poniedziałek, 8 września 2014

Dark Forest - Dawn of Infinity (2011)

Dwa lata po dobrze przyjętym debiucie w 2011 roku nakładem Cruz del Sur ukazał się drugi krążek Dark Forest zatytułowany „Dawn of Infinity”. Przyniósł też pewne zmiany. Pozycję wokalisty zajął dysponujący mocny, pewnym i melodyjnym głosem Will Lowry-Scott, a do niektórych tekstów i na okładkę wkradła się tematyka science-fiction. Płyta jest też zdecydowanie najweselszą w ich dorobku co pokazuje zresztą już pierwszy numer „Hourglass” z przebojowym refrenem. Zresztą „przebojowe refreny” mają praktycznie wszystkie ich numery z tym, że niektóre bardziej(śmiech). Cały krążek jest znakomity i można go słuchać bez ani chwili znużenia naprawdę wiele razy. Jednak nawet w tak znakomitym towarzystwie niektóre kawałki wyróżniają się na plus. Jednym z nich będzie na pewno przepełniony epicką atmosferą i podniosłymi melodiami, oparty na marszowym rytmie „The Tor”. Podobnymi perełkami są też następujący po nim „Through a Glass Darkly”, delikatnie przywołujący na myśl klimat „Somewhere in Time” wiadomo kogo, ale to bardzo odległe skojarzenie. „The Stars my Destination” uwielbiam również, przede wszystkim za nastrój, piękne melodie, epickie zacięcie i ponownie subiektywne skojarzenie tym razem z Cloven Hoof. Tak naprawdę każdy numer zawiera znakomite motywy i melodie, a cała płyta powala klimatem oraz zdecydowanie lepszym brzmieniem niż debiut. Słychać tutaj również charakterystyczne dla Dark Forest gitarowe patenty oparte na folku jak choćby w „Under the Greenwood Tree”. To, że ten zespól jeszcze nie został dostatecznie docenionym jest dla mnie czymś całkowicie nie zrozumiałym, bo wyraźnie zostawia w tyle takie promowane przez duże magazyny i wytwórnie kapele jak White Wizzard czy Strker. Chociaż to jednak trochę inny styl. Kolejny fantastyczny krążek Anglików, który stawiam niemalże na równi z ostatnim „The Awakening”.


5,4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz