Jensi po prostu nie
ma czasu, żeby zrobić wersji angielskiej. Nie wiemy jak rozwiązać problem
dotyczący czasu. Mamy nadzieję, że każdy kto naprawdę się nami zainteresował
użyje kontaktu, albo księgi gości, albo odwiedzi nas przez Facebooka. Będziemy
próbowali odpowiedzieć na każdą prośbę tak szybko jak to możliwe. Naprawdę
jesteśmy wdzięczni ludziom takim jak wy, którzy mówią po niemiecku, angielsku i
polsku, za pomoc w promowaniu King Leoric.
Jakie plany na
przyszłość? Czego możemy oczekiwać od King Leoric?
Dwa kolejne niszczące mózgi koncerty
w Hamburgu i Berlinie w tym roku. Nasza piętnasta rocznica w lutym 2014,
skomponowane nowych kawałków i wykonanie ich na żywo na naszym jubileuszowym
show. Prawdziwego oddania we wszystkim co robimy.
Czy następnej płyty
King Leoric możemy spodziewać się za osiem lat czy może jednak trochę szybciej
(śmiech)?
Kto wie? (śmiech) Mamy szczęście, że
nie naciska na nas wytwórnia, ale oczywiście wszystkich cieszyłoby, gdyby
następny album zajął nam mniej niż osiem lat. Mamy już napisanych kilka utworów
(około pięciu) i znamy tytuły (to nadal sekret…), ale nagranie to coś innego,
co zależy od pieniędzy, czasu (wakacje, rodzina) i ostatecznie inspiracji.
Wolelibyśmy zaakceptować kolejne osiem lat dla satysfakcjonujących efektów niż
zrobić szybki album ciągu roku, gdzie rezultat byłby jedynie średni i dla nas i
dla was.
Jak zachęcilibyście
naszych czytelników do kupna „Lingua Regis?
W “prawdziwej” pracy jestem
menadżerem sprzedaży narzędzi precyzyjnych. Nie sprzedaję słowami, ale jakością
i wykonaniem. Tak więc, stwórzcie swój własny obraz „Lingua
Regis”, a jeżeli was to przekona zamówcie album. Jeżeli nie, powiedzcie nam
dlaczego lub czego oczekujesz, żeby zostać przekonanym.
To już wszystko z
mojej strony. Wielkie dzięki za wywiad.
Ja, Björn, Nico i Jensi
dziękujemy tobie i Heavy Metal Pages za tą możliwość prezentacji. Mamy nadzieję
zagrać jakieś koncerty w Polsce w
bliskiej przyszłości. Utrzymajcie płomień metalu w waszych sercach! King
Leoric is rising!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz