niedziela, 15 czerwca 2014

Witch Cross - Scena metalowa jest dzisiaj znacznie lepsza



Na pewno wielu z Was znała ten zespół z kultowego dla niektórych debiutu “Fit for Fight”. Dzięki temu krążkowi Witch Cross stał się jednym z bardziej znanych metalowych bandów rodem z Danii obok Mercyful Fate, Mirage czy Evil. Po okazjonalnym występie na ubiegłorocznym Keep it True zespół postanowił wrócić na dobre i nagrać nowy album. Tak więc w tym roku w łapska fanów wpadł wreszcie po prawie 30 latach “Axe to Grind”. Jest to zdecydowanie udany powrót i bardzo smakowity kąsek dla każdego fana tradycyjnego heavy metalu. Na moje pytania odpowiadał mózg Witch Cross, gitarzysta Mike “Wlad” Kock.

HMP: Witam. Jak wrażenia po premierze pierwszego od 29 lat, a drugiego w sumie albumu?
Mike "Wlad" Kock: Świetnie, że możemy być znowu razem. Sposób w jaki metalowcy przywitali nas z powrotem był niesamowity. Trochę się martwiliśmy o nowy album, ale włożyliśmy w niego dużo ciężkiej pracy i jak dotąd większość ludzi mówiła nam, że jest świetny. Jesteśmy z niego bardzo dumni.

Jak bardzo się zmieniła scena metalowa przez te niemal 30 lat? Jak byście porównali czasy, gdy wydawaliście „Fit for Fight” z dniem dzisiejszym? Kiedy było wam łatwiej?
Scena metalowa jest dzisiaj znacznie lepsza, a ponieważ nasz stary album stał się “kultowy” było nam łatwiej dotrzeć do ludzi na całym globie. To dobrze, że Internet pomaga tak szybko rozprzestrzeniać muzykę.

Kiedy pojawiła się w waszych głowach myśl, że może jednak warto byłoby wrócić do grania jako Witch Cross? Co było głównym powodem?
Tak naprawdę to nie myśleliśmy o tym za dużo. Jednak kiedy zostaliśmy poproszeni o zagranie na Keep It True zdecydowaliśmy, że spróbujemy. Myśleliśmy o wypuszczeniu nowego albumu, ale po KIT bardzo chcieliśmy zrobić najlepszy album jaki mogliśmy i na szczęście zaangażowaliśmy Chrisa Tsangaridesa i Flemminga Rasmussena

Na przestrzeni jakiego czasu powstawał materiał na „Axe to Grind”? To są wszystko nowe numery czy też odświeżyliście jakieś stare pomysły?
Nowy album to nowy materiał napisany w ciągu około roku i nagrany w 6 miesięcy. Wprowadzaliśmy dużo zmian i cięć w utworach dopóki nie byliśmy z nich zadowoleni. Nowy album jest prawdziwie nowym brzmieniem zespołu.

Jak byście porównali „Axe  to Grind” do „Fit For Fight”? Moim zdaniem nowa płyta na pewno nie jest słabsza.
Myślę, że na nowym albumie jest wiele świetnych piosenek i jest tak samo dobry jak “Fit For Fight”. Naprawdę nie chcieliśmy stworzyć nowego „Fit For Fight” i próbowaliśmy kilku różnych rzeczy na tym albumie, które bardzo nam się spodobały. Musimy jednak pozostawić werdykt metalowcom i mieć nadzieję, że im się spodoba.

Jakie cele założyliście sobie podczas tworzenia nowej płyty i czy udało się wam je zrealizować?
Naszym celem był mocny nowy album, który mógłby pokazać jak dobrym zespołem jesteśmy. Jesteśmy bardzo zadowoleni niego i cudownie jest wrócić i móc znowu grać na żywo. 

Tytułowy utwór z „Axe to Grind” jest utworem instrumentalnym. Nie jest to przypadkiem swego rodzaju odniesienie do również instrumentalnego „Axe Dance” z debiutu?
Powiedziałbym, że instrumental jest naprawdę najmocniejszym łącznikiem ze starym albumem i może jedynym utworem, który mógłby być z 1984 roku. Zawsze chcieliśmy użyć bliźniaczych gitar tak jak w 1984 - 1985 roku, więc było to bardzo ważne dla nas, żeby utwór instrumentalny znalazł się na nowym albumie.

Płyta jest w stu procentach wypełniona tradycyjnym heavy metalem naprawdę wysokich lotów ubranym w dzisiejsze brzmienie. Dzięki temu te numery naprawdę kopią dupę. Kto za nie odpowiada?
Produkowałem album i miałem jasny pomysł jaki miał być. Jednak bez reszty chłopaków nie bylibyśmy tutaj teraz. Myślę więc, że wszyscy jesteśmy częścią tego nowego albumu.

Masteringiem i miksami to już sprawka takich osobistości jak Flemming Rasmussen oraz Chris Tsangarides. Jak wam się pracowało z tak głośnymi nazwiskami i jak do tego w ogóle doszło?
Kiedy album był nagrany stało się jasne, że potrzebujemy najlepszych ludzi do pomocy, żeby odpowiednio brzmiał. Znałem już Flemminga, więc wiedziałem, że byłby świetny do pracy, a Chris jest po prostu najmilszym człowiekiem świata metalu i wielkim talentem. Praca z nimi była niesamowita.

Zrealizowaliście klip do numeru „Demon in the Mirror”. Podczas jakiego koncertu go nakręciliście? Czemu zdecydowaliście się na akurat ten kawałek​?
Wideo nakręciliśmy w Kopenhadze, kiedy graliśmy z Gotthard. Wybraliśmy „Demon In The Mirror”, ponieważ był jedną z pierwszych piosenek, którą zagraliśmy na żywo i wszyscy mówili nam, że byłaby odpowiednia. Nasz dobry przyjaciel nakręcił wideo.

Album zdobi znakomita okładka autorstwa Dimitara Nikolova. Jak trafiliście na tego artystę? Widzieliście jego wcześniejsze prace dla innych zespołów? Która zrobiła na Was największe wrażenie poza Waszą oczywiście (śmiech)?
Wybraliśmy go z powodu grafiki jaką wykonał dla Keep It True. Wierzę, że okładka do „Axe to Grind” jest jedną z jego najlepszych prac. (Śmiech)!

Wasz wokalista Kevin Moore śpiewał wcześniej m.in. w Oliver/Dawson Saxon. W sumie to nie dziwi, bo jego barwa głosu często przypomina Biffa Byforda. Jak to się stało, że dołączył do reaktywowanego Witch Cross?
Kevin i ja pracowaliśmy razem w innych zespołach, jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi. Jest niesamowity na scenie i najlepszym wokalistą jakiego znam, więc byłem bardzo zadowolony, że się zgodził zostać nowym wokalistą Witch Cross.

A jak to wyglądało w przypadku gitarzysty Paula Martini?
Paul jest dobrym przyjacielem i był w innym zespole z Janem “Little Johnem”, więc pasował bardzo dobrze i jest świetnym gitarzystą. 

Na początku ubiegłego roku nakładem Hells Headbangars ukazała się kompilacja zawierająca chyba wszystkie Wasze nagrania plus występ na Dynamo fest z 1985 roku. Nie da się ukryć, że jest to rewelacyjne wydawnictwo dla fanów. Jaki był cel wydania tej kompilacji? Spełniła swoje zadanie?
Nie wiedzieliśmy za dużo o tym wydaniu, ale był to dobry czas na wydanie i reaktywacyjny koncert, więc można powiedzieć, że wszystko to wyszło nam naprawdę na dobre. 

Nową płytę również powierzyliście Hells Headbangers, więc chyba dobrze wam się z nimi współpracuje? Czemu związaliście się właśnie z nimi?
Bardzo podobała nam się cała ta ciężka praca jaką włożyli w ponowne wydanie starego albumu/dem itp., więc nie mogliśmy sobie wyobrazić lepszej wytwórni. 

W utworze „Bird of Prey” gościnnie zaśpiewała Marta Gabriel z Crystal Viper. Jak doszło do tej współpracy? Co sądzicie w ogóle o tym zespole?
Spotkaliśmy Crystal Viper i Martę w 2012 roku. Rozwalili nas swoim zespołem i głosem Marty. Kiedy więc zasugerowałem, żeby zapytać Martę o zaśpiewanie otwierającego „Bird of Prey” byliśmy bardzo podekscytowani pomysłem. Wspaniale, że się zgodziła - co za gwiazda!

Wystąpiliście w ubiegłym roku na kultowym niemieckim festiwalu Keep it True. Jak wrażenia? Zadowoleni z przyjęcia Was przez metalowych fanatyków?
Było po prostu niesamowicie. Sposób w jaki wszyscy śpiewali razem dał mi jasność, że musimy nagrać kolejny album.

Przeglądając Waszą stronę internetową zauważyłem, że nie macie zbyt wielu zaplanowanych koncertów. Nie planujecie jakiejś trasy promującej „Axe to Grind? Jak w ogóle wygląda kwestia promocji tego albumu?
Trudno jest nam dostać się na koncerty, ale pchamy się dalej i mamy nadzieję pojechać w tak wiele miejsc ile się da w najbliższej przyszłości. Następne są Kopenhaga, Oslo, Finlandia i Holandia.

Muszę jeszcze zadać kilka pytań dotyczących przeszłości. Pamiętacie jeszcze swoje początki? Co Was zainspirowało do grania heavy metalu?
Dorastałem słuchając Sweet, Slade, T-Rex i Deep Purple. Wkrótce jednak odkryłem Black Sabbath, który ma wielki wpływ na nasz wczesny materiał i Iron Maiden, Judas Priest i Saxon, dzięki którym jesteśmy bardziej metalowi. 

Na początku graliście pod nazwą Blood Eagle. Czemu później zmieniliście nazwę na Witch Cross?
Zespół zmienił się z bazującego na keyboardzie, na bazujący na gitarze. Stawaliśmy się też bardziej satanistyczni na początku, więc nazwa była idealna dla naszego zespołu. Naprawdę uwielbialiśmy Angel Witch, Demon i Witchfinder General, więc nazwa brzmiała dla nas dobrze.  

Debiut „Fit For Fight” wyprodukował Henrik Lund odpowiedzialny również za sound takich kultowych płyt jak „Melissa” oraz „Don't Break the Oath” waszych słynnych rodaków z Mercyful Fate. Jak wam się z nim pracowało? Utrzymywaliście kontakty z Kingiem i resztą?
Dzisiaj rozmawiam tylko z Dennerem. Kiedyś pracowałem z Kim Ruzz, pierwszym perkusistą Mercyful Fate po Witch Cross, ale straciłem z nim kontakt.

Dlaczego tak naprawdę nie udało wam się nagrać w latach '80 następcy „Fit For Fight”? Wydawaliście kolejne dema, ale pełnego albumu niestety nie było.
Byliśmy gotowi nagrać album, ale zespół się rozpadł zanim podpisaliśmy kontrakt płytowy. 

Czemu w ogóle doszło do rozpadu Witch Cross w 1986 roku?
Po prostu chyba zabrakło nam pary. Ciężko było grać metal w Danii i straciliśmy kilku członków zespołu. Ciężko nam było kontynuować z nowymi ludźmi w zespole na końcu.

Utrzymujecie kontakt z waszymi byłymi muzykami? Co teraz porabiają?
Nadal z wszystkimi nimi rozmawiam i pracuję z oryginalnym wokalistą w innym zespole. AC, Perkusista, grał z nami na Keep It True i rozmawiam z nim kiedy tylko mogę. Cole nadal gra i robi grafiki. Alex jest krajowym prezenterem radiowym/DJem w Danii i gra w kilku zespołach, nadal pracujemy razem.

Na waszej stronie napisaliście, że nie dacie fanom czekać kolejnych 30 lat na następną płytę. Można Was trzymać za słowo?
Pracujemy nad kolejnym albumem i mamy kilka zajebistych utworów. Mogę Ci zdradzić, że wydamy go może w przyszłym roku.

To już wszystkie pytania. Jakie będą Wasze słowa do polskich fanów?
Chciałbym podziękować wszystkim metalowcom w Polsce za ich wsparcie. Mamy nadzieję przyjechać i zagrać tam wkrótce!

Wielkie dzięki za wywiad.
Wielkie dzięki za przeprowadzenie wywiadu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz