środa, 9 października 2013

King Leoric - Lingua Regis (2013)

Pamiętam, że poprzednia płyta Króla Leorica „Thunderforce” wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie i od czasu do czasu lubiłem do niej wrócić. W międzyczasie przez moje głośniki przetoczyły się ogromne ilości muzyki i nawet nie zauważyłem, że od wydania wspomnianego albumu minęło już 8 lat. Tak więc, gdy dostałem do recenzji nowe, trzecie dopiero dziecko tych niemieckich heavy metalowców na mojej gębie pojawił się grymas zadowolenia. King Leoric nie zawiódł. „Lingua Regis” rozpoczyna się od „Master of the Kings”, w którym najpierw słyszymy w zwrotkach typowe kwadratowe, germańskie riffy, które później płynnie przechodzą w majestatyczny i epicki refren za każdym razem wywołujący u mnie ciary. Znakomity numer, na pewno jeden z lepszych napisanych kiedykolwiek przez ten zespół. Wyróżnić należy również utwór tytułowy przypominający Black Sabbath z czasów Dio albo Martina. Wolny, marszowy, podniosły i bardzo klimatyczny. W podobnym klimacie jest utrzymany również „Final Rhyme”, w którym da się wyłapać wpływy epic metalu. Szybszą, bardziej zadziorną stronę tego cd reprezentują takie numery jak „Awaiting Armageddon”, „Let it Loose” czy „Time Steals Yor Day”. Pod koniec dostajemy kolejny świetny wałek z hymnicznym refrenem pod znanym wszystkim tytułem „Last in Line” (nie jest to cover Dio), oraz „Heavy Metal Sons”, którego tytuł mówi wszystko o twórcach „Lingua Regis” i ich muzyce. Reszta też jest bardzo dobra, że wymienię choćby „Father Mine” z bardzo osobistym tekstem oraz „Straight out of Hell” posiadający bardzo chwytliwy refren. Słychać w tej muzyce inspiracje sceną brytyjską i bandami takimi jak Maiden, Saxon czy Sabbath oraz typowo niemieckim graniem w stylu Accept, Grave Digger czy stary Helloween, a w niektórych fragmentach nawet Manowar. Wokalista najbardziej przypomina Udo, jednak stara się więcej śpiewać niż jego słynniejszy rodak. Brzmienie jest surowe, typowe dla klasycznych płyt z lat '80. Słychać, że Ci kolesie kochają heavy metal i grają to co czują bez żadnej pozy ani kalkulowania czy to się dobrze sprzeda. Mają swoją publikę do której adresują swoje płyty i mają w dupie mainstream. Za to im chwała. życzyłbym sobie, żeby wiele innych grup miało takie podejście do tematu prezentując jednocześnie taki poziom muzyczny na swoich płytach.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz