wtorek, 9 września 2014

Ruler - Powrót do dni chwały

Cała egzystencja włoskiego Ruler wydaje się być jednym wielkim hołdem dla ruchu NWoBHM. Muzyka, image, a nawet okładka, która wygląda jakby była stworzona dla Iron Maiden. Niedawno nakładem My Graveyard prod. światło dzienne ujrzał ich drugi krążek „Rise to Power”, który przewyższa pod wieloma względami również udany debiut „Evil Nightmares”. Gitarzysta Mattia Baldoni wydaje się być niezwykle podekscytowany tym krążkiem i pełen entuzjazmu udzielił wyczerpujących i ciekawych odpowiedzi na wszystkie moje pytania.



HMP: Witam. Jak wrażenia po premierze „Rise to Power”? Jesteście dumni z tej płyty?

Mattia „Heavy Matt” Baldoni: Cześć, jesteśmy wdzięczni i zaszczyceni wystąpieniem w waszym zinie. Dziękujemy za ten wywiad!

Co do pytania: tak, jesteśmy bardzo zadowoleni i dumni z naszego dzieła. Uwielbiamy wszystko co dotyczy „Rise to Power”: jego utwory, nasze granie, brzmienie, grafikę, zdjęcia, itd. Wydaje mi się, że mamy całkiem dobre wsparcie, chociaż recenzje i wywiady pojawiają się kilka miesięcy po jego wydaniu. Kiedy nagrywaliśmy i wydawaliśmy „Evil Nightmares”, wręcz przeciwnie, natychmiast otrzymaliśmy sporo recenzji i wywiadów, prawdopodobnie dlatego, że był to nasz pierwszy album.



Jakie są największe różnice dzielące oba wasze albumy pod wzgłedem samej muzyki?

Myślę, że jesteśmy dużo dojrzalsi jako kompozytorzy i muzycy. Powiedziałbym, ze każdy utwór ma bardziej zbalansowaną strukturę niż pierwsze piosenki, nasze granie jest bez wątpienia bardziej agresywne, a produkcja lepiej pasuje do naszej muzyki. Zrobiliśmy też krok do przodu w przypadku umiejętności muzycznych, pisząc utwory, które są trudniejsze do grania. Nie mówię, że nasz pierwszy album jest zły: powiedziałbym raczej, ze nagrywając go nie mieliśmy prawie w ogóle doświadczenia (graliśmy razem dopiero od roku i tylko jeden z nas nagrał już wcześniej album), więc popełniliśmy kilka błędów. Po „Evil Nightmares” mieliśmy 12 miesięcy, żeby naprawić te błędy: każdy z nas pracował nad swoim instrumentem, dużo ćwiczyliśmy i tym razem wiedzieliśmy, co znaczy praca w studiu nagraniowym.



A jak oceniacie brzmienie albumu? Jesteście z niego w pełni zadowoleni? Jak byście porównali obie wasze płyty pod tym kątem?

Jesteśmy całkowicie zadowoleni. Przy “Rise to Power” wybraliśmy średnie częstotliwości.

To, co sprawia, że „Rise” jest lepsze od „Evil” to bez wątpienia mastering. „Evil Nightmares” było masterowane przez osobę, która swoją robotę wykonała niedbale, czego żałujemy. Kiedy nagrywaliśmy „Rise to Power” porównaliśmy jego testowy mastering z ostatecznym masteringiem „Evil Nightmares”, o mało się nie załamaliśmy i popłakaliśmy. Brzmiało, jakbyśmy słuchali jej przez frytkownice. Bez sensu! To główny powód, dlaczego słuchając “Rise to Power” zauważysz mocniejsze, czystsze i tnące brzmienia.



Rise to Power” jest również lepszy od strony wizualnej. Okładka, która zdobi ten krążek jest fantastyczna. Kto jest twórcą tego obrazka? Skojarzenia z Maiden chyba nie są przypadkowe?

Może będę trochę stronniczy, ale jestem przekonany, że “Rise to Power” ma jedną z najlepszych okładek jaką widziałem. Kiedy zobaczyliśmy pierwszą wersję, która była czarno-biała, pomyśleliśmy, że była tak świetna, że moglibyśmy użyć jej równie dobrze w takiej wersji.

Musimy za to podziękować Dimitarowi Nikolovi, prawdziwemu geniuszowi i gentelmanowi. Jego dzieło jest absolutnie wielkie, o wiele lepsze niż śmieliśmy marzyć i wykracza poza zwykłe ryzowanie obrazu: badanie każdej pojedynczej części, informowanie nas przez cały czas itd. Co więcej, mówię ci to dlatego, bo według mnie on zasługuje na jak największe promowanie, jego piętno jest bardziej niż uczciwe. Co do okładek Iron Maiden, nie mogę zaprzeczyć prawdzie!

Okładki albumów Dereka Riggsa zdefiniowały standardy ikonografii HM, które wielu z nas podziwia i uwielbia. Pomyśleliśmy, że te standardy były najlepsze do zaprezentowania sceny, jaką widać na naszej okładce. Dimitar jest fantastyczny, bo rozumie dokładnie czego potrzebowaliśmy i stworzył grafikę, która przywodzi ci od razu na myśl klasyczne okładki HM i niemniej zachowuje jego unikalny styl.



Na nowej płycie jest chyba trochę mniej grania pod Maiden i słychać, że prbowaliście dodać trochę nowych nspiracji. Taki dajmy na to „The Temple of Doom” kojarzy się z wczesnym Manowar. Dobry trop?

Tak, zgadzam sie z tobą: na tym albumie można znaleźć wszystko, co wpływa na mnie jako kompozytora. To kolejny powód, dla którego „Rise of Power” jest lepszym albumem od „Evil Nightmares”: jest bardziej osobisty, nadal zorientowany w stronę Iron Maiden, ale nie tylko.

Walczyliśmy, żeby zmiksować wszystkie nasze inspiracje i stworzyć brzmienie Ruler; nie chcemy być kolejnym zespołem, który za wszelka cenę stara się zdobyć sukces jak Iron Maiden, głównie dlatego, że nie można być lepszym od Iron Maiden. Nikt nawet nie zbliży się do ich wielkości.

The Temple of Doom” brzmi bardziej jak Manowar, masz rację. Kiedy zacząłem ją pisać, jedną z pierwszych rzeczy, jakich byłem pewny było to, że będzie epicka i wojownicza. Przez to zdecydowałem, ze użyję moich pomysłów, żeby napisać utwór, o którym zawsze marzyłem: utwór o Indianie Jonesie. Po tym jak podjąłem tę decyzję, całkiem naturalnie popłynąłem w bardzo precyzyjnym kierunku komponowania „The Temple of Doom”.



Ciekawym utworem jest „Back to the Glory Days”, który jest jakby podróżą do wczesnych dni NWoBHM i hołdem dla tych czasów. Wydaje mi się, że ten numer w pewien sposób definiuje waszą muzyczną postawę?

Absolutnie. Tekst jest hołdem dla naszych NWOBHM idoli. Piosenka otwiera album, bo chcieliśmy wyjaśnić kim jesteśmy jako ludzie i jako metalowcy. Czujemy, że mamy dużo wspólnego z chłopakami i dziewczynami, którzy dzień po dniu próbowali używać tej muzyki do walki ze społeczeństwem, które ich nie chciało. Wiele z ich historii mogłoby posłużyć jako scenariusz do filmu, bycie młodym rockerem było niesamowicie skomplikowane w tamtych czasach.

Dzisiaj we Włoszech scenariusz jest prawie taki sam: wskaźnik bezrobocia wśród młodych ludzi wynosi prawie 50%, więc trudno jest robić plany, albo wyrażać siebie, a nasz rząd nie robi z tym kompletnie nic. Najlepsze co możemy zrobić, to mieć marzenie i żyć nim, żeby zostawić to całe gówno za sobą; w tym samym czasie, słuchanie muzyki i chodzenie na koncerty jest pewnego rodzaju ucieczką, bo tylko to nam zostało. Dokładnie tak jak tamtym młodym ludziom w Anglii trzy dekady temu.



Jak długo powstawał materiał na „Rise to Power”? Szybciej niż na debiut?

Mniej niż rok, od maja 2012 do lutego 2013. Szczerze mówiąc, po nagraniu „Evil Nightmares” trochę się martwiłem, bo czułem brak pomysłów; w tym samym czasie chciałem wydać kolejny album w tym samym roku i bałem się, że straciłem swoją inspirację! Jedyny utwór jaki miałem to „Moonlight Wanderer”, ale tylko dlatego, że napisałem go dużo wcześniej, nawet jeszcze zanim Ruler powstało. Utwory na „Evil Nightmare” napisane zostały w kilka lat, np., czas, który zajęło mi i Paolo, żeby znaleźć wokalistę i perkusistę, po zdecydowaniu się grać razem w zespole.



Jak powstaje Wasza muzyka? Komponujecie zespołowo?

Cóż, pracujemy jako zespół jedynie na końcu procesu tworzenia, np., przy części aranżacyjnej.

Zazwyczaj sam piszę cały utwór: riffy gitarowe i basowe, ich strukturę. Czasami piszę tez fragmenty tekstów, albo linii wokalnych. Wszystko co gram w sali prób jest bliskie ostatecznej wersji piosenki. Później myślimy nad partiami wokalnymi i zazwyczaj teksty są dość mocno związane z klimatem utworu. Daniele pisze teksty, jego angielski jest płynny i bardzo podobają nam się jego dzieła.



Nie da się ukryć, że jesteście fanatykami brytyjskiej nowej fali heavy metalu. Co ma w sobie takiego co Was urzeka?

Jak już powiedziałem w poprzednim pytaniu dotyczącym NWOBHM, byliśmy pod wielkim wrażeniem postawy tych gości i ich ogólnego podejście do muzyki i życia.

Spotkaliśmy wielu takich ludzi grając razem, albo na ich koncertach i z całą pewnością są wielkimi ludźmi, skromnymi i przyjaznymi, nadal wierzącymi w to, co robią. Chcielibyśmy być tacy jak oni za 30 lat. Ich muzyka była, a w większości przypadków nadal jest, na wysokim poziomie.

Wszyscy wiemy, że NWOBHM tak naprawdę nie było gatunkiem, ale właściwie ruchem – co oznacza, że udało się w nim zawrzeć różne zespoły, np. Venom i Def Leppard. To niesamowite, jak te zespoły, które znalazły inspirację w latach ’70, były w stanie wypracować swój specyficzny styl i brzmienie. Musimy być wdzięczni temu ruchowi, ponieważ zakończył Punk i, przede wszystkim, miał globalny wpływ na Heavy Metal. Brytyjczycy byli pierwszymi, którzy grali HM, w każdej z jego form i musimy im być wdzięczni za to, że możemy tutaj teraz o nim rozmawiać.



W tekstach poruszacie sporo kwestii historycznych. I tak jak na debiucie dotyczyły one bardziej okresu drugiej wojny światowej tak teraz cofnęliście się dalej aż do XVII wiecznej Anglii. Skąd pomysł na utwór tytułowy?

Pomysł wzięlismy z “Trzech Muszkieterów”, powieści Alexandra Dumas.

Jednym z bohaterów jest Duke z Buckingham, który jest postacią autentyczną. W powieści jest znakomitym charakterem, jest pozytywnie opisany, a okoliczności jego śmierci są naprawdę tragiczne i poruszające. Jako zespół, zdecydowaliśmy razem, że piosenka powinna opowiadac o tej historii. Daniele poszukał informacji o tym i znalazł informację, że Geroge Villiers, Duke z Buckingham, był uważany za złego człowieka i karierowicza – był żarliwym katolikiem w państwie protestanckim, tak uciążliwie podżegał do wojny, że musiał stawić czoło gwałtownej śmierci.

Właśnie dlatego tekst celuje w opisanie Duke’a takim, jakim był naprawdę.

Pomyśleliśmy, że warto opowiedzieć całą tę historię i że instrumentalny utwór będzie do niej najlepszym soundtrackiem.



Planujecie w przyszłości kolejne historyczne teksty? Może już macie jakieś pomysły?

Zdecydowanie. Bardzo interesujemy się historią, w szczególności Daniele, który studiuje historię i politykę na uniwersytecie. Myślimy, że wydarzenia historyczne i HM stanowiłyby doskonały związek w swojej epickości, walki, cięć i mrocznej atmosfery. Oczywiście nie jesteśmy pierwszym zespołem, który sięga po takie tematy, ale zawsze cieszymy się z efektów, jakie mogą z tego wyjść.

W ramach mojej osobistych pasji, chciałbym również powiedzieć o Samurajach, wydarzeniach ze Starego Testamentu, Francuskiej Rewolucji, Zimnej Wojnie, Latach Ołowiu we Włoszech i wielu więcej. Kupiłem ostatnio książkę napisaną przez rzymskiego Corneliusa Neposa i myślę, że to mogłaby być wielka inspiracja dla naszych przyszłych dzieł.



Na „Rise to Power” na 8 utworów są aż 2 numery instrumentalne. Skąd taka decyzja? Planowaliście to czy też może wszystko wyszło spontanicznie? Lubicie tworzyć instrumentale?

Jak już wcześniej powiedziałem, miałem instrumentalny numer, który chciałem zamieścić na drugim albumie, zanim jeszcze wydaliśmy pierwszy. Zawsze lubiłem utwory instrumentalne, albo piosenki, które pozostawiają muzykowi pole do popisu! Prawdę powiedziawszy, każda piosenka, którą piszę zawiera część instrumentalną. To mój osobisty sposób na postrzeganie muzyki.

Dwa utwory instrumentalne na tym albumie znalazły się trochę przez przypadek. Chcieliśmy mieć instrumentalne intro, a skończyło się na kawałku, który trwa więcej niż 2 minuty, trochę za długo jak na intro. Kiedy się zorientowaliśmy, zdecydowaliśmy się go zostawić w takiej formie, bo naprawdę nam się podobał!



Oba albumy wydaliście nakładem My Graveyard prod. Jesteście z nich zadowoleni? Na obecną chwilę wydają się być idealną stajnią dla was.

Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszej wytwórni. Spotkaliśmy jej właściciela, Giuliano, dawno temu, długo zanim powstało Ruler. Zawsze kupowaliśmy jego albumy i zawsze uczestniczyliśmy w koncertach, które organizował. Dzięki tej długiej i silnej przyjaźni możemy razem pracować.

Chcemy mu podziękować za to, że dał nam możliwość spełnić swoje marzenia, co oznacza nagrywanie naszej muzyki i promowanie jej na całym świecie. Od samego początku był nas pewny i nigdy nie czuliśmy się samotni.



Od początku istnienia Ruler gra w tym samym składzie. Domyślam się , że w zespole panuje dobra atmosfera? Zdarzają się wam czasem sprzeczki?

Oczywiście! Zespół jest jak rodzina, a my kochamy się jak bracia! Jeżeli ktoś ma problem, wie, że może liczyć na pozostałych członków zespołu. Tak było i zawsze tak będzie! Mamy prawie identyczną wizję naszego życia! Mówimy tym samym językiem nawet w kwestiach muzycznych!

Bywały spory, oczywiście, tak się dzieje w rodzinie, hahaha. Zawsze jednak znajdujemy sposób na wyjaśnienie wszystkiego!



Jak u Was z koncertami? Z tego co widziałem to będziecie grać m.in. z Ostrogoth. Często grywacie na żywo?

Tak, w kwietniu Ruler i Asgard zagrają na trzech koncertach supportując Ostrogoth. Zagramy w Niemczech, Austrii i Włoszech. Po prostu czujemy się bardzo zaszczyceni, bo jesteśmy wielkimi fanami Ostrogoth, a ich muzyka jest dla nas inspiracją. Kiedy byłem na KIT i prosiłem o autografy na winylu „Ecstasy & Danger” nigdy nie pomyślałbym, że będziemy ich supportować na trzech koncertach. To jak sen! Jesteśmy bardzo dumni z naszych koncertów, nie wiem ile razy występowaliśmy od maja 2011 (nasz pierwszy koncert), ale mieliśmy okazję grać dość często i z wielu ważnych okazji. Na przykład, otwieraliśmy koncerty zespołów takich jak: Girlschool, Helstar, Weapon, Vicious Rumors, Sacred Steel i Tygers of Pan Tang. Co więcej, graliśmy na najważniejszych włoskich festiwalach jak Play it Loud, Maelstrom Metal Fest, Atzwang Metal fest, czy Heavy Metal Night. Graliśmy tez za granicą - dwa razy w Holandii, za pierwszym razem z włoskim Endovein, a ostatnio na Heavy Metal Maniacs, w Grecji na Up the Hammers, w Anglii supportowaliśmy Angel Witch i Enforcer, w Hiszpanii i Niemczech na pojedynczych koncertach. Będziemy dość mocno zajęci w nadchodzących miesiącach, z niecierpliwością czekamy na to, co się zdarzy!



Graliście taki koncert, który do dzisiaj wspominacie szczególnie dobrze?

Przychodzą mi na myśl dwa koncerty. Pierwszym z nich graliśmy w Anglii. Cała wycieczka była absolutnie fenomenalna, szczególnie dlatego, że byliśmy z naszymi BRAĆMI, Walpurgis Night (niestety rozpadli się, ale musicie ich posłuchać – szczególnie fani Stormwitch i Mercyful Fate). Zagraliśmy cholernie dobry koncert i nawet wiele miesięcy później, kiedy Angel Witch i Enforcer przyjechali do Włoch, niektórzy członkowie powiedzieli, że z przyjemnością zagraliby z nami jeszcze raz! To wielki zaszczyt! Kolejnym jest „Rise to Power Release Party”. Na imprezie było pełno przyjaciół i dopingujących fanów, a oni stworzyli tak ciepłą i wspaniała atmosferę! Byli goście ze Szwajcarii, Niemiec i Austrii! Śmiertelna mieszanka! Hahaha Czujemy szczere wsparcie i autentyczną „miłość”. Bardzo dobrze też zagraliśmy, biorąc pod uwagę to, że graliśmy przez półtorej godziny, a nigdy wcześniej nie testowaliśmy się na tak długich koncertach!



Jakie było do tej pory najważniejsze wydarzenie w waszej historii?

Chciałbym myśleć, że najlepsze jeszcze przed nami, ale na pewno najważniejszym dla nas wydarzeniem było „podpisanie” kontraktu z My Graveyard Productions. Graliśmy na małym festiwalu w Ligurii, na którym był również Giuliano… Tego wieczora dosłownie wysadziliśmy imprezę w powietrze! Później Giuliano powiedział mi: „jak będziecie gotowi nagrać pełnowymiarową płytę, jestem tutaj”. Płakaliśmy i cieszyliśmy się jak małe dzieci, hahaha!

Jedno z najważniejszych wydarzeń, jeżeli nie najważniejsze, w całej historii Ruler i w naszym życiu. Poważnie!



Jak byście mieli wymienić 5 najbardziej niedocenionych zespołów z NWoBHM to jakie by one były?

Agh! Trudne ptanie… Powiedziałbym: A II Z, Gaskin, Deep Machine, Sweet Savage i Wildfire! Zespoły, które mogłyby być tak wielkie jak Angel Witch albo Blitzkrieg. Bardzo się cieszę, że widzę pewnego rodzaju „odrodzenie” (nie lubie tego słowa), regenerację tak świetnych zespołów i że otrzymują to, na co zasłużyły; nawet więcej niż miały w latach ’80. Pomyśl o Hell, Battleaxe (którzy podpisali kontrakt z SPV), Blitzkrieg, Satan, Weapon, Soldier, itd. Pomyśl o tym, co robią chłopaki z High Roller Records, albo BroFest!



To już wszystkie pytania z mojej strony. Czego Wam życzyć na przyszłość?

Jeszcze raz dzięki Maciek! Ten wywiad był jak dotąd najbardziej interesujący! Ciepło ściskamy i dziękujemy wszystkim czytelnikom! Czego możesz życzyć? Oczywiście możesz życzyć nam, żebyśmy grali ile się da, szczególnie w całej Europie! Byłoby wspaniale zagrać kiedyś w Polsce…

Jeszcze raz dziękujemy! OK UK!



I tego Wam życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz