niedziela, 16 marca 2014

Cellador - Honor Forth (2011)

Po wydaniu debiutanckiego krążka „Enter Deception” w 2006 roku zespół Cellador został okrzyknięty amerykańską odpowiedzią na Dragonforce. I faktycznie coś w tym było, jednak moim zdaniem był to zdecydowanie lepszy materiał od tego co prezentują Angole. Później doszło do wymiany niemal całego składu, a ostał się w nim tylko gitarzysta Chris Petersen. W 2011 roku Cellador powrócił do świata żywych z pomocą epki „Honor Forth”. Chris zagrał na nim wszystkie partie gitar, basu oraz zajął się wokalami. Wspomógł go jedynie klawiszowiec Diego Valadez oraz sesyjny bębniarz Adam Leeway. W takim zestawieniu nagrane zostały 4 numery, w których nie zaszły większe zmiany stylistyczne. W dalszym ciągu jest to power metal utrzymany w szybkich lub bardzo szybkich tempach z błyskotliwymi partiami gitar oraz całą masą melodii, które na całe szczęście są utrzymane w heteroseksualnych normach. Z tych kawałków bije niesamowita energia, bez której ten akurat gatunek nie może się obejść. Jakbym miał ich do czegoś porównać to nazwałbym ich dużo inteligentniejszą wersją Dragonforce, a i odrobinę Lost Horizon też tu słychać. Co ważne to jest to zdecydowanie gitarowa płyta, klawisze stanowią jedynie dodatek. Chris świetnie poradził sobie też z partiami wokalnymi. Śpiewa najczęściej w wysokich rejestrach, jednak ani przez chwilę nie ma się wątpliwości jakiej płci jest ten osobnik. „Honor Forth” mi się podoba, a 18 minut z nim mija bardzo szybko i przyjemnie. Jednak zastanawiam się czy ta muzyka będzie w stanie zatrzymać moją uwagę na dłużej na pełnym krążku. Boję się, że większa dawka może być dla mnie już trochę mniej strawna. Chociaż nie zmienia to faktu, że Cellador jest klasową grupą. Zespół obecnie dysponuje już pełnym składem i niedługo powinien nas zaatakować swoim drugim długograjem.


4,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz