Na pewno wielu z Was znała
ten zespół z kultowego dla niektórych debiutu “Fit for Fight”. Dzięki temu
krążkowi Witch Cross stał się jednym z bardziej znanych metalowych bandów rodem
z Danii obok Mercyful Fate, Mirage czy Evil. Po okazjonalnym występie na
ubiegłorocznym Keep it True zespół postanowił wrócić na dobre i nagrać nowy
album. Tak więc w tym roku w łapska fanów wpadł wreszcie po prawie 30 latach
“Axe to Grind”. Jest to zdecydowanie udany powrót i bardzo smakowity kąsek dla
każdego fana tradycyjnego heavy metalu. Na moje pytania odpowiadał mózg Witch
Cross, gitarzysta Mike “Wlad” Kock.
HMP: Witam. Jak
wrażenia po premierze pierwszego od 29 lat, a drugiego w sumie albumu?
Mike
"Wlad" Kock: Świetnie, że możemy być znowu razem. Sposób w jaki
metalowcy przywitali nas z powrotem był niesamowity. Trochę się martwiliśmy o
nowy album, ale włożyliśmy w niego dużo ciężkiej pracy i jak dotąd większość
ludzi mówiła nam, że jest świetny. Jesteśmy z niego bardzo dumni.
Jak bardzo się
zmieniła scena metalowa przez te niemal 30 lat? Jak byście porównali czasy, gdy
wydawaliście „Fit for Fight” z dniem dzisiejszym? Kiedy było wam łatwiej?
Scena
metalowa jest dzisiaj znacznie lepsza, a ponieważ nasz stary album stał się
“kultowy” było nam łatwiej dotrzeć do ludzi na całym globie. To dobrze, że
Internet pomaga tak szybko rozprzestrzeniać muzykę.
Kiedy pojawiła się w
waszych głowach myśl, że może jednak warto byłoby wrócić do grania jako Witch
Cross? Co było głównym powodem?
Tak
naprawdę to nie myśleliśmy o tym za dużo. Jednak kiedy zostaliśmy poproszeni o
zagranie na Keep It True zdecydowaliśmy, że spróbujemy. Myśleliśmy o
wypuszczeniu nowego albumu, ale po KIT bardzo chcieliśmy zrobić najlepszy album
jaki mogliśmy i na szczęście zaangażowaliśmy Chrisa Tsangaridesa i Flemminga
Rasmussena
Na przestrzeni jakiego
czasu powstawał materiał na „Axe to Grind”? To są wszystko nowe numery czy też
odświeżyliście jakieś stare pomysły?
Nowy
album to nowy materiał napisany w ciągu około roku i nagrany w 6 miesięcy.
Wprowadzaliśmy dużo zmian i cięć w utworach dopóki nie byliśmy z nich
zadowoleni. Nowy album jest prawdziwie nowym brzmieniem zespołu.
Jak byście porównali
„Axe to Grind” do „Fit For Fight”? Moim
zdaniem nowa płyta na pewno nie jest słabsza.
Myślę,
że na nowym albumie jest wiele świetnych piosenek i jest tak samo dobry jak
“Fit For Fight”. Naprawdę nie chcieliśmy stworzyć nowego „Fit For Fight” i
próbowaliśmy kilku różnych rzeczy na tym albumie, które bardzo nam się
spodobały. Musimy jednak pozostawić werdykt metalowcom i mieć nadzieję, że im
się spodoba.
Jakie cele
założyliście sobie podczas tworzenia nowej płyty i czy udało się wam je
zrealizować?
Naszym
celem był mocny nowy album, który mógłby pokazać jak dobrym zespołem jesteśmy.
Jesteśmy bardzo zadowoleni niego i cudownie jest wrócić i móc znowu grać na
żywo.
Tytułowy utwór z „Axe
to Grind” jest utworem instrumentalnym. Nie jest to przypadkiem swego rodzaju
odniesienie do również instrumentalnego „Axe Dance” z debiutu?
Powiedziałbym,
że instrumental jest naprawdę najmocniejszym łącznikiem ze starym albumem i
może jedynym utworem, który mógłby być z 1984 roku. Zawsze chcieliśmy użyć
bliźniaczych gitar tak jak w 1984 - 1985 roku, więc było to bardzo ważne dla nas,
żeby utwór instrumentalny znalazł się na nowym albumie.
Płyta jest w stu
procentach wypełniona tradycyjnym heavy metalem naprawdę wysokich lotów ubranym
w dzisiejsze brzmienie. Dzięki temu te numery naprawdę kopią dupę. Kto za nie
odpowiada?
Produkowałem
album i miałem jasny pomysł jaki miał być. Jednak bez reszty chłopaków nie
bylibyśmy tutaj teraz. Myślę więc, że wszyscy jesteśmy częścią tego nowego
albumu.
Masteringiem i miksami
to już sprawka takich osobistości jak Flemming Rasmussen oraz Chris Tsangarides.
Jak wam się pracowało z tak głośnymi nazwiskami i jak do tego w ogóle doszło?
Kiedy
album był nagrany stało się jasne, że potrzebujemy najlepszych ludzi do pomocy,
żeby odpowiednio brzmiał. Znałem już Flemminga, więc wiedziałem, że byłby
świetny do pracy, a Chris jest po prostu najmilszym człowiekiem świata metalu i
wielkim talentem. Praca z nimi była niesamowita.
Zrealizowaliście klip
do numeru „Demon in the Mirror”. Podczas jakiego koncertu go nakręciliście?
Czemu zdecydowaliście się na akurat ten kawałek?
Wideo
nakręciliśmy w Kopenhadze, kiedy graliśmy z Gotthard. Wybraliśmy „Demon In The
Mirror”, ponieważ był jedną z pierwszych piosenek, którą zagraliśmy na żywo i
wszyscy mówili nam, że byłaby odpowiednia. Nasz dobry przyjaciel nakręcił wideo.
Album zdobi znakomita
okładka autorstwa Dimitara Nikolova. Jak trafiliście na tego artystę?
Widzieliście jego wcześniejsze prace dla innych zespołów? Która zrobiła na Was
największe wrażenie poza Waszą oczywiście (śmiech)?
Wybraliśmy
go z powodu grafiki jaką wykonał dla Keep It True. Wierzę, że okładka do
„Axe to Grind” jest jedną z jego najlepszych prac. (Śmiech)!
Wasz wokalista Kevin
Moore śpiewał wcześniej m.in. w Oliver/Dawson Saxon. W sumie to nie dziwi, bo
jego barwa głosu często przypomina Biffa Byforda. Jak to się stało, że dołączył
do reaktywowanego Witch Cross?
Kevin
i ja pracowaliśmy razem w innych zespołach, jesteśmy bardzo bliskimi
przyjaciółmi. Jest niesamowity na scenie i najlepszym wokalistą jakiego znam,
więc byłem bardzo zadowolony, że się zgodził zostać nowym wokalistą Witch
Cross.
A jak to wyglądało w
przypadku gitarzysty Paula Martini?
Paul
jest dobrym przyjacielem i był w innym zespole z Janem “Little Johnem”, więc
pasował bardzo dobrze i jest świetnym gitarzystą.
Na początku ubiegłego
roku nakładem Hells Headbangars ukazała się kompilacja zawierająca chyba
wszystkie Wasze nagrania plus występ na Dynamo fest z 1985 roku. Nie da się
ukryć, że jest to rewelacyjne wydawnictwo dla fanów. Jaki był cel wydania tej
kompilacji? Spełniła swoje zadanie?
Nie
wiedzieliśmy za dużo o tym wydaniu, ale był to dobry czas na wydanie i
reaktywacyjny koncert, więc można powiedzieć, że wszystko to wyszło nam
naprawdę na dobre.
Nową płytę również
powierzyliście Hells Headbangers, więc chyba dobrze wam się z nimi
współpracuje? Czemu związaliście się właśnie z nimi?
Bardzo
podobała nam się cała ta ciężka praca jaką włożyli w ponowne wydanie starego
albumu/dem itp., więc nie mogliśmy sobie wyobrazić lepszej wytwórni.
W utworze „Bird of
Prey” gościnnie zaśpiewała Marta Gabriel z Crystal Viper. Jak doszło do tej
współpracy? Co sądzicie w ogóle o tym zespole?
Spotkaliśmy
Crystal Viper i Martę w 2012 roku. Rozwalili nas swoim zespołem i głosem Marty.
Kiedy więc zasugerowałem, żeby zapytać Martę o zaśpiewanie otwierającego „Bird
of Prey” byliśmy bardzo podekscytowani pomysłem. Wspaniale, że się zgodziła -
co za gwiazda!
Wystąpiliście w
ubiegłym roku na kultowym niemieckim festiwalu Keep it True. Jak wrażenia?
Zadowoleni z przyjęcia Was przez metalowych fanatyków?
Było
po prostu niesamowicie. Sposób w jaki wszyscy śpiewali razem dał mi jasność, że
musimy nagrać kolejny album.
Przeglądając Waszą
stronę internetową zauważyłem, że nie macie zbyt wielu zaplanowanych koncertów.
Nie planujecie jakiejś trasy promującej „Axe to Grind? Jak w ogóle wygląda
kwestia promocji tego albumu?
Trudno
jest nam dostać się na koncerty, ale pchamy się dalej i mamy nadzieję pojechać
w tak wiele miejsc ile się da w najbliższej przyszłości. Następne są Kopenhaga,
Oslo, Finlandia i Holandia.
Muszę jeszcze zadać
kilka pytań dotyczących przeszłości. Pamiętacie jeszcze swoje początki? Co Was
zainspirowało do grania heavy metalu?
Dorastałem
słuchając Sweet, Slade, T-Rex i Deep Purple. Wkrótce jednak odkryłem Black
Sabbath, który ma wielki wpływ na nasz wczesny materiał i Iron Maiden, Judas
Priest i Saxon, dzięki którym jesteśmy bardziej metalowi.
Na początku graliście
pod nazwą Blood Eagle. Czemu później zmieniliście nazwę na Witch Cross?
Zespół
zmienił się z bazującego na keyboardzie, na bazujący na gitarze. Stawaliśmy się
też bardziej satanistyczni na początku, więc nazwa była idealna dla naszego
zespołu. Naprawdę uwielbialiśmy Angel Witch, Demon i Witchfinder General, więc
nazwa brzmiała dla nas dobrze.
Debiut „Fit For Fight”
wyprodukował Henrik Lund odpowiedzialny również za sound takich kultowych płyt
jak „Melissa” oraz „Don't Break the Oath” waszych słynnych rodaków z Mercyful
Fate. Jak wam się z nim pracowało? Utrzymywaliście kontakty z Kingiem i resztą?
Dzisiaj
rozmawiam tylko z Dennerem. Kiedyś pracowałem z Kim Ruzz, pierwszym perkusistą
Mercyful Fate po Witch Cross, ale straciłem z nim kontakt.
Dlaczego tak naprawdę
nie udało wam się nagrać w latach '80 następcy „Fit For Fight”? Wydawaliście
kolejne dema, ale pełnego albumu niestety nie było.
Byliśmy
gotowi nagrać album, ale zespół się rozpadł zanim podpisaliśmy kontrakt
płytowy.
Czemu w ogóle doszło
do rozpadu Witch Cross w 1986 roku?
Po
prostu chyba zabrakło nam pary. Ciężko było grać metal w Danii i straciliśmy
kilku członków zespołu. Ciężko nam było kontynuować z nowymi ludźmi w zespole
na końcu.
Utrzymujecie kontakt z
waszymi byłymi muzykami? Co teraz porabiają?
Nadal
z wszystkimi nimi rozmawiam i pracuję z oryginalnym wokalistą w innym zespole. AC, Perkusista, grał z nami na Keep It True i
rozmawiam z nim kiedy tylko mogę. Cole nadal gra i robi grafiki. Alex jest
krajowym prezenterem radiowym/DJem w Danii i gra w kilku zespołach, nadal
pracujemy razem.
Na waszej stronie
napisaliście, że nie dacie fanom czekać kolejnych 30 lat na następną płytę.
Można Was trzymać za słowo?
Pracujemy
nad kolejnym albumem i mamy kilka zajebistych utworów. Mogę Ci zdradzić, że
wydamy go może w przyszłym roku.
To już wszystkie
pytania. Jakie będą Wasze słowa do polskich fanów?
Chciałbym
podziękować wszystkim metalowcom w Polsce za ich wsparcie. Mamy nadzieję
przyjechać i zagrać tam wkrótce!
Wielkie dzięki za
wywiad.
Wielkie
dzięki za przeprowadzenie wywiadu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz