Cała
egzystencja włoskiego Ruler wydaje się być jednym wielkim hołdem
dla ruchu NWoBHM. Muzyka, image, a nawet okładka, która wygląda
jakby była stworzona dla Iron Maiden. Niedawno nakładem My
Graveyard prod. światło dzienne ujrzał ich drugi krążek „Rise
to Power”, który przewyższa pod wieloma względami również
udany debiut „Evil Nightmares”. Gitarzysta Mattia Baldoni wydaje
się być niezwykle podekscytowany tym krążkiem i pełen entuzjazmu
udzielił wyczerpujących i ciekawych odpowiedzi na wszystkie moje
pytania.
HMP:
Witam. Jak wrażenia po premierze „Rise to Power”? Jesteście
dumni z tej płyty?
Mattia
„Heavy Matt” Baldoni: Cześć, jesteśmy wdzięczni i
zaszczyceni wystąpieniem w waszym zinie. Dziękujemy za ten wywiad!
Co
do pytania: tak, jesteśmy bardzo zadowoleni i dumni z naszego
dzieła. Uwielbiamy wszystko co dotyczy „Rise to Power”: jego
utwory, nasze granie, brzmienie, grafikę, zdjęcia, itd. Wydaje mi
się, że mamy całkiem dobre wsparcie, chociaż recenzje i wywiady
pojawiają się kilka miesięcy po jego wydaniu. Kiedy nagrywaliśmy
i wydawaliśmy „Evil Nightmares”, wręcz przeciwnie, natychmiast
otrzymaliśmy sporo recenzji i wywiadów, prawdopodobnie dlatego, że
był to nasz pierwszy album.
Jakie
są największe różnice dzielące oba wasze albumy pod wzgłedem
samej muzyki?
Myślę,
że jesteśmy dużo dojrzalsi jako kompozytorzy i muzycy.
Powiedziałbym, ze każdy utwór ma bardziej zbalansowaną strukturę
niż pierwsze piosenki, nasze granie jest bez wątpienia bardziej
agresywne, a produkcja lepiej pasuje do naszej muzyki. Zrobiliśmy
też krok do przodu w przypadku umiejętności muzycznych, pisząc
utwory, które są trudniejsze do grania. Nie mówię, że nasz
pierwszy album jest zły: powiedziałbym raczej, ze nagrywając go
nie mieliśmy prawie w ogóle doświadczenia (graliśmy razem dopiero
od roku i tylko jeden z nas nagrał już wcześniej album), więc
popełniliśmy kilka błędów. Po „Evil Nightmares” mieliśmy 12
miesięcy, żeby naprawić te błędy: każdy z nas pracował nad
swoim instrumentem, dużo ćwiczyliśmy i tym razem wiedzieliśmy, co
znaczy praca w studiu nagraniowym.
A
jak oceniacie brzmienie albumu? Jesteście z niego w pełni
zadowoleni? Jak byście porównali obie wasze płyty pod tym kątem?
Jesteśmy
całkowicie zadowoleni. Przy “Rise to Power” wybraliśmy średnie
częstotliwości.
To,
co sprawia, że „Rise” jest lepsze od „Evil” to bez wątpienia
mastering. „Evil Nightmares” było masterowane przez osobę,
która swoją robotę wykonała niedbale, czego żałujemy. Kiedy
nagrywaliśmy „Rise to Power” porównaliśmy jego testowy
mastering z ostatecznym masteringiem „Evil Nightmares”, o mało
się nie załamaliśmy i popłakaliśmy. Brzmiało,
jakbyśmy słuchali jej przez frytkownice. Bez sensu! To
główny powód, dlaczego słuchając “Rise to Power” zauważysz
mocniejsze, czystsze i tnące brzmienia.
”Rise
to Power” jest również lepszy od strony wizualnej. Okładka,
która zdobi ten krążek jest fantastyczna. Kto jest twórcą tego
obrazka? Skojarzenia z Maiden chyba nie są przypadkowe?
Może
będę trochę stronniczy, ale jestem przekonany, że “Rise to
Power” ma jedną z najlepszych okładek jaką widziałem. Kiedy
zobaczyliśmy pierwszą wersję, która była czarno-biała,
pomyśleliśmy, że była tak świetna, że moglibyśmy użyć jej
równie dobrze w takiej wersji.
Musimy
za to podziękować Dimitarowi Nikolovi, prawdziwemu geniuszowi i
gentelmanowi. Jego dzieło jest absolutnie wielkie, o wiele lepsze
niż śmieliśmy marzyć i wykracza poza zwykłe ryzowanie obrazu:
badanie każdej pojedynczej części, informowanie nas przez cały
czas itd. Co więcej, mówię ci to dlatego, bo według mnie on
zasługuje na jak największe promowanie, jego piętno jest bardziej
niż uczciwe. Co do okładek Iron Maiden, nie mogę zaprzeczyć
prawdzie!
Okładki
albumów Dereka Riggsa zdefiniowały standardy ikonografii HM, które
wielu z nas podziwia i uwielbia. Pomyśleliśmy, że te standardy
były najlepsze do zaprezentowania sceny, jaką widać na naszej
okładce. Dimitar jest fantastyczny, bo rozumie dokładnie czego
potrzebowaliśmy i stworzył grafikę, która przywodzi ci od razu na
myśl klasyczne okładki HM i niemniej zachowuje jego unikalny styl.
Na
nowej płycie jest chyba trochę mniej grania pod Maiden i słychać,
że prbowaliście dodać trochę nowych nspiracji. Taki dajmy na to
„The Temple of Doom” kojarzy się z wczesnym Manowar. Dobry trop?
Tak,
zgadzam sie z tobą: na tym albumie można znaleźć wszystko, co
wpływa na mnie jako kompozytora. To kolejny powód, dla którego
„Rise of Power” jest lepszym albumem od „Evil Nightmares”:
jest bardziej osobisty, nadal zorientowany w stronę Iron Maiden, ale
nie tylko.
Walczyliśmy,
żeby zmiksować wszystkie nasze inspiracje i stworzyć brzmienie
Ruler; nie chcemy być kolejnym zespołem, który za wszelka cenę
stara się zdobyć sukces jak Iron Maiden, głównie dlatego, że nie
można być lepszym od Iron Maiden. Nikt nawet nie zbliży się do
ich wielkości.
„The
Temple of Doom” brzmi bardziej jak Manowar, masz rację. Kiedy
zacząłem ją pisać, jedną z pierwszych rzeczy, jakich byłem
pewny było to, że będzie epicka i wojownicza. Przez to
zdecydowałem, ze użyję moich pomysłów, żeby napisać utwór, o
którym zawsze marzyłem: utwór o Indianie Jonesie. Po tym jak
podjąłem tę decyzję, całkiem naturalnie popłynąłem w bardzo
precyzyjnym kierunku komponowania „The Temple of Doom”.
Ciekawym
utworem jest „Back to the Glory Days”, który jest jakby podróżą
do wczesnych dni NWoBHM i hołdem dla tych czasów. Wydaje mi się,
że ten numer w pewien sposób definiuje waszą muzyczną postawę?
Absolutnie.
Tekst jest hołdem dla naszych NWOBHM idoli. Piosenka otwiera album,
bo chcieliśmy wyjaśnić kim jesteśmy jako ludzie i jako metalowcy.
Czujemy, że mamy dużo wspólnego z chłopakami i dziewczynami,
którzy dzień po dniu próbowali używać tej muzyki do walki ze
społeczeństwem, które ich nie chciało. Wiele z ich historii
mogłoby posłużyć jako scenariusz do filmu, bycie młodym rockerem
było niesamowicie skomplikowane w tamtych czasach.
Dzisiaj
we Włoszech scenariusz jest prawie taki sam: wskaźnik bezrobocia
wśród młodych ludzi wynosi prawie 50%, więc trudno jest robić
plany, albo wyrażać siebie, a nasz rząd nie robi z tym kompletnie
nic. Najlepsze co możemy zrobić, to mieć marzenie i żyć nim,
żeby zostawić to całe gówno za sobą; w tym samym czasie,
słuchanie muzyki i chodzenie na koncerty jest pewnego rodzaju
ucieczką, bo tylko to nam zostało. Dokładnie tak jak tamtym młodym
ludziom w Anglii trzy dekady temu.
Jak
długo powstawał materiał na „Rise to Power”? Szybciej niż na
debiut?
Mniej
niż rok, od maja 2012 do lutego 2013. Szczerze mówiąc, po nagraniu
„Evil Nightmares” trochę się martwiłem, bo czułem brak
pomysłów; w tym samym czasie chciałem wydać kolejny album w tym
samym roku i bałem się, że straciłem swoją inspirację! Jedyny
utwór jaki miałem to „Moonlight Wanderer”, ale tylko dlatego,
że napisałem go dużo wcześniej, nawet jeszcze zanim Ruler
powstało. Utwory na „Evil Nightmare” napisane zostały w kilka
lat, np., czas, który zajęło mi i Paolo, żeby znaleźć wokalistę
i perkusistę, po zdecydowaniu się grać razem w zespole.
Jak
powstaje Wasza muzyka? Komponujecie zespołowo?
Cóż,
pracujemy jako zespół jedynie na końcu procesu tworzenia, np.,
przy części aranżacyjnej.
Zazwyczaj
sam piszę cały utwór: riffy gitarowe i basowe, ich strukturę.
Czasami piszę tez fragmenty tekstów, albo linii wokalnych. Wszystko
co gram w sali prób jest bliskie ostatecznej wersji piosenki.
Później myślimy nad partiami wokalnymi i zazwyczaj teksty są dość
mocno związane z klimatem utworu. Daniele pisze teksty, jego
angielski jest płynny i bardzo podobają nam się jego dzieła.
Nie
da się ukryć, że jesteście fanatykami brytyjskiej nowej fali
heavy metalu. Co ma w sobie takiego co Was urzeka?
Jak
już powiedziałem w poprzednim pytaniu dotyczącym NWOBHM, byliśmy
pod wielkim wrażeniem postawy tych gości i ich ogólnego podejście
do muzyki i życia.
Spotkaliśmy
wielu takich ludzi grając razem, albo na ich koncertach i z całą
pewnością są wielkimi ludźmi, skromnymi i przyjaznymi, nadal
wierzącymi w to, co robią. Chcielibyśmy być tacy jak oni za 30
lat. Ich muzyka była, a w większości przypadków nadal jest, na
wysokim poziomie.
Wszyscy
wiemy, że NWOBHM tak naprawdę nie było gatunkiem, ale właściwie
ruchem – co oznacza, że udało się w nim zawrzeć różne
zespoły, np. Venom i Def Leppard. To niesamowite, jak te zespoły,
które znalazły inspirację w latach ’70, były w stanie
wypracować swój specyficzny styl i brzmienie. Musimy być wdzięczni
temu ruchowi, ponieważ zakończył Punk i, przede wszystkim, miał
globalny wpływ na Heavy Metal. Brytyjczycy byli pierwszymi, którzy
grali HM, w każdej z jego form i musimy im być wdzięczni za to, że
możemy tutaj teraz o nim rozmawiać.
W
tekstach poruszacie sporo kwestii historycznych. I tak jak na
debiucie dotyczyły one bardziej okresu drugiej wojny światowej tak
teraz cofnęliście się dalej aż do XVII wiecznej Anglii. Skąd
pomysł na utwór tytułowy?
Pomysł
wzięlismy z “Trzech Muszkieterów”, powieści Alexandra Dumas.
Jednym
z bohaterów jest Duke z Buckingham, który jest postacią
autentyczną. W powieści jest znakomitym charakterem, jest
pozytywnie opisany, a okoliczności jego śmierci są naprawdę
tragiczne i poruszające. Jako zespół, zdecydowaliśmy razem, że
piosenka powinna opowiadac o tej historii. Daniele poszukał
informacji o tym i znalazł informację, że Geroge Villiers, Duke z
Buckingham, był uważany za złego człowieka i karierowicza – był
żarliwym katolikiem w państwie protestanckim, tak uciążliwie
podżegał do wojny, że musiał stawić czoło gwałtownej śmierci.
Właśnie
dlatego tekst celuje w opisanie Duke’a takim, jakim był naprawdę.
Pomyśleliśmy,
że warto opowiedzieć całą tę historię i że instrumentalny
utwór będzie do niej najlepszym soundtrackiem.
Planujecie
w przyszłości kolejne historyczne teksty? Może już macie jakieś
pomysły?
Zdecydowanie.
Bardzo interesujemy się historią, w szczególności Daniele, który
studiuje historię i politykę na uniwersytecie. Myślimy, że
wydarzenia historyczne i HM stanowiłyby doskonały związek w swojej
epickości, walki, cięć i mrocznej atmosfery. Oczywiście nie
jesteśmy pierwszym zespołem, który sięga po takie tematy, ale
zawsze cieszymy się z efektów, jakie mogą z tego wyjść.
W
ramach mojej osobistych pasji, chciałbym również powiedzieć o
Samurajach, wydarzeniach ze Starego Testamentu, Francuskiej
Rewolucji, Zimnej Wojnie, Latach Ołowiu we Włoszech i wielu więcej.
Kupiłem ostatnio książkę napisaną przez rzymskiego Corneliusa
Neposa i myślę, że to mogłaby być wielka inspiracja dla naszych
przyszłych dzieł.
Na
„Rise to Power” na 8 utworów są aż 2 numery instrumentalne.
Skąd taka decyzja? Planowaliście to czy też może wszystko wyszło
spontanicznie? Lubicie tworzyć instrumentale?
Jak
już wcześniej powiedziałem, miałem instrumentalny numer, który
chciałem zamieścić na drugim albumie, zanim jeszcze wydaliśmy
pierwszy. Zawsze lubiłem utwory instrumentalne, albo piosenki, które
pozostawiają muzykowi pole do popisu! Prawdę powiedziawszy, każda
piosenka, którą piszę zawiera część instrumentalną. To mój
osobisty sposób na postrzeganie muzyki.
Dwa
utwory instrumentalne na tym albumie znalazły się trochę przez
przypadek. Chcieliśmy mieć instrumentalne intro, a skończyło się
na kawałku, który trwa więcej niż 2 minuty, trochę za długo jak
na intro. Kiedy się zorientowaliśmy, zdecydowaliśmy się go
zostawić w takiej formie, bo naprawdę nam się podobał!
Oba
albumy wydaliście nakładem My Graveyard prod. Jesteście z nich
zadowoleni? Na obecną chwilę wydają się być idealną stajnią
dla was.
Jesteśmy
bardzo zadowoleni z naszej wytwórni. Spotkaliśmy jej właściciela,
Giuliano, dawno temu, długo zanim powstało Ruler. Zawsze
kupowaliśmy jego albumy i zawsze uczestniczyliśmy w koncertach,
które organizował. Dzięki tej długiej i silnej przyjaźni możemy
razem pracować.
Chcemy
mu podziękować za to, że dał nam możliwość spełnić swoje
marzenia, co oznacza nagrywanie naszej muzyki i promowanie jej na
całym świecie. Od samego początku był nas pewny i nigdy nie
czuliśmy się samotni.
Od
początku istnienia Ruler gra w tym samym składzie. Domyślam się ,
że w zespole panuje dobra atmosfera? Zdarzają się wam czasem
sprzeczki?
Oczywiście!
Zespół jest jak rodzina, a my kochamy się jak bracia! Jeżeli ktoś
ma problem, wie, że może liczyć na pozostałych członków
zespołu. Tak było i zawsze tak będzie! Mamy prawie identyczną
wizję naszego życia! Mówimy tym samym językiem nawet w kwestiach
muzycznych!
Bywały
spory, oczywiście, tak się dzieje w rodzinie, hahaha. Zawsze jednak
znajdujemy sposób na wyjaśnienie wszystkiego!
Jak
u Was z koncertami? Z tego co widziałem to będziecie grać m.in. z
Ostrogoth. Często grywacie na żywo?
Tak,
w kwietniu Ruler i Asgard zagrają na trzech koncertach supportując
Ostrogoth. Zagramy w Niemczech, Austrii i Włoszech. Po prostu
czujemy się bardzo zaszczyceni, bo jesteśmy wielkimi fanami
Ostrogoth, a ich muzyka jest dla nas inspiracją. Kiedy byłem na KIT
i prosiłem o autografy na winylu „Ecstasy & Danger” nigdy
nie pomyślałbym, że będziemy ich supportować na trzech
koncertach. To jak sen! Jesteśmy bardzo dumni z naszych koncertów,
nie wiem ile razy występowaliśmy od maja 2011 (nasz pierwszy
koncert), ale mieliśmy okazję grać dość często i z wielu
ważnych okazji. Na przykład, otwieraliśmy koncerty zespołów
takich jak: Girlschool, Helstar, Weapon, Vicious Rumors, Sacred Steel
i Tygers of Pan Tang. Co więcej, graliśmy na najważniejszych
włoskich festiwalach jak Play it Loud, Maelstrom Metal Fest, Atzwang
Metal fest, czy Heavy Metal Night. Graliśmy tez za granicą - dwa
razy w Holandii, za pierwszym razem z włoskim Endovein, a ostatnio
na Heavy Metal Maniacs, w Grecji na Up the Hammers, w Anglii
supportowaliśmy Angel Witch i Enforcer, w Hiszpanii i Niemczech na
pojedynczych koncertach. Będziemy dość mocno zajęci w
nadchodzących miesiącach, z niecierpliwością czekamy na to, co
się zdarzy!
Graliście
taki koncert, który do dzisiaj wspominacie szczególnie dobrze?
Przychodzą
mi na myśl dwa koncerty. Pierwszym z nich graliśmy w Anglii. Cała
wycieczka była absolutnie fenomenalna, szczególnie dlatego, że
byliśmy z naszymi BRAĆMI, Walpurgis Night (niestety rozpadli się,
ale musicie ich posłuchać – szczególnie fani Stormwitch i
Mercyful Fate). Zagraliśmy cholernie dobry koncert i nawet wiele
miesięcy później, kiedy Angel Witch i Enforcer przyjechali do
Włoch, niektórzy członkowie powiedzieli, że z przyjemnością
zagraliby z nami jeszcze raz! To wielki zaszczyt! Kolejnym jest „Rise
to Power Release Party”. Na imprezie było pełno przyjaciół i
dopingujących fanów, a oni stworzyli tak ciepłą i wspaniała
atmosferę! Byli goście ze Szwajcarii, Niemiec i Austrii! Śmiertelna
mieszanka! Hahaha Czujemy szczere wsparcie i autentyczną „miłość”.
Bardzo dobrze też zagraliśmy, biorąc pod uwagę to, że graliśmy
przez półtorej godziny, a nigdy wcześniej nie testowaliśmy się
na tak długich koncertach!
Jakie
było do tej pory najważniejsze wydarzenie w waszej historii?
Chciałbym
myśleć, że najlepsze jeszcze przed nami, ale na pewno
najważniejszym dla nas wydarzeniem było „podpisanie” kontraktu
z My Graveyard Productions. Graliśmy na małym festiwalu w Ligurii,
na którym był również Giuliano… Tego wieczora dosłownie
wysadziliśmy imprezę w powietrze! Później Giuliano powiedział
mi: „jak będziecie gotowi nagrać pełnowymiarową płytę, jestem
tutaj”. Płakaliśmy i cieszyliśmy się jak małe dzieci, hahaha!
Jedno
z najważniejszych wydarzeń, jeżeli nie najważniejsze, w całej
historii Ruler i w naszym życiu. Poważnie!
Jak
byście mieli wymienić 5 najbardziej niedocenionych zespołów z
NWoBHM to jakie by one były?
Agh!
Trudne ptanie… Powiedziałbym: A II Z, Gaskin, Deep Machine, Sweet
Savage i Wildfire! Zespoły, które mogłyby być tak wielkie
jak Angel Witch albo Blitzkrieg. Bardzo się cieszę, że widzę
pewnego rodzaju „odrodzenie” (nie lubie tego słowa), regenerację
tak świetnych zespołów i że otrzymują to, na co zasłużyły;
nawet więcej niż miały w latach ’80. Pomyśl o Hell, Battleaxe
(którzy podpisali kontrakt z SPV), Blitzkrieg, Satan, Weapon,
Soldier, itd. Pomyśl o tym, co robią chłopaki z High Roller
Records, albo BroFest!
To
już wszystkie pytania z mojej strony. Czego Wam życzyć na
przyszłość?
Jeszcze
raz dzięki Maciek! Ten wywiad był jak dotąd najbardziej
interesujący! Ciepło ściskamy i dziękujemy wszystkim czytelnikom!
Czego możesz życzyć? Oczywiście możesz życzyć nam, żebyśmy
grali ile się da, szczególnie w całej Europie! Byłoby wspaniale
zagrać kiedyś w Polsce…
Jeszcze
raz dziękujemy! OK UK!
I
tego Wam życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz