Pod tą zaczerpniętą z gry
komputerowej nazwą kryje się znany już z Rocka Rollas i Blazon
Stone Ced Forsberg. Tym razem pokazuje swoje thrashowe oblicze, które
jest równie interesujące. „Rise of the Tyrant” ukazało się,
podobnie jak płyty jego innych projektów, nakładem Stormspell rec.
i tak samo jak one zawiera muzykę bardzo wysokich lotów. Ced
ponownie jest odpowiedzialny za wszystkie instrumenty, a jedynie
wokale powierzył człowiekowi zwanemu Jank, którego zadziorny,
surowy głos idealnie pasuje do tego grania. Mortyr podobnie jak
każda inna grupa Ceda charakteryzuje się niesamowitą dawką
energii i melodyjnością. Tak samo jest teraz tyle, że tym razem
jest zdecydowanie więcej agresji. Same hity, żadnych wypełniaczy.
Moimi faworytami na dzień dzisiejszy są numer tytułowy oraz „Show
me to Hell”, ale tak naprawdę lubię je wszystkie. Jako bonus do
płyty dodany jest cover Running Wild „Merciless Death” zagrany
ostrzej niż oryginał, ale również znakomicie. Słychać
fascynację takimi potęgami jak Kreator, Sodom czy Slayer jednak w
Mortyr jest więcej melodii. Ced ma rękę do tworzenia przebojowych
motywów i tutaj również ich nie brakuje. Całość jest bardzo
dobrze zrównoważona. Obok ostrych i agresywnych riffów pojawiają
się melodyjne sola dzięki czemu materiał nie brzmi jednostajnie.
Płyta trwa niecałe 40 minut, więc nie ma się wrażenia przesytu.
Słychać, że Ced gra to na co ma ochotę i nie sili się na
oryginalność. Znając twórczą płodność tego młodego Szweda
nie będziemy długo czekać na kolejną porcję jego muzyki, nie
ważne pod jakim szyldem. Póki co debiut Mortyr cieszy moje uszy i
sądzę, że to zauroczenie jeszcze trochę potrwa. Bardzo mocna
pozycja.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz