wtorek, 15 października 2013

Wolfs Moon - Curse the Cult of Chaos (2013)

Niesamowicie wytrwali muszą być ci kolesie. Ponad 20 lat grania, 7 dużych krążków, a cały czas balansują na granicy drugiej i trzeciej ligi. „Curse the Cult of Chaos” na pewno nie poprawi ich sytuacji. Jednak jestem przekonany, że wcale im na tym nie zależy. Chłopaki napieprzają swój surowy i toporny aż do bólu heavy metal na typowo niemiecką modłę i na pewno są z tego powodu szczęśliwi. Zapewne mają też swoją malutką grupkę fanów, która czeka na ich płyty, jednak podejrzewam, że większość ludków nie za bardzo się nimi interesuje. W moim przypadku sytuacja wygląda tak, że jak Wolfs Moon wydaje coś nowego to przesłucham kilka razy, pomyślę, że znowu jest tak samo czyli średnio, odkładam materiał i później wracam do niego rzadko lub wcale. Tym razem chyba będzie podobnie. Płyta jest długa, bo trwa ponad godzinę, a tyle siermięgi to może być za dużo dla większości słuchaczy. Wprawdzie zespół stara się urozmaicić trochę swoją skostniałą formułę i dodaje np. od czasu do czasu kobiece wokalizy dzięki czemu klimat zaczyna trochę przypominać Iced Earth z okresu „The Dark Saga”. Nowy wokalista Robert Rogge też próbuje śpiewać w różnych stylach od ostrego wrzasku, przez średnie rejestry, aż do melodyjnych fraz. Do tego kwadratowe riffy i melodie oraz typowo podziemne brzmienie. Krążek jest raczej równy, więc wymienię tylko dwa numery, które trochę się wyróżniają. „Undying Legends” zadedykowany zmarłym legendom heavy metalu takim jak Dio czy Dimebag Darrel oraz według mnie najlepszy na tym albumie, utwór – hołd dla Overkill czyli „Chaly Skull – Wing”. Ogólnie płyta jest średnia z dobrymi fragmentami. Kilka razy można przesłuchać, bo te kawałki nawet zostają w głowie, ale tak naprawdę jest cała masa dużo lepszych krążków. Tak więc nie wróżę Wolfs Moon sukcesów ze swoim nowym dziełem. Nie uważam również czasu spędzonego z „Curse the Cult of Chaos” za stracony. Należy im się szacunek za tyle lat oddania dla heavy metalu i grania prawdziwe szczerych dźwięków prosto z serducha. Ja jednak muszę ocenić samą muzykę, a ta zasługuje na trójkę z plusem.


3,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz