czwartek, 27 marca 2014

Realmbuilder - Blue Flame Cavalry (2013)

Ostatnio nie pojawia się zbyt wiele płyt w szeroko pojętym epickim metalu, więc tym bardziej się ucieszyłem, gdy dostałem do recenzji trzeci album Realmbuilder. Ten nowojorski duet miał do tej pory na swoim koncie dwie całkiem udane płyty, tak więc liczyłem na to, że „Blue Flame Cavalry” również nie zawiedzie. I nie dość, że nie zawiedli to jeszcze stworzyli swój najlepszy materiał. Epicki heavy/ doom metal utrzymany przez większość czasu w wolnych i średnich tempach. Pierwszy utwór „Their Write Their Names with Fire” jest trochę mylący dla słuchacza, bo nie odzwierciedla reszty płyty. Jest najkrótszy, bo trwa niecałe 4 minuty, najszybszy i pomimo epickiego klimatu, najprostszy. Drugi z kolei to niemal 13-sto minutowy kolos „Advance of the War Giants”, który podobnie jak ostatni, ponad 10-cio minutowy numer tytułowy, to prawdziwe epic metalowe cuda. Pomimo użycia prostych (nie prostackich) środków, wolnych temp i takiej trochę sennej atmosfery nie sposób się przy nich nudzić. Nie jest to muzyka do szaleńczego trzepania łbem, jest to bardziej granie narracyjne, mające stanowić tło do opowiadanej historii. Nad tymi numerami unosi się nastrój swego rodzaju barbarzyńskiej elegancji cechującej również twórczość Warlord. Zespół maluje dźwiękami przeróżne krajobrazy co doskonale odzwierciedla ich nazwa. W Realmbuilder jest jednak więcej pierwotnego doomowego ciężaru. Pomiędzy tymi numerami znalazło się też miejsce dla specjalnego utworu czyli „Adrift Upon the Night Ocean”, w którym to zespół prezentuje bardzo spokojne, wręcz oniryczne oblicze. Ta kompozycje przepływa przez słuchacza tak, że jak zamykam oczy to naprawdę mam wrażenie unoszenia się na falach oceanu. Znakomita płyta, idealna jako podkład pod dobrą książkę. Spokojniejsze i bardziej kontemplacyjne, ale równie piękne oblicze epic metalu.


5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz